Nature Box - szampon z olejem awokado

Nature Box - szampon z olejem awokado

Produkty Nature Box są ostatnio mocno promowane, bo na ulicach i przystankach da się zauważyć plakaty i bannery, w box'ach ich produkty a w sieci wyskakujące reklamy. Marketing ewidentnie działa. Co takiego chce wypromować marka i jak sprawdzają się ich produkty?



Szampon Nature Box ze 100% TŁOCZONYM NA ZIMNO OLEJEM Z AWOKADO. Regeneruje zniszczenia i wygładza włosy po same końce. Bez siarczanów*, silikonów, parabenów i sztucznych barwników. 84%** składników pochodzenia naturalnego. Opakowanie wykonane w 25% z plastiku z recyklingu. *bez surfaktantów z grupy siarczanów, **w tym woda

Osobiście miałam już okazję wypróbować żel pod prysznic poza szamponem i akurat ten dostarczył mi pozytywnych wrażeń. Towarzyszył mi podczas pierwszych kąpieli w nowym domu, dlatego szczególnie mile wspominam ten piękny, naturalny zapach. Nie o żelu jednak dziś, a o szamponie. Uwzględniając to, na co zwracamy uwagę:

  • piękny, delikatny zapach olejkowy
  • dobrze się pieni
  • nie splątuje włosów
  • skutecznie oczyścił włosy z nadmiaru sebum i innych zanieczyszczeń
  • testowany bez odżywki z tej samej serii, więc nie oceniam efektu po wysuszeniu
Tak prezentuje się szampon po krótkim, bo zaledwie kilkukrotnym teście przy tak małej pojemności. Myślę sobie, że test był niewielki, ale wystarczył żebym chciała kupić wersję dużą, bo naprawdę przyniósł tylko pozytywy. Nie mam mu nic do zarzucenia.


Cena: 19-29 zł/385 ml


Znacie już kosmetyki Nature Box? 






Demakijaż inaczej, czyli Petite Delete Makeup - rękawiczka do demakijażu

Demakijaż inaczej, czyli Petite Delete Makeup - rękawiczka do demakijażu

Pewnie wiele z Was próbowało już różnych form demakijażu począwszy od klasycznego mleczka, płynu, przez olejki, żele aż po gadżety takie jak dzisiejszy. Na rynku mamy już kilka rękawic od różnych producentów i są one malutkie, mieszczące się na 1 palec, średnie lub wielkie, na całą dłoń. Różne materiały, różniący się design. No a przede wszystkim inna skuteczność. Dziś pod lupą produkt z BeGlossy Magic Moments - mojej ulubionej edycji box'u w ciągu 2018 roku.


Produkt przeznaczony do demakijażu twarzy i oczu. Rękawica jest wykonana z mikro włókien, które perfekcyjnie usuwają kosmetyki kolorowe, nawet wodoodporną mascarę i eyeliner. Nie uczula i nie podrażnia, usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Rękawica jest w formie kompaktowej, zmieści się w bagażu lotniczym i w każdej kosmetyczce. Produkt może być stosowany przez osoby używające soczewek. Rękawicę należy po każdym użyciu umyć mydłem lub wyprać w pralce.

Rękawica jest faktycznie wersją podróżną, mini. Zgrabna, ale szybko radzi sobie z makijażem, bo myślę, że jakieś 2-3 minuty i po sprawie. Całego, nawet mocnego makijażu, pozbywamy się przy użyciu wody i tego różowego kawałka materiału stworzonego z mikro włókien. W dotyku jest przyjemna, a makijaż wręcz wchłania, nie rozmazując go po całej twarzy. Zawsze jestem zdziwiona, że bez użycia jakiegokolwiek płynu jestem w stanie oczyścić skórę i być zadowolona z efektu. Pomimo tego, ja po prostu lubię testować olejki i płyny, dlatego nie zrezygnuję z nich nigdy. Korzystanie z samej rękawiczki będzie idealnym rozwiązaniem dla osób, które są uczulone na kosmetyki, nie chcą wozić ze sobą butelek w podróży lub nie chcą po prostu wydawać na nie pieniędzy. Mamy na rynku alternatywę, dzięki której bez korzystania z kosmetyków, możemy usunąć makijaż i warto o tym wiedzieć.


Cena: ok. 15 zł/ sztuka 


Co sądzicie o takich rękawiczkach? Korzystacie z nich czy jednak tradycyjnie, pozostajecie przy mleczku?

Odkryj w sobie lato BeGlossy luty 2019

Odkryj w sobie lato BeGlossy luty 2019

BeGlossy w lutym totalnie zaskoczyło tematem przewodnim box'u. Nie są to Walentynki, mroźna zima, a przewrotnie - odkryj w sobie lato. W sumie, czemu nie :). Niektórych oburzały puszki Coca-Coli w pudełku, ale zapewne wynikało to z niedoczytania, że nie zastępują one regularnych produktów w BeGlossy. Są tylko dodatkiem. Dlaczego by nie? Przechylić puszkę i wypić trochę cukru przy robieniu zdjęć, wpisu lub kiedykolwiek mamy ochotę. Grafika bardzo mi się podoba, bo zawsze lubię kiedy pudełko się odróżnia. Z dużą ciekawością otwierałam tym razem wieko. Wiedziałam jedynie o obecności różu od AA. A co z resztą?


Jako dodatek, jak już wspomniałam, w pudełku znalazła się Coca Cola Lime i Cherry, które kosztują niecałe 3 zł za puszkę.


Ogólnie mamy 8 produktów, z czego 6 pełnowymiarowych, a w tym 2 do makijażu - o tak!, 1 lakier i 1 zapach. Maseczka to już chyba tradycja, ale lubię ją, bo poznaje coraz więcej rodzajów. Pudełko było wypełnione po brzegi.


1. Nivea - pielęgnujący żel pod prysznic Lemongrass&Oil 

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 9 zł/250 ml

Nivea to nie jest marka, która powinna pojawiać się w boxie, bo doskonale od lat każdy ją zna, a chciałabym testować mniej znane nowości i ciekawe produkty na rynku. Żel zawsze się zużyje i niewykluczone, że będzie przyjemny w użytkowaniu, ale jednak. Dezodoranty, pianki, żele Nivea, to zawsze ta Nivea. Trawa cytrynowa i olejek brzmi jak dobra, odświeżająca kombinacja, idealna na wiosnę i wczesne lato.


2. Tołpa - Dermo Face Physio - żel do mycia twarzy i oczu

Produkt miniaturowy
Cena: 8,99 zł/750 ml

Uwielbiam Tołpę i z marek dostępnych w drogeriach stacjonarnych, jest to najlepsza z możliwych. Cieszy mnie seria, bo znam ją i dobrze się u mnie sprawdza. Cieszy też travel size, bo już wyląduje w walizeczce do Danii. Przydadzą się, ale też dobrze, że są 2 produkty. Wole testować parami lub trójkami, aby przekonać się o działaniu zestawu na cerze. 


3. Tołpa Dermo Face Physio - płyn micelarny

Produkt miniaturowy
Cena: 9,99 zł/75 ml

Tu mogę powtórzyć to, co wyżej. Lubię Tołpę, mają dobrą jakość i działanie za przyzwoitą cenę, a opakowania są bardzo atrakcyjne dla oka. Ten zestaw jest bez wątpienia atutem pudełka Odkryj w sobie lato.


4. Bi-es - perfumy z kolekcji Numbers - nr 3

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 17 zł/15 ml

Lubię znajdować zapachy w beauty box'ach. BeGlossy już kiedyś podarowało nam perfumy Medicine w wersji męskiej i damskiej, które do dziś oboje z mężem używamy. Bardzo dobrze wspominam tamto pudełko. Tym razem BI-ES, znana mi marka, bo posiadam chyba z 7 różnych zapachów w swojej łazience. Ten również już znam, ale jest za mocny, dlatego pełnowymiarową wersję podarowałam komuś innemu. To samo stanie się z perfumetką, jednak za sam pomysł na taki produkt, duży plus.


5. Bielenda Professional - Essence of Asia - odżywcza czarna maska w płachcie z ekstraktem z wiśni

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 13,90 zł/ 1 szt.

Bardzo lubię maseczki Bielendy i w ogóle maseczki w płachcie. Dużo bardziej niż te wklepywane lub glinki. Nowa seria jest ciekawa, ładnie pachnie. Chętnie ją użyłam od razu po rozpakowaniu pudełka. Fajnie wygląda się w czarnej płachcie, jak w kominiarce ;) Sama maska rewelacyjnie wygładza skórę, odświeża i koi podrażnienia. Po jej zdjęciu najlepiej zostawić aż wszystko się wchłonie. W dotyku skóra jest cudowna.


6. AA Wings of Color- draping trio blush - róż do policzków Tasty

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 31,99 zł/ szt.

Trzeba przyznać, że produkt, który był jawny od początku (nic dziwnego), jest jednym z najlepszych w pudełku. Kolorystyka, ale też wytłoczenie, wyglądają pięknie. Jestem ciekawa efektu na policzkach.



7. AA Wings of Color - Lip Chip Super Gloss - olejek do ust Gammint

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 22,99 zł/ 6 ml

Fenomenalne opakowanie i żywy, zielony czy może nawet szmaragdowy kolor, sprawiły, że od razu chciałam testować. Błyszczyk ma cudowne właściwości nawilżające, kojące i nadaje efektu błyszczącej tafli naszym ustom. Wygląda naprawdę rewelacyjnie.


8. Silcare - lakier hybrydowy nr 10 

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 9,99 zł/4,5 g

Niestety nie posiadam lampy, więc przekazuję lakiery hybrydowe koleżankom. Kolor jest jednak przepiękny!



Wartość pudełka: 122 zł
Moja ocena: 4/6

Miałam problem zastanawiając się nad oceną. Gdybym oceniała rodzaj produktów dałabym 6/6, bo ta różnorodność produktów i fakt że mamy coś do pielęgnacji, makijażu, perfumy i lakier, jest idealna. Moimi faworytami są róż, błyszczyk i maseczka Bielendy. Oceniłam pudełko niżej, bo wszystkie z tych kosmetyków mogę sobie kupić będąc w drogerii najbliżej domu. Nie ma żadnej mniej znanej marki, czy czegoś w pełni naturalnego, co można poznać dzięki BeGlossy. To jedyny minus, bo sama tematyka i różnorodność naprawdę super.

A jak Wy uważacie? 


Essence Colour Up! Shine On! 08 Flaming Red - połyskująca pomadka do ust

Essence Colour Up! Shine On! 08 Flaming Red - połyskująca pomadka do ust

Zaniedbałam troszkę pokazywanie tego, co kocham najbardziej, a więc pomadek :) Kolory na ustach to must, dlatego w ogóle się z nimi nie rozstaję. Dziś chcę trochę odejść od matowego wykończenia i pokazać Wam połysk, ale w połączeniu z intensywnym kolorem. Wróciły mrozy, więc produkt z olejem arganowym w składzie jak najbardziej wskazany. Zobaczcie jaki efekt daje Colour Up!Shine On! od Essence.


Delikatna pomadka, której intensywność można stopniować poprzez nakładanie kolejnych warstw – od subtelnego do odważnego makijażu ust. dostępna w dwunastu cudownie połyskujących odcieniach, od subtelnych tonów nude, przez jasny róż, aż po modny niebieski odcień, jest idealnym towarzyszem na każdy dzień. dopasowane kolorystycznie do tonów pomadek nakrętki ułatwiają odnalezienie wymarzonego odcienia.

W składzie pomadka Essence ma olejek arganowy, który doskonale nawilża skórę i spowoduje, że usta będą miękkie i błyszczące.


Bardzo lubię sztyfty pomadek wyprofilowane w ten sposób. Są lekko wygięte i mają wyraźnie zarysowany czubek. Pozwala to na dokładne, precyzyjne wymalowanie konturu ust. Wygoda przede wszystkim, dlatego nie lubię pomadek z okrągłą końcówką. Opakowanie jest tu z kolei widocznie zaokrąglone i obłe. Kolorystyka nawiązuje w przypadku wszystkich numerków do koloru pomadki.


Jak już wspomniałam, dzięki wyprofilowaniu sztyftu, bardzo wygodnie aplikuje się pomadkę i obrysowuje kontur ust. Ma wykończenie połyskujące i nawilża. Efekt jest bardzo ładny, bo uzyskujemy zarazem kolor - stopniowo może on być delikatny, a po drugiej i trzeciej warstwie intensywny - jak i połysk. Usta wyglądają jak tafla i w słońcu wygląda to pięknie. Zdrowe, całuśne :) Ze względu na to, że nie jest matowa, siłą rzeczy utrzymuje się krótko. Miałam ją około godzinę, może półtorej i trzeba było dołożyć. Jeśli więc nie szukacie czegoś, co utrzyma się 7 godzin bez konieczności zerknięcia w lusterko, spokojnie mogę polecić. Daje bardzo przyjemne uczucie nawilżonych i wypielęgnowanych ust.


Cena: 8-10 zł 
Dostępna: wiele sklepów internetowych, w tym MintiShop, ekobieca czy ladymakeup.
Moja ocena: 5/6


No i co myślicie? Podoba się Wam? Ja z chęcią zaopatrzyłabym się jeszcze w kolor nude, Creme Brulee.
Rozdanie kosmetyczne 2019

Rozdanie kosmetyczne 2019

Dziś mam dobre wieści :) Już od dawna nie dzieliłam się z Wami kosmetykami. Pora to zmienić, dlatego przygotowałam zestaw, który mam nadzieję okaże się dla kogoś z Was ciekawy. Proste zasady, więc zapraszam do udziału.


W skład zestawu wchodzą:

1. Joanna Ultra Color - koloryzujące odżywki - odcienie rudego, odcienie czerwieni, odcienie brązu
2. Bandi Medical Expert - ultra dry - emulsja silnie nawilżająca
3. Biotanique - serum naprawcze
4. Selfie Project - krem CC
5. Catrice - korektor rozświetlający Re-touch

Regulamin :
  1. Rozdanie trwa od dnia 20.02 do 28.02.19 do godziny 23:59. Zgłoszenia przesłane po terminie nie będą brane pod uwagę.
  2. Organizatorem rozdania jest autorka bloga Good to try !
  3. Zgłoszenia przyjmowane są w formie komentarza.
  4. Aby wziąć udział w konkursie należy spełnić wszystkie wymagane warunki.
  5. Uczestnikami rozdania mogą być tylko osoby mieszkające na terenie Polski.
  6. W rozdaniu można wziąć udział tylko jeden raz.
  7. Spośród wszystkich zgłoszeń zostanie wylosowana 1 osoba.
  8. Wynik ogłoszony zostanie w ciągu 5 dni od zakończenia rozdania.
  9. Z nagrodzoną osobą skontaktuję się mailowo, a wyniki zostaną zamieszczone na blogu oraz fanpage'u.
  10. Zwycięzca jest zobowiązany do zwrotnego kontaktu e-mailowego pod adresem goodtotry.ann@gmail.com w ciągu 2 dni od daty ogłoszenia wyników i otrzymania maila z informacją o wygranej.

Co należy zrobić, aby wziąć udział w konkursie:

1. Być publicznym obserwatorem bloga Good to try!
2. Być fanem Good to try! na Facebooku
3. W dowolny sposób udostępnić informację o konkursie (facebook, baner na blogu)
4. Podać adres mailowy.






Wzór komentarza:

1. Obserwuję blog Good to try! jako:
2. Lubię Good to try! na Facebooku jako:
3. Udostępniam info (link bloga lub udostępnienia na fb):
4. Mój adres e-mail:

Życzę Wam powodzenia :)
Nawilżenie na wiosnę z Venus - regenerujący balsam do ciała S.O.S Kompleks

Nawilżenie na wiosnę z Venus - regenerujący balsam do ciała S.O.S Kompleks

Szybko w tym roku przyszła do nas ta wiosna. Chyba rekordowo szybko, bo już w połowie lutego. Dla naszego odbioru to dobrze, ale wiadomo jakie zagrożenia za tym stoją. Nie o klimacie i jego ociepleniu jednak dziś będę pisać, a o balsamie, który w wiosenne dni doskonale się sprawdzi w nawilżeniu skóry i doprowadzeniu jej do świetnego stanu po zimie. To doskonałe przejście z tłustych, ciężkich maseł na coś lżejszego, jednocześnie bez konieczności rezygnacji z porządnej dawki nawilżenia. 


O produkcie:

Regenerujący balsam do ciała. Kompleks zapewnia długotrwałe nawilżenie i wspomaga odbudowę naskórka. Olej makadamia, ekstrakt Ginko oraz ekstrakt z figi zawarte w balsamie zapewniają intensywną regenerację i przynoszą ulgę napiętej i zmęczonej skórze. Unikatowa kompozycja składników aktywnych poprawia kondycję skóry, sprawiając, że staje się ona gładka i elastyczna. Dzięki silnej formule na bazie olejów, balsam ekspresowo się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze.


Skład:

W składzie 3 najciekawsze nazwy to oczywiście znany nam doskonale olej makadamia, ale też ekstrakt z figi i ekstrakt Ginko. Widać po ich właściwościach, że poza nawilżeniem, balsam ma zapewnić naszej skórze wyciszenie, łagodzenie i regenerację. 



Balsam, zgodnie z informacją producenta, ma formułę lekką, szybko się wchłaniającą. Jest przyjemny w użytkowaniu, bo pozostawia po minucie bardzo fajny i delikatny film na skórze. Jest ona dzięki temu gładka i wygląda estetycznie. Balsam doskonale sprawdzi się kiedy już będziemy odsłaniać nogi, bo powoduje, że skóra lekko się błyszczy, ale nie wygląda na tłustą. Przede wszystkim jego nawilżające działanie przyniosło ulgę najbardziej suchym miejscom, czyli łokciom i ramionom w moim przypadku. Jest bardzo wydajny. 400 ml wystarczyło mi na 2 miesiące, a używam balsamu codziennie. Po prostu nie trzeba go wylewać dużo, bo dobrze się rozprowadza. Za taką cenę 2 miesiące dobrej pielęgnacji...nie mam pytań i polecam gorąco. Nie wiedziałam nawet, że Venus a taki fajny balsam w ofercie, bo ich pianki do golenia używam regularnie. Pachnie delikatnie, pudrowo, ale też wyczuwalny jest orzech makadamia. Prawdę mówiąc, moim zdaniem produkt hit, bo ma same atuty. Zdecydowanie będę kupować ponownie.

Cena: około 17 zł/400 ml
Dostępność: sklepy i apteki internetowe, SuperPharm


A Wy znacie balsamy Venus?
Nivea Płyn Micelarny 3w1 cera wrażliwa i nadwrażliwa

Nivea Płyn Micelarny 3w1 cera wrażliwa i nadwrażliwa

Micele Nivea nie należą do moich ulubionych, a nawet w sumie przyznam, że jak nie trafiają się w pudełkach-niespodziankach, nigdy ich nie kupuję. Jak wybieram coś drogeryjnego, sięgam po inne marki. Miałam już kiedyś okazję próbować nowości od Nivea - profesjonalny płyn MicellAIR. Byłam z niego zadziwiająco zadowolona i dałam mu 6/6 więc teraz też nastawiłam się pozytywnie. A jaki był tego rezultat?


O produkcie:


Pielęgnujący płyn micelarny do cery wrażliwej to formuła z Dexpantenolem i olejkiem z pestek winogron: oczyszcza dzięki kompleksowi oczyszczającemu, nawilża i odświeża skórę, nie zawiera parabenów, barwników, substancji zapachowych i alkoholu.

Skład:

W składzie płynu mamy olejek z pestek winogron na trzecim miejscu. Dla mnie jego działanie nawilżające jest cenne, natomiast jeśli jest go za dużo, może powodować zaskórniki, do których mam tendencję. Muszę więc uważać i obserwować jak działa na mnie produkt z niektórymi olejami, w  tym winogronowym.


W pudełku BeGlossy pojawiła się wersja travel size, dlatego testowałam płyn jakieś pół miesiąca. Mogę już po tym czasie określić jednak, że jego właściwości oczyszczające są jak najbardziej dobre. Szybko rozpuszcza tusz, cienie, eyeliner i wszystkie produkty kolorowe i nie pozostawia smug wokół oczu.Wystarczy niewiele na waciku, aby pozbyć się wszystkiego. Co do efektu po pełnym demakijażu, cera  nie jest przesuszona, ani ściągnięta. Ma delikatny film i w dotyku jest jakby nawilżona, a odczuwalne jest uczucie świeżości. Nic charakterystycznego się tu nie pojawiło, nie spowodował żadnych nieprzyjaznych tematów. Jeśli na cerze są podrażnienia lub wypryski, wręcz je łagodzi i powoduje, że cera się wycisza. 


Dla podsumowania mogę tylko powiedzieć, że dobra jakość w dobrej cenie i działanie jak najbardziej prawidłowe. Warto zabrać ze sobą chociażby w podróż, z racji niewielkiej buteleczki.



Nowość - Gliss Kur Hair Repair - szampon Purify&Protect

Nowość - Gliss Kur Hair Repair - szampon Purify&Protect

Zawsze jak w beauty box'ach znajdzie się coś do pielęgnacji włosów, zacieram ręce robię "sasasasa" :D Moje włosy od listopada są rozjaśniane, więc w przeciwieństwie do czasu kiedy były rude i brązowe, obecnie mają tendencję do przesuszania i są bardziej szorstkie będąc blond. Dbam o nie trochę inaczej, używam często Olaplex Hair Perfector No. ,odżywki wychładzające kolor, ale też pielęgnację do włosów jasnych. Lubię jednak robić sobie odskocznię, dlatego jak trafia się coś np. w Shiny Box (zobacz zawartość styczniowego pudełka), chętnie próbuję, a potem oczywiście mówię Wam jak było. Dziś na świeczniku nowy szampon Gliss Kur. 


O produkcie:


Szampon Gliss Kur Purify & Protect z ekstraktem z nasion moringi i keratynowym serum odpowiada na potrzeby włosów przeciążonych zanieczyszczeniami oraz przetłuszczających się. Ta ultralekka linia odbudowuje zniszczenia powodowane wolnymi rodnikami, chroni włosy przed zanieczyszczeniami* oraz tworzy ultracienką warstwę ochronną, przeciwdziałającą szkodliwym czynnikom zewnętrznym.

Bez silikonów i sztucznych barwników.


Skład:

Aqua (Water, Eau) Sodium Laureth Sulfate Cocamidopropyl Betaine Sodium Chloride Moringa Oleifera Seed Extract Tocopheryl Acetate Hydrolyzed Keratin Panthenol Benzophenone-4 Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil Disodium Cocoamphodiacetate Glycerin Sodium Benzoate Citric Acid Cocamide MEA Parfum (Fragrance) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil Polyquaternium-10 PEG-120 Methyl Glucose Dioleate PEG-7 Glyceryl Cocoate Linalool Phenoxyethanol Propylene Glycol Geraniol Butylphenyl Methylpropional Benzyl Alcohol Hexyl Cinnamal Benzyl Salicylate Citronellol


Butelka mieści 250 ml szamponu i zamykana jest tradycyjnie jak to Gliss Kur - na zatrzask. Bardzo mi się podoba, że jest przeźroczysta i ma takie holo etykiety. Naprawdę ładny design. Sami zresztą widzicie jak mieni się na zdjęciu. Konsystencja też nie odbiera od standardu, a jak jestem przy normie to i dodam, że zapach również typowy dla Gliss Kurowych kosmetyków. Ładny, perfumowany, ale nie jest naturalny jak olejki czy ekstrakty roślinne.


W użytkowaniu jest bardzo przyjemny, ładnie się pieni i nie trzeba go dużo wylewać na głowę, aby dokładnie umyć włosy na całej długości. Po spłukaniu czupryna jest jednak trochę szorstkawa, więc nie wyobrażam sobie pozostawienia jej bez użycia odżywki. Powinnam sprawdzić produkt z tej samej serii, aby ocenić całościowy efekt, ale jeszcze nie miałam okazji się zaopatrzyć. Mogę jednak powiedzieć, że mimo lekkiego splątania, czułam, że włosy są bardzo czyste, lekkie i pięknie pachniały. Po wysuszeniu, mimo użycia zupełnie innej odżywki, wciąż wyczuwalny był dla mnie zapach szamponu. Działanie ma być głównie oczyszczające i chroniące przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, więc myślę, że spełnia  swoją rolę. Trochę górnolotnie zawsze producenci stosują nazwy (Urban stressed hair :D), bo sam szampon składem nie odbiega od pozostałych, ale marketing musi działać, to normalne. Smog i oczyszczacze powietrza są na czasie, więc i producenci kosmetyków tworzą kosmetyki antysmogowe:).


Cena: 9-12 zł/250 ml
Dostępność: wszystkie drogerie stacjonarne

Moja ocena: 5/6


Co powiedzieć skrótowo, na koniec? Jest to dobry, normalny i niewyróżniający się szampon o pięknym, perfumowanym zapachu i atrakcyjnej butelce z etykietą holo. Ma niską cenę i dobrze się pieni. Tyle.

Według Was warto spróbować?



Purlés - Pure Rebalancing Ceremony- Smart Balance Cream

Purlés - Pure Rebalancing Ceremony- Smart Balance Cream

Pewnie jak każda kobieta, lubię testować nowe kosmetyki, a w szczególności te z wyższej półki. Dają nam one poczucie troski o własną skórę na najwyższym poziomie, więc cieszymy się mogąc używać czegoś dobrego. Nie można zaprzeczyć, że czasem za ceną idzie jedynie marka i logo, ale w wielu przypadkach skład i działanie. Kwestia wczytania się w etykietę i sprawdzenia na żywym organizmie. Dziś pokażę Wam krem Purles, francuskiej marki. Półtora roku temu opowiadałam Wam o szokująco dobrych efektach stosowania produktu do ciała - lipolitycznego balsamu -> klik. Czy równie dobrze zaskoczył mnie krem do twarzy?

Smart Balance Cream

Wielofunkcyjny krem dedykowany pielęgnacji skóry tłustej, mieszanej i problematycznej. Dzięki zawartości ekstraktu z łopianu i drożdży reguluje pracę gruczołów łojowych oraz wpływa korzystnie na równowagę mikroflory naskórka. Składniki aktywne takie jak: niacynamid, pantenol czy pirydoksyna, łagodzą stany zapalne i zapewniają skórze odpowiednie nawilżenie. Ekstrakt z albicji jedwabistej usuwa objawy zmęczenia, przywracając cerze promienność. Krem pozostawia skórę świeżą, odżywioną i perfekcyjnie matową.




Nie da się ukryć uroku opakowania kremu. Nie mogłam się napatrzeć i z przyjemnością robiłam zdjęcia. Sama buteleczka jest szklana, elegancka i solidna. Bardzo wygodnie się dozuje krem, a miejsce które naciskamy jest też odpowiednio wyprofilowane, żeby nie zjeżdżał nam z niego paluch. W środku, krem wygląda jakby był napompowany powietrzem i puszysty jak mus. 



Działanie kremu miało być matujące i regulujące, bo jest dedykowany posiadaczom cery tłustej i problemowej. Używałam go wtedy, kiedy moja twarz taka była, więc liczyłam na zmatowienie, złagodzenie stanów zapalnych i regulacę pracy gruczołow łojowych. No i udało się. Rzeczywiście po wsmarowaniu, zauważyłam sporą różnicę nawet w tym jak zachowywał się mój makijaż w ciągu dnia, po wielu godzinach. Na cerze bez użycia kremu, zaczynałam się świecić już o 12 godzinie i niedoskonałości odsłaniały się w dużej mierze. Z kremem jest lepiej, bo nie musiałam często sięgać po puder, a i makijaż był w lepszym stanie. Nic się nie rolowało. W ciągu 2-3 dni uspokoiły się moje podrażnienia i szybko zniknęły bez śladu. Trochę jakbym użyła specjalnej maści zasuszającej. Niestety wraz z tym dostrzegłam, że cera zrobiła się lekko sucha, ale trudno powiedzieć czy nie były to inne czynniki zewnętrzne. Nie czułam już tłustości, ale też nie czułam komfortowego nawilżenia. Co jest jednak pewne, zniknęło błyszczenie i niedoskonałości. Krem prawie nie pachnie, jest przyjemny w użytkowaniu i bardzo wydajny. Używałam go około 3 miesiące. Uważam, że za to matowienie jest wart swojej ceny.

Cena: 88 zł/50 ml

Znacie kosmetyki Purles? Jeśli nie to mogę polecić je osobom, chcącym zainwestować w skuteczną pielęgnację z wyższej półki.



Copyright © 2016 Good to try! , Blogger