ShinyBox maj 2018 - Get the new look

ShinyBox maj 2018 - Get the new look

Piękne kolory Serenity i Rose Quartz rzuciły mi się w oczy po wyjęciu ShinyBox z tekturowego opakowania. Naprawdę w tym miesiącu opakowanie jest przecudowne i będzie jednym z tych, które zostawiam sobie w domu. Dziś pokażę Wam zawartość, więc zapraszam dalej. 


W środku znalazłam 6 produktów pełnowymiarowych jako Ambasadorka ShinyBox, a regularne pudełko zakładało możliwość wyboru między kredką i błyszczykiem, co też uważam za fajną opcję. Liczyłam na to, że majowa edycja będzie zawierać coś, co będę mogła zabrać a wyjazd, w podróż poślubną. Produkty do opalania lub takie, które mają travel size. Udało się z chusteczkami, bo na pewno będę z nich korzystać. Mus do kąpieli również trafi do walizki.



1. Seacret Chusteczki do demakijażu

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 104 zł

Chusteczki za 100 zł? Serio? Jak zobaczyłam to przetarłam oczy i myślałam, że jedno zero wkradło się omyłkowo. Zajrzałam na stronę marki i rzeczywiście składy i właściwości brzmią dobrze, a same chusteczki mają pozbywać się makijażu, ale też pielęgnować cerę. Jestem ich bardzo ciekawa. Dotychczasowe doświadczenia pokazały mi, że chusteczki niezbyt skutecznie zmywają make-up, więc może te będą przełomem.


​2. ​ Mesauda Milano Błyszczyk - ok. 44 zł / 3. Kredka do ust  1 z 2 - ok. 28 zł

Błyszczyk ma przepiękny kolor i delikatne drobinki. Marka jest mi kompletnie nieznana, więc duży plus za to, że mam okazję poznać coś nowego i niespotykanego. Latem lubię używać błyszczyków, więc jestem zadowolona z jego obecności w pudełku. W dodatku kolorówka zawsze jest przeze mnie mile widziana.


Kredek do ust nie używam akurat wcale, więc poproszę o opinię osobę, której przekaże ją w prezencie. Wiem już kto się może ucieszyć, więc i tak produkt się nie zmarnuje.


4. Nutka- mus pod prysznic i do kąpieli Gruszka - Bergamotka 

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 9 zł/222 ml

W tym przypadku trafić można było na jedną z czterech wersji zapachowych, a mi zależało najbardziej na piwonii lub właśnie gruszce, bo uwielbiam te zapachy w kosmetykach. Ucieszyłam się bardzo, że się udało.

Nutka Mus pod prysznic i do kąpieli Piwonia - Słodki Migdał
Nutka Hipoalergiczny krem pod prysznic i do kąpieli Len - Echinacea
Nutka Krem pod prysznic i do kąpieli Czarna Porzeczka - Białe kwiaty


5. C-Thru Dezodorant perfumowany w sprayu Cosmic Aura 

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 18,99 zł/75 ml

Mówiąc szczerze, jeszcze nigdy nie używałam produktu C-Thru mimo że często je widuję. Nigdy nie zdecydowałam się po nie sięgnąć, więc też w sumie fajnie, że mogę się przekonać jak działa. Zapach jest świeży i odpowiedni na lato.


6. Zielone Laboratorium- maska głęboko oczyszczająca z białą glinką

Produkt pełnowymiarowy
Cena: ok. 11 zł

Bardzo lubię Zielone Laboratorium, bo już kilkakrotnie testowałam ich kosmetyki do mycia i pielęgnacyjne. Zawsze pięknie pachną i mają idealne składy. Maseczka z białą glinką to traf w dziesiątkę, bo bardzo lubię ten rodzaj glinki.



Była też próbka żelu do higieny intymnej od Nutki.


Zawartość oceniam całkiem dobrze, bo spełnia to, czego oczekuję od pudełek. Jest różnorodna, pielęgnacja+kolorówka, są produkty marek mniej popularnych, całkiem dla mnie nowe i jest produkt z wyższej półki, czyli chusteczki. Choć może nie jestem zachwycona i nie znalazł się tu produkt do włosów, na co liczę zawsze, myślę, że to dobre pudełko.


Ocena: 4/6
Wartość pudełka: 140-150 zł. 

Swój ShinyBox możecie zamówić na stronie -> w tym miejscu <-

Jaka jest Wasza opinia o zawartości?


Flos Lek Balance T-zone- krem normalizujący na dzień i krem korygujący z AHA i PHA na noc

Flos Lek Balance T-zone- krem normalizujący na dzień i krem korygujący z AHA i PHA na noc

Posiadacze cery tłustej w strefie T wiedzą doskonale jak ciężko pielęgnować ją odpowiednio. Częściowo tłusta, częściowo sucha, z niedoskonałościami w strefie T. Kluczem jest oczyszczanie i stosowanie kosmetyków dedykowanych właśnie tej cerze, aby zadbać o przywrócenie równowagi wodno-tłuszczowej. Wcześniej pisałam już o glince i peelingu, a dziś pora na duet kremów, który stosuje się zamiennie rano i na noc. Zapraszam!


Składy kremów są bardzo ciekawe i zawierają różne składniki aktywne, których dotąd nie miałam okazji poznać. Dodatkowo, krem normalizujący jest produktem wegańskim



Krem normalizujący na dzień

Krem przywraca równowagę między przetłuszczającymi i przesuszającymi się partiami skóry oraz zapewnia optymalny poziom nawilżenia w obu strefach. Konsystencja nie obciąża skóry, a krem doskonale się wchłania. Skóra jest aksamitnie gładka i matowa, odzyskuje naturalny, zdrowy koloryt. Zawarty w kremie Fito Vit complex oczyszcza, nawilża i redukuje wydzielanie sebum raz przywraca równowagę w mikroflorze skóry, egzopolisacharyd pozyskiwany z planktonu morskiego u wybrzeży Bretanii wchłania jak gąbka produkowane sebum nie przesuszając przy tym skóry, natomiast Aurasphere daje natychmiastowe wygładzenie i matowe wykończenie (efekt blur). Krem normalizujący jest produktem wegańskim.

Krem korygujący na noc

Flos-Lek Balance T-Zone Krem korygujący z kwasami AHA i PHA pozwala przywrócić równowagę między przetłuszczającymi i przesuszającymi się partiami skóry zapewniając jej jednocześnie optymalny poziom nawilżenia w obu strefach. Zastosowane w kremie połączenie kwasu laktobionowego i migdałowego (pH 3,5 – 4,5) odpowiada za delikatne złuszczanie martwego naskórek, redukuje powstawanie zaskórników i zmniejsza wydzielanie sebum w strefie T. Krem doskonale nawilża, działa stymulująco na produkcję kwasu hialuronowego oraz wzmacniająco na mechanizmy naprawcze. Krem korygujący z kwasami AHA i PHA Balance T-Zone redukuje widoczność niedoskonałości, poprawia wygląd i kondycję skóry - dzięki niemu staje się ona aksamitnie gładka i rozjaśniona.


Kremy są umieszczone w tubkach zakończonych maleńkim otworem, dzięki czemu odpowiednio możemy dobrać ilość produktu. Są to wygodne i ładne opakowania. Kolor miętowy bardzo mi się spodobał. Konsystencja obu kremów jest klasyczna, dość gęsta. Są one nietłuste i przyjemnie się rozprowadzają na skórze. Wchłaniają się według mnie bardzo szybko i pozostawiają delikatny film. Krem normalizujący na dzień nadaje się pod makijaż, bo nie powoduje rolowania się podkładu. Co prawda na razie mogę wypowiedzieć się o pierwszych wrażeniach, a nie efekcie długotrwałej pielęgnacji, ale w niedługim czasie zrobię update. Jestem po 2 tygodniach, ale już widzę zwiastun progresu. Idę w dobrym kierunku, bo cera się wygładza i zdaje się być bardziej sprężysta. Co do równowagi między obszarami suchymi a tłustymi, potrzebuję więcej czasu. 

Cena: 24 zł-30 zł/ 50 ml 


Myślę, że taka pełna pielęgnacja jedną serią kosmetyków, w dodatku przeznaczonych do stosowania na cerze mieszanej, to najlepsze i najrozsądniejsze rozwiązanie jeśli chcemy uzyskać efekt. Cieszę się, że mam możliwość sprawdzić znowu coś nowego na rynku. 


W jaki sposób Wy pielęgnujecie swoją cerę? Stosujecie odpowiednio dobrane do niej kosmetyki czy kierujecie się czymś innym niż ich przeznaczeniem wskazanym przez producenta?


Nivea jedwabisty mus do kąpieli wanilia&karmel

Nivea jedwabisty mus do kąpieli wanilia&karmel

Musy czy pianki do kąpieli są moją ulubioną formą produktu do mycia. Mus Nivea nazwałabym raczej pianką, bo taką ma właśnie konsystencję. Wanilia i Karmel to moja druga pianka od Nivea, bo kiedyś miałam już wersję odżywczą, klasyczną. Dziś już zużyłam całą Wanilię i Karmel i jestem na etapie cudownej maliny z rabarbarem, ale ten cudownie słodki zapach jest wart recenzji.


Musy do mycia ciała NIVEA to prawdziwy przełom w kąpielach pod prysznicem. Dzięki nim poczujesz, jak jedwabista i niebiańsko miękka może być Twoja skóra. Wystarczają na dwa razy dłużej niż tradycyjne żele, otulając Cię różnymi zapachami – od orzeźwiających, przez delikatne i zmysłowe, aż po egzotycznie letnie.Jedwabisty mus do mycia ciała pod prysznic NIVEA® z ekstraktem z jedwabiu o uwodzącym zapachu Wanilii i Karmelu.
Pielęgnujący mus NIVEA dzięki łagodnej formule pozostawia uczucie jedwabiście miękkiej i gładkiej skóry.

Aqua, Isobutane, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Propane, Hydrolyzed Silk, Xanthan Gum, Polyquaternium-10, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Butane, Sodium Benzoate, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Citronellol, Parfum.


Delikatna konsystencja, która w kąpieli otula skórę i daje niesamowicie przyjemne uczucia jest głównym atutem musu. Słodki, cudowny, waniliowy zapach to drugi plus. Nie czuję karmelu, ale wanilię jak najbardziej. Wydajność może nie jest dwukrotnie większa niż klasycznego żelu, natomiast da się odczuć, że pianka wystarcza na dłużej. Nie przesusza skóry i nadaje jej fajnej miękkości. Polubiłam mus na tyle, że teraz kupuję po kolei każdą wersję zapachową. Dostępna jest w drogeriach za około 13 zł. 


Znacie już jedwabiste musy Nivea?

Nowość Nivea MicellAIR- profesjonalny płyn micelarny

Nowość Nivea MicellAIR- profesjonalny płyn micelarny

Całkiem niedawno w drogeriach pojawiły się czarne nowości od Nivea. Płyn micelarny w wersji dużej, małej oraz chusteczki do demakijażu. Linia jest profesjonalna, rekomendowana przez makijażystów jako bardzo skuteczna w usuwaniu mocnego, trwałego makijażu. W moim przypadku wcale nie noszę mocnego i wyjątkowo trwałego, ale zawsze irytuje mnie rytuał demakijażu, więc wciąż szukam czegoś, co go przyspieszy. Mam co prawda swoje top 3 w tej kategorii, ale spróbować nie zaszkodzi. Byłam podwójnie ciekawa, dlatego że z Nivea jeszcze nigdy nie byłam zadowolona w przypadku produktów do demakijażu i zawsze okazywały się słabe, co spowodowało u mnie rezygnację z ich kupowania. Jak jest tym razem?


Innowacyjna formuła z kompleksem MicellAIR® i ekstraktem z czarnej herbaty działa jak magnes, skutecznie usuwając długotrwały makijaż oraz tusz do rzęs. Dzięki temu płyn efektywnie i łagodnie oczyszcza twarz, oczy i usta, chroniąc rzęsy. Bez spłukiwania. Bez pocierania. Bez pozostałości po makijażu i tłustego filmu. Twoja skóra jest czysta, wygląda zdrowo i pięknie.
  • Innowacyjna formuła z kompleksem MicellAIR® i ekstraktem z czarnej herbaty
  • Skutecznie usuwa długotrwały makijaż oraz tusz do rzęs
  • Efektywnie i łagodnie oczyszcza twarz, oczy i usta, chroniąc rzęsy
  • Bez spłukiwania, bez pocierania, bez pozostałości po makijażu i tłustego filmu
  • Rekomendowany przez makijażystów
  • 0% pozostałości

Płyn przyciągnął mój wzrok przede wszystkim swoim czarnym opakowaniem. Zdecydowanie się wyróżnia. Myślę, że nawet z zewnątrz sprawia wrażenie profesjonalnego kosmetyku. Pytanie czy tak jest było dla mnie wielką zagadką. Butelka pod względem praktycznym jest ok i nie mam pod tym kątem żadnych uwag. Testowałam jego skuteczność na makijażu mocniejszym, również z użyciem ciemnych cieni i tuszu wodoodpornego, którego nigdy nie używam ze względu na późniejsze nerwy przy zmywaniu. To rozwiało wszystkie moje wątpliwości. Chyba po raz pierwszy płyn od Nivea spełnia moje oczekiwania. Rozpuścił cały makijaż oka, usunął go bez rozmazywania i tworzenia cieni pod oczami. Jest też łagodny pomimo tego, że skuteczny. W ogóle nie odczułam szczypania i nie podrażnił wrażliwych oczu. Oczyścił skórę szybko, skutecznie i nie pozostawił tłustego filmu. Nie odczuwałam potrzeby przemycia twarzy dodatkowo żelem do demakijażu. Pozytywne zaskoczenie i w sumie mogę go polecić. Cenowo jest podobnie do moich ulubieńców, więc będę go traktować jako alternatywę, do której na pewno powrócę. 

Dostępny jest z Rossmannach w cenie 21,99 zł. Mi udało się kupić za 17 zł.

Moja ocena: 6/6

Mieliście już okazję go poznać?
John Frieda Frizz Ease- szampon i odżywka do włosów puszących i suchych

John Frieda Frizz Ease- szampon i odżywka do włosów puszących i suchych

Przepiękny ten fiolet :) Od dawna chciałam wypróbować kosmetyki do włosów John Frieda, a teraz przy okazji promocji 2+2 gratis w Rossmannie, zdecydowałam się właśnie na ten zestaw. Wcześniej korzystając z promocji wybierałam Natura Siberica i Biovax. Wybrałam zestaw do włosów zniszczonych. Jeśli też zastanawiacie się od jakiegoś czasu czy warto, zapraszam dalej.


Duet zawiera Amino Repair Complex, który naprawia rozdwojone końcówki (to dla mnie było w ostatnich miesiącach najważniejsze, bo przed ślubem nie chciałam ścinać włosów), wzmacnia włosy i, co najistotniejsze, ogranicza puszenie. Formuła, dodatkowo wzbogacona została kombinacją polimerów i silikonów, dzięki czemu zmiękcza włosy i wygładza ich powierzchnię.



Szampon ma typową konsystencję i już od początku wmasowywania we włosy zaczyna się pienić. Nie trzeba go bardzo dużo dokładać. Pachnie tak samo jak odżywka i jest to zapach perfumowany. Elegancki i trwały, co jest bardzo istotne. Naprawdę wiele godzin utrzymuje się na włosach. Szampon nie powoduje splątania, ale nawet jeśli macie włosy z taką tendencją, odżywka rozdziela każdy włosek.


Odżywka tak samo typowa pod względem konsystencji, dobrze się rozprowadza. Trzymam ją na głowie krótko, około minutę. Po spłukaniu włosy są jedną wielką, lśniącą taflą. Aż przyjemnie się je dotyka. Przed suszeniem nawet nie muszę ich rozczesywać, bo są perfekcyjnie rozdzielone. Kiedy już wyschną, mimo tego, że moje włosy są zniszczone i połamane na każdej długości, po użyciu tego zestawu są błyszczące i ujarzmione. Wyglądają dużo zdrowiej. Naprawdę poprawiły wygląd moich włosów. Jest tylko jedna rzecz, która mnie bardzo denerwuje. Zamknięcie obu tubek...nauczyłam się już po prostu obu nie domykać i zostawiać niedociśnięte. W przeciwnym razie zazwyczaj robiłam to NAPRAWDĘ zębami, bo zatrzask jest niesamowicie mocny. Paznokciami lepiej nie ryzykować. Poza kwestią otwierania, zestaw jak najbardziej godny polecenia.


Dostępność: Rossmann i inne drogerie. 
Cena: szampon około 35 zł, odżywka 35 zł

Obecnie są w cenie 26 zł. Mnie udało się skorzystać z promocji 2+2 gratis i miałam je za darmo do zestawu od Toni&Guy.


Jestem zadowolona z efektu na włosach. Nie jest to zestaw, który ma w składzie pełno ekstraktów naturalnych i wyciągów, bo skład ma chemiczny, ale bardzo mi się podoba co robi z moimi połamańcami. Jeśli potrzebujecie uzyskać sypkie, gładkie, lśniące i ujarzmione włosy, warto spróbować.

Nacomi- masło do ciała słoneczna pomarańcza

Nacomi- masło do ciała słoneczna pomarańcza

Nacomi <3 Który to już raz przekonuję się, że pod względem pielęgnacji ciała chyba nikt im nie dorówna. Bielenda też ma przepiękne zapachy, ale Nacomi ma w sobie coś wyjątkowego. Całkowicie naturalne składy, piękne opakowania nie do przebicia, cudowne konsystencje od puszystych musów po galaretki do kąpieli i te aromaty. Tym razem wybrałam 3 różne nawilżacze. Masło typowe, czyli bardzo tłuste i zbite, lekkie masło miodowe (o nim niebawem) oraz mus. Te nazwy zapachów w stylu ciasto z papają, greckie lato, zielona herbata, truskawkowy pudding z gujawą, rozgrzewające marokańskie przyprawy, same przyciągają do zakupu. A najlepsze jest to, że rzeczywiście oddają te tytuły. Dziś rządzi pomarańcza.


No przepiękne opakowanie, prawda? Skład jaki jest, każdy widzi. Masło shea, olej makadamia, olej pomarańczowy. To ten ostatni dominuje zapach, który jest zdecydowanie cytrusowy, ale słodki. Konsystencja masła jest zbita i potrzeba odrobinę ciepła naszych dłoni żeby móc gładko rozsmarować je na ciele. Co tu dużo mówić, odżywienie i zastrzyk nawilżenia gwarantowany. Skóra tłusta i lepka, więc trzeba poświęcić jakąś piżamkę lub poczekać aż się wchłonie choć tego nie polecam. Kiedy użyję masła o 22, na drugi dzień rano zmywam je pod prysznicem. Cały czas się utrzymuje. 


Poniżej widać zbite masełko :)


Dostępne jest w sklepie Nacomi wraz z mnóstwem innych skarbów. Kosztuje 17,00 zł za 100 ml. Biorąc pod uwagę pojemność, można powiedzieć, że za tradycyjne opakowanie 200 ml zapłacilibyśmy 34 zł. Za produkt naturalny, pełen aktywnych składników i tak wspaniały- WARTO.



Możecie być pewni, że zapach jest warty sprawdzenia. Znacie już Nacomi? Mam nadzieję, że tak :)


Karaibski kokosowy olejek do ciała od Bielenda

Karaibski kokosowy olejek do ciała od Bielenda

Czas na kolejny hit z moich ostatnich zakupów. Kokosowy olejek. Słowo kokosowy zazwyczaj już jest dla mnie gwarantem szczęścia, bo pachnące tak żele, balsamy czy masła są trafione w punkt. Kokosowy zapach może być czasem za słodki, aż mdlący lub w ogóle nie przypominać kokosa. Mam już swoje sprawdzone marki, które robią go idealnie. Nie spodziewałam się jednak tego, jak pojechała Bielenda!


Olejek jest dla mnie zawsze szybką formą nawilżenia, jeśli tuż przed wyjściem chcę spryskać ręce i nogi. W dodatku nadaje ładnego wyglądu i blasku opalonym nogom do sukienki :) Zdecydowałam się akurat na tę wersję ze względu na zapach i właściwości odżywcze. W składzie zawiera też organiczny olej kokosowy, który tak jak masło shea super działa na moją skórę. Tym razem tak samo, poza estetycznym wyglądem, super nawilża skórę i powoduje, że jest miękka. 


Co do zapachu, bardzo się zdziwiłam kiedy po raz pierwszy prysnęłam olejkiem na skórę. Od pierwszej sekundy wiedziałam, że to coś boskiego, ale po chwili dotarło do mnie, że czuję moje ulubione od dziecka lody Zapp. Jeśli ktoś je zna i lub, więcej nie trzeba żeby zachęcać. Zapach jest właściwie kokosowo-karmelowy. Po prostu lody Zapp! Butelka 150 ml kosztuje zaledwie 16 zł. Za taki zapach zapłaciłabym nawet więcej <3 Dodatkowym atutem jest dużo większa wydajność niż w przypadku maseł, które szybko schodzą. Tutaj żeby zobaczyć jakiekolwiek zużycie trzeba wypsikać tego przez miesiąc.


Mój numer 1 wśród olejków, który na pewno będę kupować na każde lato, dopóki będą go produkować. 


Arbuzowy peeling cukrowy do ciała Bielenda Vegan Friendly

Arbuzowy peeling cukrowy do ciała Bielenda Vegan Friendly


Kilka dni temu publikowałam wpis z moimi ogromnymi zakupami kosmetycznymi. Zaopatrzyłam się ostatnio w wiele maseł i peelingów, a wszystkie pachnące słodko, owocowo lub ciasteczkowo. Dziś chciałabym pokazać Wam bliżej jednego z moich faworytów. Kocham go!


Peeling Bielendy zawiera cukier i zmielone pestki kokosa. Dodatkowo wiele nawilżaczy takich jak olej sojowy czy olej z pestek słonecznika. Tubka jest zakręcana i ma dość szeroki otwór, więc trzeba być ostrożnym, bo peeling sobie wypływa jeśli zostawimy go samopas. 


Kolor jak widać przepiękny, arbuzowy, tak samą zresztą jak zapach. Słodki, aromatyczny, do zjedzenia. Naprawdę już dawno nie byłam tak zachwycona zapachem kosmetyku. W żelu zatopione są zdzierające kryształki cukru i puder z pestek kokosa. Zdzierak z niego mocny, czyli tak jak powinno być. Naprawdę ściera martwy naskórek, wygładza pięknie powierzchnię skóry i ujędrnia. Najważniejsze, że wygładzając wcale nie powoduje, że skóra jest tłusta i oblepiona jak parafinowe peelingi. Całe ciało jest gładkie, ale nie lepi się. W dodatku skóra jest nawilżona jakby była od razu wysmarowana balsamem. Olejki i prowitamina A robią swoje. Pierwszy raz czuję, że peeling jest jednocześnie nawilżaczem i nie tylko usuwa martwy naskórek, ale też dba o inne aspekty.


Peeling kosztuje około 12-13 zł za tubkę 200 g. Cena jest niska, tyle samo lub więcej damy za pełne parafiny scruby Perfecta i inne buble. Zdecydowanie polecam Wam Bielendę jeśli chcecie cieszyć się owocowym aromatem i gładką skórą latem.


Jeśli cała seria Vegan Friendly jest tak genialna to poznam ją całą. Arbuzowe kupię też na pewno masło, a kokos również czeka na dodanie do koszyka. Peeling oceniam na 10 <3

Wielkie zakupy kosmetyczne- pielęgnacja + kolorówka

Wielkie zakupy kosmetyczne- pielęgnacja + kolorówka

Pod koniec kwietnia zrobiłam przegląd zapasów i zweryfikowałam stan moich kartonów/pudełek i szafek, w których trzymam kosmetyki. O ile pielęgnacja twarzy wciąż zasila półki łazienkowe w nadmiarze, o tyle wszelkie balsamy/mleczka/masła i musy zaskakująco poznikały. W końcu mogłam sobie coś kupić! Wybieranie było przyjemne :) Postawiłam jak zwykle na zapachy jadalne, bo wszelkie owoce, kokosy, ciasteczka i inne słodkie aromaty są moimi ulubionymi. Pojawiło się też trochę kolorówki i praktycznych gadżetów. Zakupy były robione na ezebra.pl, perfumesco.pl i w Rossmannie. Zajrzyjcie ile tego jest jeśli macie ochotę.


Nivea - jedwabisty mus do mycia ciała- karmel i wanilia

Jeśli coś do kąpieli to oczywiście pianka. Dużo się ich teraz pojawiło w drogeriach, a mi taka formuła spodobała się już dawno temu, kiedy po raz pierwszy spróbowałam różanek pianki od Phenome. Taka kąpiel jest dużo przyjemniejsza, bo konsystencja dosłownie otula skórę. W dodatk zapach waniliowo-karmelowy...Mam już upatrzone kolejne pianki, m.in. Dove.

Bielenda- karaibski odżywczy kokosowy olejek do ciała

Nawilżanie! Zawsze w domu mam produkty nawilżające w zróżnicowanych formach. Gęste masła na noc, lekkie mleczka na upalne dni i po opalaniu, balsamy i takie olejki w sprayu. Najbardziej lubię stosować kiedy ubieram sukienkę. Wtedy skóra rąk i nóg pięknie się błyszczy, bo olejek nie wchłania się całkowicie. Zapach jest zniewalający i co najlepsze, a zarazem dziwne, nie przypomina mi kokosa. To jest wypisz wymaluj zapach loda Zapp. Smak i zapach mojego dzieciństwa! Kiedy używam olejku, czuję się jakbym jadła tego Zappa :D Fanom naprawdę polecam sprawdzić.


Bielenda Vegan Friendly- peeling do ciała arbuzowy

Arbuz <3 Kiedyś miałam już masło i scrub Bielendy z innej serii i zakochałam się w tym soczystym zapachu. Musiałam go wybrać i nie pomyliłam się. Przygotuję oddzielny wpis, w którym pokażę go w całej okazałości.


Seche Vite- top coat

Niezmiennie, od lat. Top, który wysusza i umożliwia szybki powrót do działania po pomalowaniu paznokci u stóp. Na dłoniach od dawna robię hybrydę, więc problem mam z głowy. 


Kiwi- poduszki żelowe na pięty i pod podbicie

To właśnie te praktyczne "gadżety" o ile można je tak nazwać. Myślę, że mogą mi się przydać do wnętrza butów ślubnych. Wiem, że robią ogromną różnicę i przynoszą ulgę. Nie wyobrażam sobie przetańczenia całej nocy bez nich.




Veet- plastry z woskiem

Zawsze chciałam spróbować tej formy depilacji. Depilator jakoś mnie nie zachęca i leży w szafce, kremy do depilacji wraz ze szpatułką śmierdzą i zawsze pozostawiały dużo włosków, więc odpuściłam, a maszynki wiadomo...efekt na chwilę. Spróbuję z plastrami. Liczę na to, że się opłaci :D


Nabla - cień do powiek Mystic

Musiałam w końcu przekonać się o Nabli zanim zdecyduję się na całą paletkę. Wyglądają pięknie i chciałam wziąć co najmniej 5 kolorów, ale 32 zł za pojedynczy cień spowodowało, że na razie jeden. Wybór był idealny i może niestety, ale wiem, że na jednym się nie skończy. 



Nacomi- miodowe masło do ciała <3

Miodowe- to słowo wystarczy żeby produkt był udany. W dodatku jeśli to Nacomi to już wiadomo, że będzie dobrze. W ofercie tej firmy mamy do wyboru zapachy malin, borówek, ciasteczek i wiele innych. Na pewno stanowią one duże zagrożenie dla stanu mojego konta. Jak oni mogli zrobić same genialne zapachy. Wybrałam 3 i to było już po opanowaniu się. Miodowe masło opiszę oddzielnie, ale co tu dużo mówić, jest boskie.


Nacomi- pomarańczowe masło do ciała

Kolejne Nacomi, choć tym razem nie tak słodko, a orzeźwiająco i owocowo. Pomarańczowe masło różni się zupełnie konsystencją od miodowego. Zawartość słoiczka pokażę oczywiście we wpisie. 


Nacomi- ciasteczkowy mus do ciała

Trzeci rodzaj konsystencji to mus. Tak samo jak musy do kąpieli są moimi ulubionymi tak i do smarowania kocham puszyste, musowe produkty. Są po prostu przyjemne. Pachnie tak, że chce się wsadzić palucha i potem z niego zjeść. Niesamowicie.


Kolejna partia zakupów to demakijaż, kolorówka i coś do utrwalenia make upu.


Nivea MicellAIR- profesjonalny płyn micelarny z ekstraktem z czarnej herbaty

Reklamowany ostatnio nowy produkt Nivea. Spodobała mi się czarna butelka :D A tak poważnie, liczę, że będzie usuwał naprawdę mocny makijaż oka i jestem ciekawa czy dorówna moim ulubionym micelom Bioderma, Garnier i Dermedic. Szukam czegoś nowego i równie skutecznego. Skoro obietnica jest taka, że usuwa profesjonalny i długotrwały make-up to oby tak było. Na promocji z okazji tego, że jest nowością, dostałam go za lekko ponad 17 zł. Z tej serii są też chusteczki do demakijażu i płyn tylko do demakijażu oczu, w małej buteleczce.


Bielenda Rose Care- płyn micelarny różany 

Płyn Bielendy z wodą różaną dedykowany jest do cery wrażliwej, więc nie powinien szczypać w oczy. Mówiąc szczerze poszłam do drogerii z zamiarem kupna śmietanki do demakijażu Bielenda Botanic Spa Rituals, bo nowe serie bardzo mnie zaciekawiły. Niestety nie znalazłam jej, więc wybrałam różany płyn. Botanic Spa Rituals wydały mi się bardzo ciekawą linią, która jest oparta na naturalnych składnikach aktywnych. Występują w wersjach nawilżająca- olej z pestek malin i melisa, regenerująca- kurkuma i chia, przeciwzmarszczkowa- opuncja figowa i aloes. Są też kosmetyki do pielęgnacji ciała, m.in. len zwyczajny+szałwia. Na pewno któregoś razu kupię konkretny zestaw żeby prowadzić spójną pielęgnację, bo na razie wciąż mieszam. Jestem ciekawa porównania skuteczności płynów Nivea i Bielendy.


Golden Rose- make-up fixing spray

Od dawna zbierałam się do zakupu takiego preparatu. Przeszukałam trochę internet, ale suma sumarum przechodziłam obok stacjonarnego sklepu i złapałam spray od razu. Już bardzo dawno nie odwiedzałam Golden Rose ze względu na nadmiar szminek i kredek do ust oraz zerową potrzebę lakierów. Jeszcze bardzo długo tam nie zawitam. Pewnie dopiero kiedy przestanę chodzić na manicure hybrydowy. Około 13 zł, a wydajność na pewno ogromna, więc uważam to za dobry wydatek.

Eveline- serum do rzęs 3w1

Niestety odżywka Long4Lashes ma to do siebie, że najpierw rzęsy rosną, a potem odpadają jakbym obcięła je nożyczkami lub podpaliła. Najczęściej po pewnym czasie po prostu połowę górnych rzęs mam długą, a połowy prawie nie ma co doprowadza mnie do płaczu. Więcej po prostu jej nie kupię. Kiedyś rzęsy do nieba dała mi Revitalash i Bodetko, ale w tej chwili mam inne finansowe priorytety. Na Eveline zdecydowałam się żeby spróbować nie tyle wydłużyć, co odżywić rzęsy. Została mi polecona przez 2 osoby, których rzęsy komplementowałam, więc może i u mnie okaże się skuteczna.


Bielenda Vegan Friendly- pomarańczowe masło do ciała

Kolejna pomarańczka. Jedna była od Nacomi, a teraz Bielenda. Wszystko, tak jak wspomniałam na początku, w soczystych tematach. Od Bielendy arbuz, kokos, który okazał się lodem Zapp i pomarańcza <3. Cała linia Vegan Friendly ma super atrakcyjne zapachy. Z pewnością będę kupować kolejne po wykończeniu tych. 


L'Oreal Volume Million Lashes So Couture- mascara

Wśród tuszów do rzęs było kilka wyróżniających się, które polubiłam. Wracam cały czas jednak tylko do jednego. Fioletowy L'Oreal Volume Millio Lasher So Couture to mój number one. Wydłuża, nie skleja i nie pogrubia bardzo sztucznie. Rzęsy są naturalne, ale podkreślone. Kocham tę szczoteczkę. Różowa wersja niestety w ogóle mi nie przypasowała. Na drugim miejscu stawiam zieloną.


Bourjois Rouge Edition Velvet- 18 It's Redding Men, 14 Plum Plum Girl, 06 Pink Pong

Kolekcja się powiększyła! Mam ich łącznie 7, ale Don't pink of it nie mogłam znaleźć :) Co ja mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie? Kosztują w Rossmannie 59 zł, w drogeriach internetowych, które mają niskie ceny jest po 28-31 zł a w mega promocjach za 26 zł. A nagle na Perfumesco wyświetla mi się cena 17 dla kilku kolorów. Przetarłam oczy. Kupiłam klasyczną czerwień, ostry róż i ciemny róż/śliwkę. Właśnie weszłam ponownie na Perfumesco i widzę, że cena spadła jeszcze na 14 zł. POLECAM!



Tyle moich zakupów :) Wyszło sporo, ale czasem trzeba uzupełnić zapasy. Znacie te produkty?

Copyright © 2016 Good to try! , Blogger