Drogi Mikołaju... :)

Drogi Mikołaju... :)

Witajcie !

Nie wiem jak Wy, ale ja będąc dzieckiem co roku wkładałam pod wycieraczkę na balkonie list do św. Mikołaja. Mam to szczęście, że moja mama przechowuje moje listy do dziś i mogę obejrzeć je w każdej chwili. Fajnie jest popatrzeć o czym marzyłam jako dziecko. Na początku listy były obrazkowe, z czasem pojawiły się słowa, a na końcu pełne zdania :) Mój aktualny, który chcę Wam pokazać przygotowałam w programie graficznym (co za progres :>). Jako dziecko byłam szczęściarą, bo pod choinką zawsze znajdowałam to, o czym marzyłam. Teraz oczywiście chciałabym dostać cokolwiek z mojej listy, ale numerem 1 jest Kindle Paperwhite.

1. Perfumy Bourjois Glamour Lovely

Piękny zapach i urocze opakowanie :) Są stworzone dla mnie.

2. Kindle Paperwhite

Jakiś czas temu przekonana przez kilka osób zdecydowałam na odstąpienie od tradycyjnej książki. Długo nie mogłam się przełamać, ale jest wiele argumentów, które przemawiają za posiadaniem Kindla. Marzę o najnowszym :)

3. Lampa pierścieniowa

Na mojej liście w sumie znajduje się jako jedna z ostatnich, ale nie ukrywam, że na zimę bardzo by się przydała.

4. Zestaw pędzli Real Techniques

Pozostawiam bez komentarza :) Po prostu nie mam żadnych pędzli jak na razie ;p

5. Ekspes do kawy Nescafe Dolce Gusto- model Melody III

Kocham dobrą kawę i taki ekspres już od dawna chodzi mi po głowie ;]

6. Yankee Candle

Wciąż nie miałam żadnego YC w domu, a tyle ich już widziałam i tyle się o nich naczytałam, że chcę je mieć i powąchać!

7. Cukrowy peeling do ciała Organique

Od dawna chciałam mieć ten konkretny, ale zawsze cena mnie zniechęcała ;] Może kiedyś uda mi się go wypróbować.

8. Zestaw pędzli do makijażu Hakuro

To jako alternatywa dla RT, bo w sumie sama nie wiem który zestaw byłby lepszy. Przydałby się każdy :)


Jakie są Wasze wymarzone prezenty ? Pisaliście kiedyś listy do Mikołaja? ;]


TOP 5 czyli 5 listopadowych postów, które czytaliście najczęściej

TOP 5 czyli 5 listopadowych postów, które czytaliście najczęściej

Witajcie ;)!

Pamiętacie, że w zeszłym miesiącu ruszyła nowa seria na blogu?  Co miesiąc przygotowujemy dla Was podsumowanie wyłaniając pięć postów, które cieszyły się największą popularnością. Pomysł ten przypadł Wam do gustu, dlatego dziś zapraszamy na TOP 5 listopada ;)

TOP 5
czyli 5 listopadowych postów, które najczęściej czytaliście. 

W tym miesiącu największą popularnością cieszyły się zakupy na rossmannowej promocji ;)
Sprawdźcie jakie inne posty przypadły Wam do gustu ;)


1. Promocja - 40% na kolorówkę w Rossmannie- moje zakupy
http://goodtotry.blogspot.com/2013/11/promocja-40-na-kolorowke-w-rossmannie.html


2. ShinyBox by DeeZee listopad 2013 i zestaw subtelny w prezencie !


3. BB Cream od Lovely


4. Moje największe denko- październik/Ania


5. Ulubione lakiery na sezon jesień/zima
http://goodtotry.blogspot.com/2013/11/ulubione-lakiery-na-sezon-jesienzima.html


Czy według Was to są najlepsze posty listopada na Good To Try?

Mobile mix- listopad/Ania

Mobile mix- listopad/Ania

Hej kochani ! :)

Dzisiaj mam dla Was kilka wybranych zdjęć z najgorszego miesiąca w całym roku. Nie cierpię listopada! Początek był całkiem ładny, co też oddają zdjęcia, ale już od drugiej połowy zrobiło się okropnie. Czekam tylko aż spadnie śnieg, bo ze wszystkimi jego minusami wolę biały, bajkowy krajobraz niż taki mokry i szary listopad. 


Na poprawę humoru kupiłam kostkę Essie Winter i 4 kolory z jesiennej kolekcji GR Rich Color, które co tydzień pokazuję w lakierowy poniedziałek. Nr 104 pokazywałam już tutaj. Na Essie przyjdzie kolej dopiero po prezentacji wszystkich GR :) 


Kilka zdjęć Manufaktury ...






Po tak pięknych kolorach zostały już tylko zdjęcia. 


No i film, na który wybraliśmy się głównie dlatego, że kocham JT :) Ale mnie się podobał za całokształt.



Listopad nie jest miesiącem sprzyjającym robieniu pięknych zdjęć, dlatego niestety to już wszystko. 


Na koniec ponawiam pytanie, które zadałam Wam na FB: Jakie macie pomysły na prezent dla mężczyzny? 


Isana Med balsam do ciała z 5,5% Urea

Isana Med balsam do ciała z 5,5% Urea

Witajcie ;)!

Balsamy czy masła to dla mnie podstawa pielęgnacji ciała. Kilka dni temu pokazywałam Wam najlepszy balsam na zimę, który idealnie niweluje przesuszenia. Dziś ponownie przychodzę z balsamem, który znacząco różni się od swojego poprzednika omawianego na blogu.  


Od producenta:
Specjalna receptura emulsji do ciała została dostosowana do potrzeb suchej, zmęczonej i szorstkiej skóry. Formuła z masłem shea, pantenolem i witaminą E działa kojąco, zapobiega uczuciu napięcia i swędzeniu. Emulsja dostarcza skórze odprężenia i nawilżenia. Nie zawiera barwników, zawiera wysokie stężenie mocznika (urea). Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.

Przeznaczenie:
Regeneruje suchą, zmęczoną i szorstką skórę.

Skład:


Sposób użycia:
Nanieść balsam na dłoń i wmasować w ciało.

Opakowanie:
Plastikowa butelka mieści w sobie 250 ml balsamu. Opakowanie jest poręczne, nie wyślizguje się z dłoni. Przy końcówce produktu można postawić ją na nakrętce, aby pozostały na ściankach balsam spłynął. Dzięki temu jesteśmy w stanie zużyć produkt do końca, a to lubię najbardziej. Etykiety na butelce są proste i czytelne. Jedynym minusem, jak dla mnie, są niemieckie napisy. Aby dowiedzieć się z jakim produktem mamy do czynienia musimy zerknąć na dość małą naklejkę od producenta na której znajdziemy polskie  wyjaśnienie. Balsam zamykany jest na zatrzask, a dziurka przez którą wydobywamy balsam jest mała. Chroni nas to przed wydobyciem za dużej ilości produktu.


Zapach:
Ledwo wyczuwalny. Porównałabym go po porostu do kremu. 

Kolor i konsystencja:
Emulsja ma biały kolor, a konsystencją przypomina klasyczny, zwykły balsam do ciała. Nie za gęsty, nie za rzadki. Jego rozsmarowywanie jest bardzo przyjemne i szybkie. 

Wydajność:
Przy codziennym stosowaniu przez trzy tygodnie nie dotarłam jeszcze do połowy. Jak dla mnie to dość dobry wynik.

Dostępność:
Produkt jest własnością firmy Rossmann i dostaniemy go tylko w tym sklepie. 

Cena:
Około 8 zł. Można kupić go taniej, na promocji za około 5 zł.

Moja opinia:
Choć jak zobaczycie poniżej w podsumowaniu wypisałam więcej plusów niż minusów, to mimo wszystko oceniam ten balsam jako średniaka. Najważniejsze jest dla mnie działanie, a ten produkt nie robi kompletnie nic. Nie ma znaczenia czy go używam czy też nie. Nie widać żadnej różnicy. To największe co mogę mu zarzucić. Przyznam jednak, że na plus jest bardzo przyjemny efekt chłodzenia, który pozostawia na skórze podczas rozprowadzania. Jednak to nie wystarczy, aby przypaść mi do gustu. Bardzo interesujący jest też mocznik, który powinien dawać jakieś efekty, ponieważ jest na drugim miejscu w składzie. Ja jednak nic nie zauważyłam. Zupełnie mi ten produkt nie odpowiada. Na pewno zużyję go do końca, jednak bez większej przyjemności.


Plusy:
+ wydajność
+ przyjemne uczucie chłodzenia
+ łatwa aplikacja
+ łatwo dostępny
+ zawartość 5,5% mocznika

Minusy:
- zapach
- brak działania

Moja ocena:

 

 Co sądzicie o tym balsamie/ emulsji?

Promocja - 40% na kolorówkę w Rossmannie- moje zakupy

Promocja - 40% na kolorówkę w Rossmannie- moje zakupy

Hej kochani ! :)

Na poprzedniej promocji w maju pozwoliłam sobie na dużo więcej i zrobiłam pierwsze spore zakupy i  drugie na dokładkę. Jeśli macie ochotę, zajrzyjcie co wtedy kupiłyśmy. Tym razem sięgnęłam po niezbędne produkty, które akurat były już na wykończeniu i potrzebowałam ich następców. Spośród tych 4 kosmetyków znam tylko ulubioną mascarę Lovely, natomiast pozostałe 3 są dla mnie nowością. Zaczynam więc testowanie :)


1. Rimmel Glam Eyes Day 2 night- tusz do rzęs 2w1

Jestem ciekawa podwójnej mascary, która ma dawać 2 różne efekty. Jedną częścią możemy wydłużyć rzęsy, z kolei drugą nadajemy rzęsom objętość. Cały efekt mamy uzyskać jedynie dzięki ilości tuszu na szczoteczce, która jest tylko jedna. Kiedy chcemy nadać rzęsom objętości, na szczoteczce tuszu będzie sporo, a przy wydłużaniu przechodzi ona przez mechanizm, który ten tusz z niej ściąga. Zobaczymy jak to wyjdzie "w praniu" :) Kiedyś inny tusz Rimmela z serii Glam Eyes był moim ulubieńcem, ale niestety już go nie ma w sprzedaży. 

Cena przed: 29.99 zł
Cena po: 17.99 zł

2. Rimmel Scandaleyes- eyeliner w pisaku 

Skończyłam mój ukochany liner w Oriflame, który mam od chyba 3 lat xD Pora na coś nowego, a ponieważ nie lubię pędzelkowatych linerów, znalazłam coś w pisaku. 

Cena przed: 23.98 zł
Cena po: 14.39 zł



3. Lovely Culing Pump Up- tusz do rzęs

To moja ulubiona na ten moment mascara. Ma cenę po prostu obłędnie niską w stosunku to tego jakie daje efekty. Jestem z niej bardziej zadowolona niż z takich, które kupowałam w cenie 50-60 zł i już na pewno tyle nie wydam jeśli nie będzie promocji. 

Cena przed: 8.99 zł
Cena po: 5.39 zł 

4. Astor Perfect Stay, Oxygen Fresh Concealer- korektor pod oczy

Czegoś takiego szukałam od dawna, ponieważ mam duży problem z sińcami pod oczami. Taka już moja uroda i mam to od urodzenia, ale może taki korektor pomoże mi nieco zatuszować ten szczegół :)

Cena przed: 30.99 zł
Cena po: 18.59 zł

Zauważyliście, że Lovely i Astor mają identyczny, niebieski motyw? :P


Tak wyglądają moje zakupy promocyjne :) Oczywiście gdybym mogła to poszalałabym bardziej, ale chciałam być rozsądna.

A Wy jakie macie zdobycze po tej promocji?


Clinique High Impact Mascara- efekt naturalnych rzęs

Clinique High Impact Mascara- efekt naturalnych rzęs

Hej ! 

Już jakiś czas temu miałyśmy możliwość, by wymienić dowolną mascarę na miniaturę Clinique High Impact i wiele z Was pisało w komentarzach, że skorzystałyście z tej opcji. Ja także ją przetestowałam i zapraszam do zapoznania się z moją opinią :) 


Rzęsy mam raczej krótkie i jasne, więc trudno znaleźć mi tusz, który zadowoli mnie całkowicie. Taki, który mnie zadowala musi być mocno czarny, unosi rzęsy do góry i wydłuża. Nie ma prawa sklejać tworzyć nienaturalnego wyglądu czy grudek. Takie wymagania spełniało w moim życiu niewiele egzemplarzy, a jeden z nich (Rimmel Glam Eyes) został chyba wycofany i od roku nigdzie nie mogę go znaleźć. Na razie moim ulubieńcem jest słynny Lovely Curling Pump Up :) 

Od producenta:

Mocno nasycony pigmentami kolor błyskawicznie dodaje oczom blasku. Zwiększa objętość i długość każdej rzęsy z osobna, aby nadać im bardziej wyrazisty wygląd. Czysty, głęboki kolor podkreśla ten efekt. Użyj tego tuszu do rzęs raz, a już zawsze bez niego będziesz czuć się naga. Przetestowany okulistycznie.

\

Co do samej aplikacji to poza krótką szczoteczką w wersji miniaturowej wszystko jest bez zarzutu. Nie zdarzyło mi się narzekać na odbicia czy trudności w pokryciu tuzem całych rzęs, nawet ukrytych w kącikach oczu. Dobrze używało się go mniej więcej 2 miesiące i obecnie jest już nieco zaschnięty. 


Tusz Clinique raczej zyskał u mnie aprobatę, ale na pewno nie rozkochał w sobie tak jakbym sobie tego życzyła. Jego zaletą jest to, że zostawia rzęsy wydłużoneuniesione, dobrze rozczesane i bardzo naturalne. Nie znajdziemy żadnej grudki i nie ponarzekamy na osypywanie się. Plusem jest także mocne napigmentowanie, bo rzęsy są naprawdę czarne. Efekt jest naprawdę bardzo zadowalający, niestety, nie na długo. Największy problem jaki miałam podczas jego używania to trwałość, która jest wyjątkowo krótka. Już po 2 godzinach rzęsy są całkiem "oklapnięte" do dołu i pozbawione życia. Choć tusz się nie kruszy i nie sypie, efekt po 2 godzinach jest marny. Dla mnie jest to duży minus, bo kiedy wychodzę z domu na 8 godzin, chciałabym wyglądać w miarę dobrze i świeżo przez cały dzień. Nie wiem czy miałyście z nim ten sam problem, ale u mnie jest to mascara na krótko. 


Dodatkową zaletą jest to, że łatwo się zmywa i nie musimy pocierać rzęs powodując tym samym ich wypadanie. Generalnie produkt spełnia swoje funkcje, bo faktycznie unosi i zwiększa objętość rzęs, ale w moim przypadku nie na długo. Na pewno nie uzyskamy dzięki niemu efektu sztucznych rzęs i polecam go do makijażu dziennego. Na moją kieszeń kosztuje o wiele za dużo jak na efekt, który daje. 



Cena:
89 zł/ 8 ml

Moja ocena:



Wymieniłyście swoją mascarę na Clinique? Jak u Was się spisała? 
Lakierowy poniedziałek China Glaze Concrete Catwalk

Lakierowy poniedziałek China Glaze Concrete Catwalk

Witajcie ;)!

W moim ostatnim lakierowym poście prezentowałam Wam moje ulubione lakiery na sezon jesień- zima. Prosiłam Was o podanie, który podoba się Wam najbardziej. Podane przez Was lakiery będą miały pierwszeństwo w lakierowych poniedziałkach. Najczęściej podał China Glaze Concrete Catwalk. Od niego więc zaczniemy ;). 


Concrete Catwalk urzekł mnie swoim kolorem. Muszę przyznać, że kupowałam go w ciemno patrząc jedynie na zdjęcie poglądowe w katalogu. Nie mogłam lepiej trafić. Piękny grafitowy kolor pasuje absolutnie do wszystkiego. Mocne napigmentowanie jedynie podkreśla intensywność szarego koloru.


Aplikacja jest przyjemna i szybka. Niestety lakiery China Glaze nie posiadają grubego i szerokiego pędzelka. Mimo to wystarczą dwa pociągnięcia do pokrycia płytki paznokcia. Konsystencja nie jest tak gęsta jak w przypadku Essie, dlatego łatwo można nałożyć zbyt dużo lakieru, przez co oprócz paznokci pomalujemy także nasze skórki. Żadna z nas tego nie lubi, prawda ;)? Muszę jednak przyznać, że wraz z większą ilością użyć tych lakierów nauczyłam się nabierać odpowiednią ilość lakieru na pędzelek i zalane skórki już mnie nie dotyczą.


Pełne krycie płytki możemy osiągnąć na dwa sposoby. Pierwszy to klasyczne nakładanie dwóch cienkich warstw, a drugi nakładając jedną grubszą. Oba te sposoby ostatecznie dają ten sam efekt. Zaletą lakierów China Glaze jest dość duży naturalny połysk uzyskiwany bez top coatów. Lakier utrzymuje się na paznokciach przez około 5 dni. Jest to bardzo dobry wynik. Na moich paznokciach dłużej trzymają się tylko lakiery Essie.

Jedna warstwa

Dwie warstwy
Schnięcie jest optymalne. Nie jest to 60 sekund, ale nie będziemy musieli też czekać w bezruchu 10 minut. Zmywanie nie stanowi żadnego wyzwania. Lakier schodzi szybko bez silnego tarcia paznokcia. Dodatkowo nie farbuje/brudzi skórek dookoła. Dostaję szału jeśli lakier farbuje mi skórki.


Problemem w przypadku tych lakierów jest ich dostępność. Ciężko jest je znaleźć w sklepach stacjonarnych. W dość okrojonej gamie kolorystycznej dostępne są w internecie. 

Cena: 20 zł 
Pojemność: 14 ml


Podsumowując:
  • kolor +
  • schnięcie +
  • konsystencja +/-
  • pędzelek +
  • cena +
  • trwałość +
  • ilość warstw 2
  • dostępność -
  • połysk +
Moja ocena:


Miałyście styczność z lakierami China Glaze? Przypadły Wam do gustu?

Regenerujące mleczko do ciała Garnier

Regenerujące mleczko do ciała Garnier

Witajcie ;)

Pogoda już nas nie rozpieszcza, niestety,  z dnia na dzień jest coraz zimniej. Odczuwa to także nasza skóra. Staje się szorstka, przesuszona i brakuje jej nawilżenia. Musimy poświęcić jej więcej czasu i uwagi. Nie wystarczą lekkie balsamy. Najlepiej dmuchać na zimne i wcześniej zadbać o jej dobrą kondycję, niż później walczyć o przywrócenie odpowiedniego jej stanu. Dziś przychodzę z propozycją  produktu, który idealnie spisze się w czasie zimy ułatwiając nam zadbanie o swoje ciało. Zapraszam ;).


Od producenta:
Czy mleczko do ciała Garnier Intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry jest stworzone dla mnie?
Zmiany temperatury, ocieranie o ubrania, zbyt twarda woda...Twoja skóra wysusza się, ulega podrażnieniu? Szczypie, staje się szorstka, pewne jej strefy stają się chropowate? Mleczko do ciała Garnier intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry to pierwszy "opatrunek" w mleczku, który intensywnie odbudowuje skórę, nawet najbardziej podrażnione i wysuszone miejsca (łokcie, kolana). 
Czym się wyróżnia?
Jego oryginalna kanadyjska formuła z syropem z klonu błyskawicznie się wchłania, aby łagodzić uczucie szczypania i eliminować szorstkie strefy skóry. Skóra jest zregenerowana i odzyskuje komfort. 
Jak działa? 
Działa jak "opatrunek"- jego kanadyjska formuła z syropem klonu, znanym ze swych właściwości gojących, wnika głęboko w naskórek i uczestniczy w odbudowie warstwy ochronnej skóry. 
Rezultat:
Odbudowana, ukojona i nawilżona skóra ciała odzyskuje elastyczność i miękkość.

Przeznaczenie:
Intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry.

Skład:
Aqua, paraffinum liquidum/mineral oil, glycerin, cyclopentasiloxane, elaeis guineensis/palm oil, petrolatum, butyrospermum parkii/shea butter, cetearyl alcohol, aluminum starch octenylsuccinate, acer saccharinum/sugar maple extract, allantoin, coco-glucoside, ammonium polyacrylodimethyl taurate, xanthan gum, disodium EDTA, imidazolidinyl, BHT, parfum/fragrance


Sposób użycia:
Wydobyć mleczko z opakowania, nanieść na skórę ciała i dobrze w nią wmasować.

Opakowanie:
Bardzo poręczne, wygodne w użytkowaniu. Butelka ma intensywnie czerwony kolor, ale mimo to bardzo dobrze widać ile pozostało nam produktu. Dziubek przez który wydobywamy mleczko jest odpowiedniej wielkości, dzięki czemu nie wydobędziemy za dużej ilości. Zamykana jest na zatrzask, który jest wygodny i łatwo chodzi. Możemy być spokojne o nasze paznokcie ;). Nie stanie się im nic złego. Jednorazowe naciśnięcie butelki pozwala na wydobycie mleczka w ilości przypominającej połowę orzecha włoskiego. Taka ilość wystarcza na nabalsamowanie całej nogi.


Zapach:
Bardzo przyjemny, delikatny. Jak dla mnie to klasyczny zapach balsamu. Lekko mleczny. Polecam ten balsam osobom, które nie tolerują intensywnych zapachów. Przypadnie Wam do gustu. 

Kolor i konsystencja:
Standardowo mleczko ma kolor biały, jak większość balsamów. Konsystencja jak dla mnie jest bardzo dobra. Nie przelewa się przez palce oraz nie jest ciężka w rozsmarowaniu. Wcieranie balsamu w ciało jest niezwykle przyjemne.


Wydajność:
Moje 250 ml opakowanie jest bardzo wydajne. Myślę, że przy regularnym stosowaniu co wieczór wystarczyłoby na 1,5- 2 miesiące. 

Dostępność:
Ze znalezieniem go w sklepach nie ma problemu. Znajduje się w każdym markecie oraz drogerii. 

Cena:
W zależności od sklepu w którym go kupujemy cena będzie wahać się między 12 a15 zł.

Moja opinia:
Balsam ten jest moim faworytem w jesienno- zimowej pielęgnacji. Najważniejsze, że producent spełnia wszystkie swoje obietnice. Mleczko dobrze nawilża skórę i chroni ją przed przesuszeniem. W sytuacji kiedy niestety nasza skóra już jest przesuszona możemy być pewni, że to mleczko przywróci nam odpowiednie nawilżenie niwelując chropowatość skóry. Żaden inny balsam nie był aż tak dobry. Pięknie pachnie, bardzo delikatnie i naturalnie. Szybko się wchłania i nie klei się na skórze. Jest łatwo dostępny i jego cena również zachęca do zakupu. Suche łokcie, kolana z tym balsamem to jedynie niemiłe wspomnienie. Dla mnie stanowi podstawę pielęgnacji ciała. Zdecydowanie polecam!!!

Plusy:
+ przyjemny zapach
+ idealna konsystencja
+ szybko się wchłania
+ nawilża skórę
+ łatwo dostępny
+ dobra cena

Minusy:
brak


Moja ocena:
 
 
 
Copyright © 2016 Good to try! , Blogger