Sweather Weather BeGlossy październik 2020

Sweather Weather BeGlossy październik 2020

No i jest! BeGlossy, na które czekałam z uwagi m.in. na wyjątkowy design pudełka. Uwielbiam kiedy boxy się wyróżniają i wykorzystuję je w domu. Ten sweterkowy, różowy jest świetny. Drugą kwestią był słodki upominek od Chocolissimo, bo jako naczelna słodyczoholiczka nie mogłabym inaczej. Sweather Weather (nazwa również trafna) dotarło i z wielką radością zaczęłam przegląd zawartości. 
 

W środku 6 produktów pełnowymiarowych, w tym 5 pielęgnacyjnych i 1 kosmetyk do makijażu oraz 2 prezenty, kosmetyczny i słodki. Pudełko dość ciężkie, choć bywało i dużo cięższe. Gabarytowo duże zazwyczaj są szampony/odżywki i żele. Tak było i tym razem.


Poniżej widzimy całą zawartość. Nie ukrywam, że w ostatnim lub jeszcze wcześniejszym wpisie zwróciłam uwagę na permanentne występowanie kosmetyków od AA i jak widać tym razem jest nie inaczej. Ostatnio w pudełku Coral Essence cieszyłam się z ogromnego i pięknie pachnącego żelu pod prysznic a teraz mamy również żel, ale z peelingiem i o innym zapachu. Od razu zauważyłam, że powtórka to też błyszczyk, bo przecież ostatnio był od Maybelline, a teraz Pierre Rene. Jednak uwaga uwaga mam w końcu spostrzeżenie, że nie ma maseczki do twarzy :) Jest za to do skórek i paznokci. Do rzeczy.


1. AA Superfruits&Herbs - peeling do mycia ciała

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 16,29 zł/200 ml

No i tak jak wspomniałam, choć lubię AA i podkreślałam jak bardzo ich produkty do makijażu z Wings of color się sprawdzają, myślę, że pora odpocząć od tej marki, bo robi się to nieco monotonne. Zapachy tych żeli są powalające i nie ma wątpliwości, że będzie w łazience pachniało :) O żelu prawdopodobnie napiszę oddzielnie.


2. Botanic Skinfood - multifunkcyjny krem do twarzy i ciała

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19,99 zł/50 ml

Cannabis i porzeczka brzmi ciekawie i krem faktycznie pachnie ładnie. W składzie 98% naturalnie, co też brzmi dobrze. Co do multifunkcyjności, nigdy mnie to nie przekonuje i ze względu na to, że mam obecnie dobre balsamy, będę z niego korzystać przy nawilżaniu cery. Cena sę zgadza, możemy go dostać m.in. w drogerii Natura, obecnie nawet w promocji za 12,99 zł. Generalnie kremik na plus, choć nie zdążyłam nawet napocząć tego od AA z sierpnia. Są to produkty, które wystarczają na długo i tym samym schodzą bardzo wolno.


3. Nivea - peeling w sztyfcie

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 13,99 zł/szt.

Peelingi w sztyfcie uwielbiam, ten od Sylveco miałam kilkakrotnie i fajnie, że teraz sprawdzę co zrobiło Nivea. Jest to produkt szczególnie przydatny teraz, jesienią. Moje usta wołają o pomoc, więc już zaczęłam używać. Pięknie pachnie, pozwala na delikatny masaż ust. W tej edycji BeGlossy to drugi kosmetyk przeznaczony naszym ustom. 


4. Pierre Rene - błyszczyk Cover Gloss

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19,99 zł/6 ml

Trochę tych kosmetyków Pierre Rene miałam już okazję z BeGlossy testować i niestety żaden nie zapadł mi w pamięć czy nie stał się też moim ulubieńcem. Mam jakiś dystans w stosunku do tej marki. Błyszczyk ok, kolor bardziej wiosenny, ale ładny. Nie lubię lepkich ust i nadal będę zwolenniczką matu, dlatego kolejny miesiąc z rzędu błyszczyk dla mnie nie jest na plus. Wolałabym zdecydowanie kredki :) Chociażby Golden Rose, które są w przystępnej cenie.



5. Skarb matki - żel do mycia rąk bez wody

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 12,99 zł/80 ml

Produkt na czasie, zużywam ich teraz sporo, więc kolejny dość szybko się przyda. Jeden w torebce, inny w kieszeni, kolejny w aucie. Wszędzie dezynfekcja :) Ten żel akurat wczoraj widziałam w Smyku, wśród kosmetyków dla mam i maluchów. Przyda się - nic ponad to nie potrafię powiedzieć. 


6. Shehand - maseczka do paznokci i skórek / rękawiczki odmładzające

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 14,90 zł

Coś ciekawego, bo nie pamiętam czy może raz czy wcale nie używałam takiego produktu. Na pewno zrobię szybko. Sama marka ma dobre maski i produkty do stóp czy dłoni.


No i prezenty. Pierwszy to saszetka z maską do włosów Biovax w cenie 2,99 zł/szt. Maski w słoiczkach Biovaxa lubię, złoto czarną wersję w tubie też. Fajnie, że jednorazowo można spróbować innej. Miły prezent :)


Na to czekałam najbardziej, ale finalnie doczekał się mąż, bo dostałam miętowy smak, którego w czekoladzie nie cierpię :) No trudno. Sam pomysł jest ok. Dołączono też kod rabatowy na zakupy w Chocolissimo.





Jak można podsumować? Trochę zrobiłam to już we wstępie. Są powtórki marek lub rodzajów produktów (AA i błyszczyk), ale są też perełki, które pewnie będą trafione (Botanic, maska do skórek, Nivea). Poziom się w miarę utrzymuje i zawsze znajduję coś dla siebie i coś, co mogę sprezentować. Już czekam na kolejną i na grudniową, świąteczną edycję, która zawsze jest wyjątkowa i można ją wykorzystać jako prezent dla kogoś bliskiego.

Cena pudełka: 59 zł w subskrypcji
Wartość pudełka: około 110 zł - czyli ciut mniej niż poprzednio
Moja ocena: 4/6

A co wy sądzicie o sweterkowej edycji?


Idą święta inne niż zawsze. Co z prezentami?

Idą święta inne niż zawsze. Co z prezentami?

 Co prawda to, co się teraz dzieje w Polsce to istne szaleństwo pod każdym względem, bo i wirus i protesty, ale życie w naszych domach nadal się toczy. Obecnie oba te tematy dotykają mnie osobiście, bo w związku z pierwszą ciążą i tym, że noszę małego, półkilogramowego na razie synka, czuję ogromne obawy związane zarówno z Covidem (dostępność lekarzy, ciągłe zmiany dot. anulowania i przywracania porodów rodzinnych), jak i z odbieraniem kobietom prawa do decydowania o własnym ciele oraz życiu. Ze względu na stan, staram się jednak zdystansować i unikać skrajnych emocji, nerwów, bo robię to dla dziecka, ale jako kobiety musimy też właśnie dla nich walczyć o to, aby świat nie zwariował. Pomimo tej rzeczywistości, już niedługo czekają nas kolejne święta. Wigilia i Dni Świąt to czas, do którego przygotowujemy się zawsze pod kątem prezentów, gotowania, organizacji spotkań rodzinnych. Pierwszy raz od 29 lat doświadczę czegoś niesłychanie trudnego, bo świt bez rodziny musząc chronić się na końcówce ciąży pod koniec grudnia. 


Być może wiele z nas nie zobaczy najbliższych w te Święta, ale tym bardziej możemy przygotować samemu lub kupić od serca prezenty. Część z nas z uwagi na zamknięcie wielu miejsc, ma na zastanowienie się więcej czasu i możemy na spokojnie pomyśleć nad personalizowanymi upominkami oraz dostosować je do naszego budżetu. Kategorie mogą być różne, choć zwykle prym wiodą te najbardziej klasyczne, a więc kosmetyki, perfumy, biżuteria i zegarki czy książki, muzyka lub sprzęt. Nikt nie zabroni nam być bardziej oryginalnym, ale jestem zdania, że prezent powinien być dla kogoś i cieszyć obdarowanego, a nie być dowodem naszej kreatywności czy zasobności portfela.

Mojej damskiej części rodziny i bliskim kobietom lubię dawać biżuterię. Czasem klasyczną, elegancką, minimalistyczną, a czasem bardzo wymyślną, handmade'ową wykonaną z różnych materiałów. Lubię też dawać zegarki, tak samo jak dostawać i nie wierzę w głupie zabobony z tym związane :)

Biżuteria w prezencie kojarzy nam się jednak często z ogromnym wydatkiem, topowymi markami lub tymi sieciowymi, najpopularniejszymi, które cenami potrafią odstraszać. Kto każe nam kierować się modą i na siłę kupować kolejnego charmsa lub bransoletkę z misiem, bo są akurat na topie. Kiedy poszuka się głębiej i dalej, okazuje się, że na portalach aukcyjnych, na Vinted lb innych stronach można odnaleźć rzeczy, które mogą trafić w gust naszych bliskich, a kosztować malutko i nie obciążać kieszeni. Przykład pierwszy z brzegu to TopSilver, czyli strona, na którą nie trafiłam niestety przed ślubem, kiedy koniecznie chciałam znaleźć pierścionek srebrny z ametystem, aby pasował do motywu przewodniego, kwiatów, papeterii ślubnej. Nachodziłam się po mieście, naszukałam, ale widać nieskutecznie, a w końcu wydałam na niego majątek. A w sklepie coś, co nawet podoba mi się bardziej.




Po pierwsze więc, nie zapomnijmy o bliskich nawet będąc w rozłące, a po drugie pamiętajmy, że bez wielkiego budżetu też możemy wywołać uśmiech na twarzy. Wystarczy trochę czasu i zaangażowania.



Moje małe uzależnienie zakupowe

Moje małe uzależnienie zakupowe

 Na pewno wiele (żeby nie napisać każdy) z nas/Was ma różne zakupowe fanaberie i miłości. Jest coś takiego, że są osoby kupujące ciągle buty przy całkiem rozsądnych ilościach posiadanych torebek, odzieży czy innych gadżetów. Są maniacy marynarek, torebek, elektroniki, kosmetyków - tu znam osobiście osoby kupujące np. tony pomadek, a posiadające 2 cienie. są też zwariowani na punkcie kupowania rowerów i gadżetów przydatnych do wycieczek rowerowych lub osoby gromadzące ubranka i zabawki dla swoich kotów bądź innych pupili. Osobiście przechodziłam w życiu różne etapy, w tym etap kupowania mnóstwa dekoracji i gadżetów domowych, ale jedno jest już od lat niezmienne. Zegarki. 




Od najtańszych badziewek na gumowych bransoletach, które wiele lat temu królowały i miałam ich z 10, przez te na pasku skórzanym, bransolecie, drewniane czy z innych dziwnych tworzyw. Uwielbiam zegarki. Wiele miałam, wiele oddałam lub wywaliłam, były takie, które sprzedałam przechodząc życiowo w fazę minimalizmu i nie gromadzenia przedmiotów, ale są też takie, które mam kilkanaście lat. Obecnie nie jest ich już wiele, z uwagi na wspomniane porządki, ale częste przeglądanie, śledzenie promocji, aby jakiś upatrzony w końcu wpadł do koszyka - to nadal zostało. Był etap, w którym chciałam mieć 1 model zegarka w 3 wariantach kolorystycznych, bo jak tu wybrać między srebrnym z czarną tarczą, czarnym z czarną tarczą czy różowym złotem. Zegarki często pojawiały się na moich zdjęciach we wpisach (co widać wyżej), nie potrafiłam ich zdejmować ani na chwilę. Pierwsze co robiłam po porannym prysznicu to oczywiście założenia zegarka, którego wybór odbywał się wieczorem, dzień wcześniej. Odkąd mam piękną, wysuwaną szufladę, w której mogą być ładnie ułożone obok siebie i podświetlone, nabrało to jeszcze innego wymiaru.

Dziś nie chcę jednak mówić o moich zegarkach tylko o tych, które są na tzw. Wishliscie. To, co dla mnie już od dość dawna ważne to jednak jakość, bo nie stawiam już na chwilówki, zmieniające kolor.

Nie jestem też gotowa za każdym razem wydawać 900-1000 zł na Korsy czy Tousy, więc chyba teraz szukam czegoś, co łączy solidność z dobrą ceną. Myślę, że zapomniane już dawno przez część osób zegarki Casio mają w sobie i jedno i drugie. Choć mnie kojarzyły się kiedyś ze zbyt sportowymi i pospolitymi, oferta niesamowicie się poszerzyła. I właśnie przeszukując sieć za taką sztuką, którą sobie wymyśliłam, trafiłam na nią w ofercie Casio. A przy okazji znalazłam drugi, który chętnie bym przytuliła na święta lub inną okazję :)


Pierwszy klasyczny, dość prosty w formie, o kwadratowej tarczy. Wszystkie w mojej szafie są okrągłe i coś, co wiem na pewno, to że kolejne będą inne. Stąd kwadrat. Elegancki, niewielki, delikatny. 





Nie zważając na to, co nosi się teraz, bo zawsze kieruję się moimi własnymi upodobaniami, wybrałam drugi, również nie okrągły. I tym razem też pierwszy bez klasycznych wskazówek. Elektronicznego nie miałam chyba nigdy, nawet jako dziecko :)





Drewniane dodatki na różne okazje

Drewniane dodatki na różne okazje

Od kilku lat na sile przybiera trend "eko" i "bio" co przejawia się w wielu dziedzinach życia. Chcemy jeść ekologiczne produkty, używać eko kosmetyki, nosić odzież produkowaną z naturalnych materiałów, mamy systemy różnego rodzaju w domach, przedmioty, które są z naturalnego drzewa. Unikamy plastiku (coraz więcej lokali podaje papierowe rurki, kubki, talerze), wracamy do wielorazowych ścierek w kuchni i wiele wiele innych. W domach dominuje też styl bardzo naturalny, pojawiają się elementy drewniane, rattanowe, które sama uwielbiam i coraz więcej wprowadzam go do swojego domu. Ostatnio w telewizji widziałam nawet reportaż o Polaku, który tworzy piękne drewniane TOREBKI! Absolutnie wyjątkowa sprawa. Drewno górą :)


Na tym wszystkim nie poprzestając, sama posiadam drewniany case/plecki na telefon, stojaki na tablet czy laptop, dębowe meble, a nawet drewnianą tacę pod jaja, zamiast kawałku plastiku :). Można tak wymieniać w nieskończoność i moje poszukiwania na pewno się nie skończyły. Zaczynam niebawem nowy etap w życiu, który poprzedza również wiele różnorodnych zakupów, dlatego przekopuję sieć, aby znaleźć coś, co mi wpadnie w oko, bo natura zagościła u mnie na stałe. Biznes obserwuje trendy i podąża za nimi coraz bardziej . Poszując w sieci lub stacjonarnie takich producentów, wcale nie jest ich tak wiele jak myślałam. WoodWear to jedno z miejsc, które oferuje nam osobiste dodatki drewniane, a wśród nich zegarki, okulary czy nawet muchy dla Panów. Zegarki szczególnie wpadły mi w oko i żałuję, że ciut za późno, aby zrobić z tego prezent na dzień chłopaka :) Nic straconego, będą i święta... No tak, już niebawem hoł hoł hoł! Takie drewniane dodatki to po prostu coś, co wręczamy bez wstydu, bo jest klasyczne, piękne, eleganckie i bardzo na czasie. Sama nie pogniewałabym się za piękny, damski zegarek z drewna. Coś genialnego. Mam nadzieję, że niebawem będziemy mieli dostęp do jeszcze większej ilości naturalnych przedmiotów, także tych do domu, biżuterii, dodatków czy gadżetów.

Copyright © 2016 Good to try! , Blogger