Astor Seduction Cods No 3- Volume&Length Mascara
Hej ;]
Dzisiaj mam dla Was opinię o mascarze, która przyjechała do mnie z Klubu Ekspertek Ofeminin. To nowość marki Astor, a nowości lubię testować w szczególności. Do wyboru były 3 wersje tuszu Seduction Codes, a mnie przypadło wypróbowanie tej wydłużającej i nadającej objętości. Każda z trzech ma inny kształt szczoteczki i pozostawia nieco inny efekt. Jak jest w przypadku czerwonej? Zapraszam do lektury.
Od producenta:
Maskara nadająca ekstremalną objętość i zachwycającą długość.
- dociera do każdej rzęsy
- wydłuża rzęsy
- unosząca szczoteczka
- pełniejsza linia rzęs
- nie rozmazuje się
- nie tworzy grudek
Szczoteczka mascary Astor Seduction Codes No 3 wykonana jest z włosia. Kształt ma stożkowaty i na końcu jest węższa, a włoski krótsze. Opakowanie w kolorze czerwieni z wzorem koronkowym bardzo się wyróżnia i jest charakterystyczne. W drogeriach możemy kupić tusz za około 30 zł. Jej konsystencja jest odpowiednia. Ani zbyt rzadka, by wysychać zbyt długo i odbijać się na powiece, ani też zbyt sucha, przez co mogłaby się kruszyć. Praca ze szczoteczką jest wygodna i nie sprawia mi żadnych problemów. Nie potrzeba tu wyjątkowej ostrożności. Do plusów zaliczyłabym intensywną czerń, którą nam zapewnia oraz dość mocne wydłużenie. To, co mi się nie podoba, to niewystarczające dla mnie rozczesanie rzęs. Bardzo lubię efekt naturalny, gdzie rzęsy są długie, ale też idealnie rozdzielone i wyczesane. Nie podoba mi się sztuczność, posklejanie rzęs w grubsze kępki i grudki. Jak widzicie na zdjęciu poniżej, mamy tutaj do czynienia z lekkim sklejeniem. Nie jest ono tragiczne, ale ja jestem wymagająca :). Według mnie tusz sprawdza się zarówno w makijażu dziennym, delikatniejszym, jak i wieczorowym, np. w towarzystwie mocniejszego cienia lub eyelinera. Ładnie otwiera oko, pogrubia i wydłuża. Nadaje także objętości i powoduje, że rzęsy wyglądają na gęste. Niestety, jak już wspomniałam, może trochę sklejać. Jego trwałość jest zadowalająca i wraz z upływem godzin nie zauważyłam osypywania się lub opadania samych rzęs. W stosunku do tuszów jestem bardzo wymagająca i do tej pory znalazłam maksymalnie 3 wśród kilkudziesięciu, do których bez wahania bym wróciła. W tym przypadku raczej nie sięgnęłabym ponownie po ten konkretny. Jestem z kolei ciekawa następnej nowości marki Astor, którą otrzymałam w pudełku Inspired By Kasia Tusk. Jest nią również tusz, nazwany Big&Beautifull Eternal Muse. Na pewno niebawem będę ją pokazywała.
Astor Seduction Codes No 3 |
Aby pokazać Wam co mam na myśli mówiąc o dobrze rozczesanych rzęsach wklejam zdjęcie z efektem uzyskanym dzięki innej mascarze otrzymanej także z Klubu Ekspertek Ofeminin. Na zdjęciu wyżej widzicie Astor, a poniżej Maybelline Colossal Volum' Express 100% Black. Tamta jest jedną z moich topowych i rzeczywiście rozczesuje doskonale. Rzęs jest wyraźnie więcej i są duużo lepiej rozdzielone.
Maybelline Colossal Volum' Espress 100% Black |
Poniższe zdjęcie już pokazywałam Wam przy recenzowaniu matowej kredki do ust, natomiast wklejam je ponownie, ponieważ do wykonania tego makijażu użyłam też mascary Astor. Pokazuję więc jak wygląda na zdjęciu, gdzie widoczna jest cała twarz. Moim zdaniem sprawdza się w sytuacji, kiedy ograniczamy makijaż oka wyłącznie do tuszu.
Plusy:
- wygoda aplikacji
- wydłużenie
- pogrubienie
- nadanie objętości
- idealna czerń
- uniesienie rzęs
- trwałość
- nie kruszy się
Minusy:
- skleja rzęsy
- niewystarczające rozczesanie
Co sądzicie o efekcie? Zgodzicie się z moją opinią o niewystarczającym rozdzieleniu rzęs? Jeśli chcecie zapoznać się z opiniami pozostałych dziewczyn, które testowały tusz do rzęs, zapraszam Was tutaj.
Całkiem fajny efekt ;) mnie się podoba ;d
OdpowiedzUsuńEfekt jest ok chociaż faktycznie mogłoby być lepiej, zwłaszcza rzuca się to w oczy przy porównaniu do Maybelline :)
OdpowiedzUsuńPs śliczne masz rzęsy !
Przy takich rzęsach to tusz za piątaka wypadnie dobrze :D
OdpowiedzUsuńKolor kredki bardzo mi się podoba, super!
OdpowiedzUsuńCałkiem fajnie się prezentuje, ale sama nie wiem czy skusiłabym się na nią ze względu na to sklejanie właśnie i szczoteczkę - wole silikonowe :)
OdpowiedzUsuńOj nie - sklejeniom rzęs mówię stanowcze nie. Bardzo ładnie Maybelline się u Ciebie spisuje :D
OdpowiedzUsuńNie za bardzo lubię taki kształt szczoteczki...
OdpowiedzUsuńmoja mama uwielbia żółtą wersję, ja jeszcze żadnej nie miałam
OdpowiedzUsuńOj nie moja szczoteczka.
OdpowiedzUsuńNiestety nie lubię sklejonych rzęs... nie kupiłabym jej
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda, ale sklejone rzęsy nie będą nigdy prezentować się aż tak pięknie... :(
OdpowiedzUsuńOdbiegnę trochę od tematu posta, oglądasz może ten nowy serial o tym jak się zaczęła epidemia w Walking Dead? Jest tam aktorka która strasznie mi Ciebie przypomina ;)
OdpowiedzUsuńFear the Walking Dead :)
UsuńTeż ją testowałam, i przyczepiłam się głównie do tandetnego opakowania z naklejką.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to jak wydłuża rzęski! :))
OdpowiedzUsuńCollosal jednak wypada lepiej. To sklejanie nie wygląda dobrze.
OdpowiedzUsuńFaktycznie nieco skleja, ja mam tak z tuszami Rimmel
OdpowiedzUsuń