Back to school BeGlossy wrzesień 2021

Back to school BeGlossy wrzesień 2021

 Jesienny BeGlossy! Nie wierzę, że miesiąc za miesiącem upływa tak szybko i jeszcze pamiętam pierwsze BeGlossy opisywane jako mama kilkudniowego synka, a teraz rok szkolny wystartował i niebawem będziemy szykować się do świąt. Jesień jest dla mnie najgorszą porą roku choć pewnie ma miłośników, ale podejrzewam, że niewielu. Jej uroki są wyłącznie kiedy jest się w domu i z okna obserwuje kolorowe liście :). Ale nie o jesieni dziś a o nowej edycji BeGlossy pod hasłem Back to school, a więc temat mocno powiązany. Wydawałoby się, że dedykowany dzieciom lub studentom, ale przecież mentalnie i organizacyjnie wszystkie Mamy też wracają razem z dziećmi do szkoły. Pudełko było przedstawione jako wypełnione po brzegi, bo zmieściło się w nim aż 10 produktów. Co więc kryło się pod tą uroczą kartą produktową?


Pierwsze co pomyślałam, to że zawartość jest bardzo kolorowa. Te żywe, energetyczne barwy już dobrze robią dla mózgu. Wśród kosmetyków jednak sporo saszetek rzuciło się od razu w oczy. Po policzeniu, mamy generalnie 9 pełnowymiarowych produktów...tylko, że 3 to saszetka z maseczką, 1 to saszetka z płatek oczyszczający, 1 to cukierki. Lubię testować saszetki, ale to brzmi jednak trochę jak nadmuchane, że 10 produktów a widzimy 4 saszetki do użycia na raz. Za chwilę bliżej się im przyjrzę. Tym razem nie ma też akcesoriów czy gadżetów, ale są cukierki. Poza pielęgnacją jest perełka, czyli lakier NeoNail w pięknym kolorze.

1. Green Menu - wyszczuplające serum do ciała z kurkumą i chilli (Farmona)

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19,99 zł/200 ml

I to jest to co lubię. Produkt do użycia wielokrotnie, ale też coś, czego nie znałam. Kosmetyki Farmony używałam wielokrotnie, ale dość dawno temu. Pamiętam masła o świątecznych czekoladowo-piernikowych zapachach. Coś fantastycznego. Zapach brzmi dość ciekawie, dla mnie nieco egzotycznie, ale ważne, że kulinarnie :) Piękna tubka, miejmy nadzieję, że fajnie nawilży. Wyszczuplają to ćwiczenia i odżywianie się poprawnie także bez złudzeń. Plus za ten produkt. 



2. MBeauty - oczyszczająco- peelingujący płatek z kwasem AHA

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 7,99 zł/5 ml

To właśnie jest coś, co lubię mniej. Z jednej strony fajnie poznać więcej produktów od jednego producenta i móc ocenić który najbardziej nam przypasuje, ale edycja po edycji to takie wciśnięcie. Miesiąc temu testować można było bąbelkowy płatek oczyszczający a teraz ten, podobny. Wolałabym, aby była jakaś przerwa, bo to trochę podchodzi pod monotonię. Mimo to, płatek oczywiście zużyję. Ostatnio wydało mi się to coś fajnego, nowego i zrobiło wrażenie, ale siłą rzeczy, drugi raz byłoby trudno być tak samo zaciekawioną.


3. Hask Biotinboost - szampon i odżywka do włosów

Produkt miniaturowy
Cena pełnowymiarowego: 34,99 zł/ 355 ml

Idealnie trafione! Przy moim obecnym wypadaniu włosów po porodzie, kombinuję i szukam czegoś, co wspomoże mnie w walce z utratą włosów. Bardzo szkoda, że nie pełne butelki, bo cena jak widać nie jest wysoka (bywało już dużo droższe kosmetyki), a miałabym dłuższą kurację. Przekonam się chociaż o konsystencji i zapachu, bo saszetki z szamponem i odżywką wystarczą mi na jedno mycie. Produkt wydaje się być jakościowy i ma ciekawy skład, więc duży plusik.


4. topła authentic - mgiełka-booster nawilżona skóra

Produkt pełnowymiarowy 
Cena: 29,99 zł/ 75 ml

Tołpa super, akurat skończyłam mgiełkę Ingrid z dawniejszej edycji BeGlossy i miałam kupić tonik. Te w mgiełce są najprzyjemniejsze w użytkowaniu, a jakość tołpy nigdy nie zawodzi. Zauważyłam, że występuje naprzemiennie z Bielendą w edycjach, ale akurat te 2 marki lubię. 


5. N.A.E Idratazione - żel pod prysznic z ekstraktami z figi i hibiskusa

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19,99 zł/200 ml

Nic nie przebije żelu-pianki Rituals z edycji Summertime, ale uwielbiam żele pod prysznic w BeGlossy. W tym ciekawie brzmi zapach i na pewno się z nim polubię. Ale pianka...pianka to hit i już na zawsze ze mną zostanie. Żel na plusik za ciekawy zapach.


6. Neonail Plant-based wonder - wegański, klasyczny lakier do paznokci

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 18,99 zł/ 7,5 ml

Lakier z serii plant-based to produkt w 77% ze składników pochodzenia naturalnego, w tym wiele składników pielęgnujących płytkę paznokcia, m.in wapń i magnez. To fajne, że już wszyscy producenci, bez względu na to, co produkują, zwracają uwagę na składy, na opakowania i na sposób produkcji. Ciągle się teraz o tym trąbi i wałkuje, ale planeta aż krzyczy żebyśmy się opamiętali. Tę świadomość powinno szerzyć też BeGlossy, a robiąc edycje z workiem zamiast pudełka, właśnie tak czyni. Jak dla mnie rewolucyjne byłoby w 100% przejście na woreczki z bawełny lub inne ekologiczne opakowania. Co do lakieru, super firma i piękny kolor, który przywoła wspomnienie o wakacjach.  




7. Selfie Project - maseczki do twarzy

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 7,99 zł/1 szt.

Uwielbiam maseczki w BeGlossy, bo znam już tyle różnych, że śmiało mogłabym stworzyć jakiś ranking obejmujący kilkadziesiąt maseczek. Tym razem są aż 3, więc też dobra opcja, aby sobie wybrać tę ulubioną spośród Selfie Project. Ładne saszetki, trochę w stylu dla młodych dziewczyn, pasują do motywu przewodniego pudełka, ale co zrobić, że się starzeję i teraz cieszą mnie bardziej kosmetyki 30+ :) Jak zaczęła się moja przygoda z BeGlossy miałam z 25 lat i to był inny świat! 

1. Pudrowa maseczka mineralna #MissMattie - matowi cerę, wygładza i reguluje produkcję sebum
2. Aksamitna maseczka wygładzająca #MissBlurie - kooi i nadaje zdrowy koloryt
3. Żelowa maseczka nawilżająca #MissMoistie - nawilża i nadaje blasku


8. Verbena - ziołowe cukierki o smaku rokitnika

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 3,00 zł/ 60 g

Cukierki to dodatek do pudełka. To nowość, z tego co widzę i są bezglutenowe. Dla wielu osób takiego rodzaju słodkość może być ciekawa, ale nie dla mnie. Ziołowe cukierki nigdy nie goszczą u mnie w domu, bo jestem słodyczową czeko-fanką. Żadnych landrynek czy żelek. Nie wiem trochę jak do tego podejść, więc wobec cukierków pozostanę neutralna. 


I jak zwykle podsumujmy. Wrześniowa edycja pod kątem różnorodności produktów na plus, bo znajdziemy coś do twarzy, włosów, ciała, paznokci i jako dodatek cukierki. Produkty są większe, są mniejsze. Na minus jest to, że szampon i odżywka są w saszetkach na raz, a nie chociaż w travel size na kilka użyć oraz powtórzony płatek MBeauty (choć inne działanie, ale to generalnie taki sam rodzaj produktu, tej samej marki- wiadomo o co chodzi). Pudełeczko w standardowej szacie graficznej, akurat dla mnie to minus, bo uwielbiam różnorodne. Summertime zdecydowanie wygrywa, nie tylko grafiką, ale produkt niekosmetyczny również - zdecydowanie bardziej urzekła mnie świeca niż cukierki, produkt premium, czyli pianka Rituals. 

Wartość pudełka: około 128 zł - podobnie do poprzedniego
Moja ocena: 3+/6

Co sądzicie tym razem?

Nivea Naturally Good - balsam do ciała do suchej skóry

Nivea Naturally Good - balsam do ciała do suchej skóry

Jesień astronomiczna właśnie się zaczęła. Widać to już niestety również w parkach i na mieście, gdzie coraz więcej liści na ziemi niż na drzewach. Na dobre odeszły ciepłe dni i czas rozejrzeć się za nowymi botkami, kominami, szalikami i czapkami. Jestem ogromnym zmarźluchem, więc nie cierpię zimnych pór roku, ale uwielbiam grube swetry i koce, więc rekompensuję sobie to, co za oknem. To moja pierwsza jesień w roli mamy, więc będzie zupełnie inna. Nie będzie wymówek przed wyjściem z domu,  bo spacery są dla nas obowiązkowym punktem dnia. Mimo wielu obowiązków, staram się wieczorem pamiętać o nawilżaniu skóry i dziś chciałabym powiedzieć parę słów o balsamie, który był w jednym  pudełek BeGlossy. 


Nivea znana jest każdemu, wiele różnych produktów stosowałam już kilkanaście lat temu, jeszcze w szkole. Różne szampony i odżywki, balsamy, mydła, żele. Pojawiało się mnóstwo nowych linii, zmiany opakowań, składów. Potem zaczęto wprowadzać kosmetyki opisane jako w  70, 90, 99% ze składników naturalnych i tak to wszystko sobie powoli ewoluowało. Balsam Naturally Good również 98% składników jest pochodzenia naturalnego, a 2% to "dodatkowe składniki". Nie jest to więc oczywiście produkt eko, z czystym składem roślinnym. Pełen skład możecie zobaczyć poniżej. Na próżno szukać maseł, ekstraktów i naturalnych wyciągów. Na 9 miejscu mączka owsiana z owsu i tyle. 



Butelka jest za to bardzo wygodna w obsłudze, choć już pod sam koniec ciężko wydobyć produkt do końca. Jest jednak miękka, można ją zwinąć i wycisnąć dużo więcej niż w klasycznych butelkach. Balsam pachnie przyjemnie, pudrowo i ma dość lekką konsystencję, a wchłania się szybko. Lekki film na skórze zostaje, ale na szczęście balsam się nie roluje. Jest mocno wydajny i wystarczył przy codziennym użytkowaniu na 2 miesiące. 


Co do mojego zadowolenia, jest na umiarkowanym poziomie. Co prawda sprawdził się co codziennego nawilżenia powierzchownego, skórę przyjemnie wygładzał, ale w takiej cenie można dostać napakowane masłem kakaowym, shea i innymi olejkami balsamy innych producentów. Za taki skład mogłabym zapłacić 10 zł gdybym akurat potrzebowała czegoś z niższej półki. Butelka 350 ml kosztuje od 20-28 zł - można znaleźć dużo taniej w internecie niż stacjonarnie. Jeśli nie zwracacie wielkiej uwagi na skład, a szukacie czegoś, co szybko się wchłania i ładnie wygładza skórę, pozostawiając lekkie nabłyszczenie, mogę polecić wypróbowanie.


Moja ocena: 3/6 
Cena: około 27 zł/350 ml
Copyright © 2016 Good to try! , Blogger