Purlés - Pure Rebalancing Ceremony- Smart Balance Cream

Pewnie jak każda kobieta, lubię testować nowe kosmetyki, a w szczególności te z wyższej półki. Dają nam one poczucie troski o własną skórę na najwyższym poziomie, więc cieszymy się mogąc używać czegoś dobrego. Nie można zaprzeczyć, że czasem za ceną idzie jedynie marka i logo, ale w wielu przypadkach skład i działanie. Kwestia wczytania się w etykietę i sprawdzenia na żywym organizmie. Dziś pokażę Wam krem Purles, francuskiej marki. Półtora roku temu opowiadałam Wam o szokująco dobrych efektach stosowania produktu do ciała - lipolitycznego balsamu -> klik. Czy równie dobrze zaskoczył mnie krem do twarzy?

Smart Balance Cream

Wielofunkcyjny krem dedykowany pielęgnacji skóry tłustej, mieszanej i problematycznej. Dzięki zawartości ekstraktu z łopianu i drożdży reguluje pracę gruczołów łojowych oraz wpływa korzystnie na równowagę mikroflory naskórka. Składniki aktywne takie jak: niacynamid, pantenol czy pirydoksyna, łagodzą stany zapalne i zapewniają skórze odpowiednie nawilżenie. Ekstrakt z albicji jedwabistej usuwa objawy zmęczenia, przywracając cerze promienność. Krem pozostawia skórę świeżą, odżywioną i perfekcyjnie matową.




Nie da się ukryć uroku opakowania kremu. Nie mogłam się napatrzeć i z przyjemnością robiłam zdjęcia. Sama buteleczka jest szklana, elegancka i solidna. Bardzo wygodnie się dozuje krem, a miejsce które naciskamy jest też odpowiednio wyprofilowane, żeby nie zjeżdżał nam z niego paluch. W środku, krem wygląda jakby był napompowany powietrzem i puszysty jak mus. 



Działanie kremu miało być matujące i regulujące, bo jest dedykowany posiadaczom cery tłustej i problemowej. Używałam go wtedy, kiedy moja twarz taka była, więc liczyłam na zmatowienie, złagodzenie stanów zapalnych i regulacę pracy gruczołow łojowych. No i udało się. Rzeczywiście po wsmarowaniu, zauważyłam sporą różnicę nawet w tym jak zachowywał się mój makijaż w ciągu dnia, po wielu godzinach. Na cerze bez użycia kremu, zaczynałam się świecić już o 12 godzinie i niedoskonałości odsłaniały się w dużej mierze. Z kremem jest lepiej, bo nie musiałam często sięgać po puder, a i makijaż był w lepszym stanie. Nic się nie rolowało. W ciągu 2-3 dni uspokoiły się moje podrażnienia i szybko zniknęły bez śladu. Trochę jakbym użyła specjalnej maści zasuszającej. Niestety wraz z tym dostrzegłam, że cera zrobiła się lekko sucha, ale trudno powiedzieć czy nie były to inne czynniki zewnętrzne. Nie czułam już tłustości, ale też nie czułam komfortowego nawilżenia. Co jest jednak pewne, zniknęło błyszczenie i niedoskonałości. Krem prawie nie pachnie, jest przyjemny w użytkowaniu i bardzo wydajny. Używałam go około 3 miesiące. Uważam, że za to matowienie jest wart swojej ceny.

Cena: 88 zł/50 ml

Znacie kosmetyki Purles? Jeśli nie to mogę polecić je osobom, chcącym zainwestować w skuteczną pielęgnację z wyższej półki.



5 komentarzy:

  1. Lubię pielęgnację z wyższej półki i myślę, że byłabym zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tego kosmetyku, ale lubię, że tak to ujmę luksusową pielęgnację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest do mojej cery, ale podoba mi się ten krem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że szklane opakowanie, krem wygląda elegancko

    OdpowiedzUsuń
  5. FAktycznie, wygląda to naprawdę ciekawie. Ja takie rzeczy lubię testować, zamawiając je przez internet, bo jest po prostu znacznie taniej. Jeśli wyjdzie Wam odpowiednia optymalizacja trasy przejazdu, to z takiej przesyłki możecie być bardzo zadowoleni. Warto sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze i sugestie!
Zapraszamy ponownie i zachęcamy do obserwowania :)

Copyright © 2016 Good to try! , Blogger