Love Yourself BeGlossy luty 2021
Przyszła pora, aby zrecenzować ostatnie pudełko przed porodem :) Opisywanie swoich wrażeń i robienie zdjęć już nie będzie tak łatwe, ale wierzę, że uda mi się kontynuować wpisy chociaż od czasu do czasu, a przynajmniej kiedy wyjdzie nowe pudełko. To dla mnie zawsze przyjemny czas odkrywania nowego. Odkręcanie, zrywanie folii, dostawanie się do zapachów, konsystencji. Zawsze wymażę się cała kremami lub od razu próbuję peelingi czy kosmetyki do makijażu. Oczywiście nie mogę się doczekać kolejnej edycji BeGlossy "mom and baby" i mam nadzieję, że wkrótce się pojawi jakaś zapowiedź. Dziś jednak o edycji z lutego, chcąc nie chcąc powiązanej dla większości z Walentynkami. Ten miłosny wątek i serduszka przewijają się zawsze przez połowę lutego wszędzie. Pudełko jednak sugeruje swoją nazwą "Love Yourself" coś niezwykle ważnego i warto przez chwilę o tym pomyśleć. Przesłanie odbieram jako zachętę do tego, aby miłość, troskę i czułość okazywać też sobie. Sobie jako człowiekowi, swojemu ciału, umysłowi. Dopieszczajmy więc siebie, swoje zmysły i emocje, bo tylko wtedy będziemy mogli naprawdę kochać innych <3
A co do pudełka, trudno nie zgodzić się, że szata graficzna jest piękna. Delikatna, kobieca, zmysłowa. Bardzo podobają mi się odcienie i kobieca sylwetka. W środku znajdujemy 6 produktów pełnowymiarowych, 1 travel size i 1 produkt pełnowymiarowy tylko w przypadku klientek VIP. Niekosmetyczny jest właśnie tylko produkt VIP, a jeden jest powiedzmy pośredni, bo służy do czyszczenia akcesoriów kosmetycznych. Do rzeczy.
1. Revers Phenomenal Master Palette
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 25,50 zł/ 12 cieni
BeGlossy na swoich profilach ujawniło już jakiś czas temu, że pojawi się w naszych boxach paletka w jednej z dwóch wersji. Zauważyłam, że większość dziewczyn opowiadała się za jasną i bardzo chciała na taką trafić. Jestem ciekawa komentarzy, ale w sumie obie paletki gdyby się im bliżej przyjrzeć mają przepiękne cienie. Jasna sprawia mega wrażenie dzięki kolorowi opakowania, ale same odcienie są w obu piękne. Ja również łasiłam się na tę wersję i udało się. Zobaczcie jaka piękna. Ważniejsze będzie jednak to, jaką mają pigmentację, czy łatwo się rozcierają i ile utrzymują się na powiece. Jeśli okazałyby się słabe to zachwyt na nic. Są i maty i cienie błyszczące. Myślę, że można stworzyć makijaż dzienny i wieczorowy. Do paletki załączony jest pędzelek, który choć uroczy to jednak widać, że jakość marna i będę używała pędzli Hakuro, jak zawsze. Fajnym rozwiązaniem jest też lusterko, ale jest malutkie, więc niezbyt pomoże przy samym makijażu. Może jednak ktoś nosi paletkę ze sobą w torebce :D i będzie mógł się przejrzeć. Cena jest bardzo niska jak za taką paletkę, porównywalna do słynnej kiedyś paletki Lovely, którą chciał mieć każdy. Mega plus za tę pozycję, ponieważ nie pamiętam cieni w BeGlossy, a kto nie lubi kolorówki. Pomadki i błyszczyki zdarzały się mega często, ale cienie nie, więc GENIALNIE.
2. Pierre Rene Medic Laboratorium - preparat czyszczący do pędzli i innych akcesoriów
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19.99 zł/125 ml
Wow, przyznam, że się nie spodziewałam. Czegoś takiego jeszcze nie było. Zdarzyły się pędzle, gąbeczka, ale nie coś, co ułatwi ich czyszczenie i utrzymywanie higieny. Jak zobaczyłam butelkę, pomyślałam, że to jakiś spray do włosów, a tu miłe zaskoczenie. Sama czyszczę pędzle zwykłym mydłem i wodą, więc coś takiego to dla mnie świetna okazja do wypróbowania nowej metody. Kolejne zaskoczenie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
3. tołpa urban garden - balsam do ciała
Produkt miniaturowy
Cena: 6,99 zł/50 ml
Tołpa to lubiana przeze mnie marka wśród tych drogeryjnych i zawsze zaskakują mnie jakością i delikatnymi zapachami swoich kosmetyków. Mogę na niej polegać i bez wahania wybieram od czasu do czasu podczas zakupów. Taki balsam w małym wydaniu może przydać się do walizki, choć teraz raczej nie mamy po co ich używać :) W każdym razie lubię travel size i tołpę, więc również plusik za to.
4. Ziolove - herbatka ziołowa
Produkt pełnowymiarowy - dla VIP
Cena: 13,90 zł/20 saszetek
Herbatka w komentarzach wzbudzała wiele kontrowersji, ale wg mnie to coś bardzo fajnego. Po pierwsze jak na 20 torebek jest to produkt dość drogi. Po drugie nie jest to kosmetyk, a akurat ja lubię takie dodatki. Po trzecie w końcu, coś zdrowego zawsze mile widziane i nie jest to Lipton tylko jednak coś fajniejszego. Niestety nie skorzystam, bo kompozycja ziół nie jest wskazana w ciąży i podczas karmienia, a w tym stanie będę jeszcze około roku :) Mąż jednak chętnie wypije i oceni, a ja będę delektować się zapachem. Do pudełek trafiły wersje Oczyszczenie i odporność.
5. Ingrid Cosmetics Saute - róż do policzków Carrot Cool
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 28,99 zł/7g
I tu docieramy do produktu, który moim skromnym zdaniem powinien być wiodącym w tej edycji. Paletka zachwyca wizualnie, ale to róż jest dla mnie hitem i spodziewam się, że jakość też będzie nawet lepsza. Jego kartonowe opakowanie jest mega ładne, ma holograficzne boki. Odcień Carrot Cool jest bardziej brzoskwiniowy i nie ma wiele z różu, ale ja lubię używać różnych odcieni. Wielki plus ponownie, super, że tym razem jest to inna marka niż znane z BeGlossy AA czy Bell. Najbliższy makijaż będzie z różem :) Szkoda, że znajdzie się pod maseczką, ale takie życie w Covidzie. Swoją drogą, brakuje mi czasów kiedy można było bawić się kolorami na ustach i było to zauważalne przez innych. Nie pamiętam kiedy malowałam usta...
6. Vollare Cosmetics - odmładzający krem do twarzy z rabarbarem
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 6,99 zł/50 ml
Ten krem zachwycił mnie opakowaniem, bo kolorystyka bardzo pasuje do tej edycji. Taki dziewczęcy, słodki. Potem odkręcam, wącham i znowu padam, bo tak pięknych nut już dawno nie czułam. Słodki, owocowy ale jakby lekko kwaskowaty - rewelacja. Wydaje się być całkiem ok, ale cena jest bardzo niska. Znalazłam go tylko w jednej drogerii internetowej, ale w innych wersjach. Rabarbarowej nie widzę dostępnej nigdzie. Nie mam pojęcia skąd urwało się Vollare, ale to dobrze, bo chciałam testować nieznane kremy, a nie kremy Nivea :)
7. Marion Glow Girl - wygładzająca maseczka peel-off z brokatem
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 9 zł/50 ml
Maseczki mamy tym razem dwie, ale jedna jest na raz, więc w sumie dobrze, że ta od Marion będzie na dłużej. Wygląda trochę sztucznie i plastikowo, bo ten brokat...uroczy, ale w kosmetyku do pielęgnacji trochę mnie odstrasza. Wizualnie jednak perfekcyjnie nawiązuje do lutego i ładnie pachnie. Lubię czasem maski w płachcie zamienić na peel-off. Użyję tak jak wszystkiego innego z chęcią. Ostatnio w BeGlossy Naturally Good jednorazowa maseczka była właśnie peel- off i przyznam, że mi się podobało :)
8. When Beauty - koreańska maska do twarzy
Produkt pełnowymiarowy
Cena: 14,99-29.99 zł/szt.
Maska w płachcie w dwóch wersjach - jedna Glamour Base, która przygotowuje skórę do makijażu, napinając cerę i powodując, że skóra wygląda "jak po użyciu Photoshopa", a wersja, którą mam ja to Present Perfect (kto nazywa maskę jak czas w j. angielskim) przeznaczona do wzmocnienia i ujędrnienia skóry. Zawiera ekstrakt z mango i zielonej herbaty. Produkt dostępny w Hebe i w drogeriach internetowych w cenie 15 zł, ale widzę, że jest obecnie mocno wyprzedawana i dostaniemy za 9 zł. Wersja Glamour Base jednak jest droższa i kosztuje ponad 20 zł. Słowo koreańska na wiele osób działa jak magnes, bo pielęgnacja koreanek stała się już dawno dość popularna i wiele kobiet po lekturze książki zaczęło wkręcać się w tę filozofię. Dla mnie w masce ważne są składniki, a nie to czy jest koreańska czy niemiecka, więc zobaczymy.
Podejrzyjcie sobie poprzednią edycję Naturally Good ze stycznia, którą oceniłam 5/6. Teraz jest jeszcze lepiej bez dwóch zdań pomimo tego, że sama wartośc produktów jest trochę niższa. Nie to się jednak liczy, co zawsze podkreślam. Fajnie widzieć nieznane marki, różnorodność produktów i spójność z motywem przewodnim.
Moja ocena: 6/6
Wartość pudełka: 125 zł z produktem VIP i tańszą maseczką, a z droższą 135 zł
Cena pudełka: 59 zł -> tutaj
Coś czuję, że do zakupu edycji Love Yourself nie trzeba nikogo zachęcać i zapasy zejdą błyskawicznie :) Co myślicie?