Joanna Sensual - kremy do rąk & kremy do stóp

Joanna Sensual - kremy do rąk & kremy do stóp

Marka Joanna jest mi i pewnie Wam również, znana od wielu lat. Naprawdę byłoby mi trudno zliczyć kosmetyki, które miałam w domu zarówno męskie, jak i damskie. Z biegiem lat obserwować można było zmiany wprowadzane w wyglądzie opakowań, składzie oraz próbować kolejnych serii, które pojawiały się na rynku. Jedna z moich ulubionych linii to Joanna Botanicals For Home Spa - seria Cannabis Seed (tu recenzja zestawu) oraz seria Black Rose (recenzja zestawu), ale również Konopie  - recenzja trio które zrobiły na moich włosach dużo dobrego. Przyszła kolej na przegląd kilku produktów z Joanna Sensual, a będą to kremy do stóp i do rąk. Czy są między nimi różnice? Z chęcią Wam o tym opowiem.


Cała seria Sensual do ciała, poza kremami do rąk i stóp, obejmuje również żele pod prysznic oraz balsamy do ciała. Wszystkie produkty są oczywiście do znalezienia na stronie producenta - pod tym adresem.

Kremy do rąk

1) Proteiny jedwabiu

Od producenta:

Krem Sensual dzięki zawartości protein jedwabiu skutecznie nawilża i łagodzi spierzchnięte dłonie. Receptura została dodatkowo wzbogacona o olej migdałowy i prowitaminę B5, które skutecznie chronią, wygładzają i pielęgnują naskórek. Krem likwiduje uczucie suchości i ściągnięcia skóry, a Twoje paznokcie zyskują piękny, zdrowy wygląd.
Lekka, nietłusta konsystencja sprawia, że krem doskonale się rozprowadza i szybko wchłania.

2) Olejek arganowy
Od producenta:
Krem Sensual dzięki zawartości cennego olejku arganowego intensywnie pielęgnuje i zmiękcza skórę dłoni. Receptura została dodatkowo wzbogacona o olej migdałowy i prowitaminę B5, które skutecznie chronią, wygładzają i pielęgnują naskórek. Krem likwiduje uczucie suchości i ściągnięcia skóry, a Twoje paznokcie zyskują piękny, zdrowy wygląd.

3) Kozie mleko
Od producenta:
Krem Sensual dzięki zawartości koziego mleka, bogatego w substancje odżywcze optymalnie nawilża i pielęgnuje skórę. Receptura została dodatkowo wzbogacona o olej migdałowy i prowitaminę B5, które skutecznie chronią, wygładzają i nawilżają naskórek. Krem likwiduje uczucie suchości i ściągnięcia skóry, a Twoje paznokcie zyskują piękny, zdrowy wygląd.


Widzimy więc, że mamy tu punkty wspólne którymi są olej migdałowy i prowitamina B5, a różnica to wiodący składnik. Za moment przy kremach do stóp powiem to samo, czyli różnica, jaką dostrzegam, to głównie zapach. Ich działanie jest nawilżające, wspomaga usunięcie suchych obszarów między palcami (u mnie tutaj występuje) i daje nam uczucie miękkiej, gładkiej skóry. Wszystkie pachną ładnie i dobrze się wchłaniają. Mają też świetną wydajność, bo mała kropelka wielkości paznokcia, wystarcza na jedno użycie. Różnica jest taka, że wśród trio do rąk mamy wersję proteiny jedwabiu, a trio do stóp ma zamiast tego kolagen morski. Żele pod prysznic i balsamy są za to we wszystkich 4 wersjach.


Ich niska cena, czyli okolice 6 zł, to naprawdę zachęcający czynnik. Oczywiście nie tylko cena, bo w nią w parze iść musi jakość, ale w tym przypadku nie mamy jej nic do zarzucenia.


Kremy do stóp

1) Kolagen Morski

Od producenta:

Krem do stóp dzięki zawartości kolagenu morskiego, który posiada zdolność magazynowania wilgoci w skórze intensywnie nawilżą skórę stóp i chroni ją przed wysuszaniem. Receptura kremu została wzbogacona w mocznik i kwas mlekowy, dzięki czemu kosmetyk skutecznie zmiękcza zrogowaciałą skórę pięt, co zapobiega jej pękaniu. Lekka konsystencja sprawi, że krem doskonale się aplikuje i szybko wchłania.

2) Olejek arganowy

Od producenta:

Krem do stóp dzięki zawartości olejku arganowego bogatego w witaminę E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe intensywnie odżywia i regeneruje skórę stóp. Receptura kremu została wzbogacona w mocznik i kwas mlekowy, które wzmacniają zmiękczające i wygładzające działanie kosmetyku oraz pomagają w usuwaniu zrogowaciałego naskórka. Lekka konsystencja sprawi, że krem doskonale się aplikuje i szybko wchłania.

3) Kozie mleko (brakuje go na moim zdjęciu, ale również mam)

Od producenta:

Krem do stóp dzięki zawartości koziego mleka bogatego w odbudowujące proteiny, minerały oraz witaminy zapewnia skórze odpowiedni poziom nawilżenia i odżywienia. Receptura kremu została wzbogacona w mocznik i kwas mlekowy, które wzmacniają zmiękczające i wygładzające działanie kosmetyku oraz pomagają w usuwaniu zrogowaciałego naskórka. Lekka konsystencja sprawi, że krem doskonale się aplikuje i szybko wchłania.

Widać wyraźnie, że kremy posiadają części wspólne, ale też delikatnie różnią się wiodącym, reklamowanym składnikiem. Różnice? Wg mnie głównie zapachowe, ponieważ działanie jest podobne. Każdy krem, bez względu na opis, działa na skórę stóp zmiękczająco, wygładzająco. Każdy dobrze się wchłania, nie pozostawia tłustych stóp, które potem boimy się wsunąć pod kołdrę lub do skarpetki. Wszystkie też pachną ładnie, więc myślę, że podejmując decyzję, kierowałabym się wyłącznie preferencjami w tym zakresie. Dla mnie najładniej zapachowo wypada olejek arganowy. Jest delikatny, naturalny i przyjemny. Działanie jest bardzo dobre w każdym przypadku.

Cena: około 6 zł/100 g

Są to więc kosmetyki dobre i w przystępnej cenie. 


Zaprzyjaźniłam się z serią Sensual na bardzo długo, ponieważ nie da się ukryć, że mam tych kosmetyków sporo. 1 krem do rąk wystarcza mi na około 1,5 miesiąca, więc używam ich już ponad 4 miesiące i wciąż zostało mi kozie mleko :). Mogę polecić z czystym sumieniem, a produkty w tak dobrej cenie pomogą nam w trudnych czasach zachować więcej w portfelu.



Mincer Pharma BotoliftX - serum do twarzy efekt liftingu

Mincer Pharma BotoliftX - serum do twarzy efekt liftingu

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o jednym z moich ulubionych produktów do pielęgnacji twarzy w ostatnim czasie. Z Mincer Pharma wcale nie znam się za dobrze i nawet nie mogę sobie przypomnieć jakiegokolwiek kosmetyku w moim domu lub nawet z drogeryjnej półki. Serum trafiło do mnie za pośrednictwem BeGlossy. Dość długo czekało w kolejce, ale mniej więcej 3-4 miesiące temu weszło w użycie i wiem już jak działa na moją skórę. Choć na opakowaniu napisano 40+, a mi do tego jeszcze trochę, nie ma do dla mnie znaczenia. Patrzę po prostu na skład i fakt, że serum dedykowane jest każdemu typowi cery. 


Od producenta:

BotoLiftX Serum liftingujce 40+ polecany jest do pielęgnacji każdego rodzaju skóryFormuła serum jest inspirowana najskuteczniejszymi zabiegami przeciwzmarszczkowymi.  Serum świetnie napina skórę oraz dogłębnie ją nawilża. Dodatkowo skóra jest zregenerowana, wygładzona, a efekt można porównać do liftingu! 
Składniki aktywne :
  • Calmosensine - daje efekt zastrzyku botulinowego odprężającego mięśnie i zapobiegającemu ich nadmiernemu kurczeniu się,
  • Matrixyl - największa innowacja przeciwzmarszczkowa ostatnich 25 lat niczym bezigłowy zastrzyk kolagenowy wypełnia zmarszczki od wewnątrz. 
Skład:

Aqua/Water, Glycerin, Saccharide Isomerate, Algae Extract, Pullulan, Hydroxypropylguar, Butylene Glycol, Carbomer, Polysorbate 20, Palmitoyl Pentapeptide-4, Laureth -3, Hydroxyethylcellulose, Acetyl Dipeptyde-1 Cetyl Ester, Coceth-7, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Alpha Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Benzyl Benzoate, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool, CI 16185.


Serum stosujemy rano i wieczorem, poprzez wklepanie w umytą skórę twarzy. Wchłania się szybko i nie pozostawia lepkości ani uczucia ściągnięcia. Jest przyjemnie łagodzące, kojące i nawet powiedziałabym lekko chłodzące. Nie roluje się i można je użyć pod makijaż. Serum jest bezzapachowe, bezbarwne i ma rzadką, dość wodnistą konsystencję. Dobrze dobrano rodzaj opakowania i dozowania to takiego płynnego kosmetyku. O działaniu mogę powiedzieć tyle, że jestem zadowolona i spełniło ono oczekiwania, jakie miałam po zużyciu 1 opakowania. Cera stała się napięta i bardziej jędrna w dotyku. Nie są to oczywiście efekty spektakularne, zresztą mając 28 lat nie mam jeszcze podstaw do narzekań na występowanie zmarszczek z wyjątkiem mimicznych, ale są dla mnie widoczne. Poza faktem napięcia odczułam też, że skóra jest odpowiednio nawilżona, a w żadnym miejscu nie zaczęła się też przetłuszczać, powodując efekt świecenia się. Lepsza skóra, brak negatywnych skutków ubocznych, niespodzianek w postaci wyprysków - to mówiąc najkrócej rezultaty, jakich doświadczyłam. 


Cena: około 20 zł/30 ml
Niestety nie wiem gdzie jest dostępny stacjonarnie, ale do znalezienia w sieci. Z niektórych aptek internetowych zniknął, ale nie wiem co jest przyczyną. 

Produkt wystarczył przy codziennym stosowaniu na 3 miesiące. 


Serum godne uwagi dla cery wymagającej napięcia, ujędrnienia. To, co można mu zarzucić to trochę zbyt długi skład, w którym znajdziemy kilka składników nieodpowiednich dla cer bardzo wrażliwych, delikatnych lub skłonnych do alergii. Na mnie jednak działa poprawnie i z efektów jestem zadowolona.



Organique Naturals Anti-age - maska do włosów z olejem z pestek winogron

Organique Naturals Anti-age - maska do włosów z olejem z pestek winogron

Któregoś razu na zakupach...i to zakupach, podczas których kompletowałam zestaw kosmetyków dla Męża, przypadkiem dobrałam dla siebie maseczkę :) Już od bardzo dawna nie miałam kosmetyków Organique, a zawsze robiły na mnie duże wrażenie, szczególnie te do pielęgnacji ciała. Chciałam więc spróbować jak sprawdzają się na włosach, które w coraz większej części są u mnie naturalne i wciąż czekam aż kiedyś całe będą już moje, a nie farbowane. Wybrałam sobie wersję z olejem z pestek winogron, która wg opisu przeznaczona jest do włosów zniszczonych, suchych i farbowanych. Działać powinna nawilżająco i wygładzająco. Więcej szczegółów dalej. 


O produkcie:
Informacja ze strony producenta

Hair Mask Naturals Anti Age to intensywnie pielęgnująca maska do włosów pachnąca dojrzałymi winogronami, przeznaczona do włosów suchych, zniszczonych i farbowanych. Maska nie obciąża włosów, które po jej zastosowaniu stają się gładkie, miękkie i błyszczące.
W skład maski wchodzą naturalne oleje roślinne: olej z pestek winogron oraz olej arganowy, które odbudowują strukturę włosa, odżywiając je od środka pozostawiając zdrowe, lśniące pasma. 
Dodatkowo maska wzbogacona została o jedwab oraz ekstrakt z perły, które wygładzają włosy, ają odwodnieniu oraz zabezpieczają przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. 
Skład:
AQUA, CETEARYL ALCOHOL, CETRIMONIUM CHLORIDE, GLYCERIN, HYDROLYZED SILK, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, PEARL POWDER, MARIS SALT, PANTHENOL, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PARFUM, CITRAL, CITRONELLOL, LIMONENE, LINALOOL.

Od czwartego miejsca rozpoczynają się składniki aktywne wspomniane na opakowaniu. 

Uwielbiam takie opakowania w przypadku maseczek i odżywek, ponieważ nie muszę naciskać twardej butelki, która po pierwsze może łatwo wyślizgnąć się z ręki, a po drugie powoduje, że do końca nie wydobędzie się produktu. Słoiczek to coś zarówno praktycznego, jak i estetycznego. Jego pojemność to 200 ml, a więc dość standardowo.


Konsystencja jest bardziej jak maska niż odżywka, choć trzymając produkt na włosach 2-3 minuty możemy traktować to jako użycie odżywki. Jeśli chcemy potrzymać jak maskę, warto zaczekać 10-15 minut. Przyjemna, gęsta, kremowa maseczka dobrze rozprowadza się po pasmach włosów. 


Już po spłukaniu wody, wyraźnie czuć wygładzenie struktury włosów pod palcami. Łatwo można je przeczesać i palcami i szczotką. Przed suszeniem są dobrze przygotowane. Po zastosowaniu maseczki Organique nawet nie muszę czasem ich suszyć, bo są sypkie i dobrze wyglądają, co w przypadku innych kosmetyków nie ma racji bytu. Wyschnięte samoistnie są suche i sianowate, a po maseczce Anti-age delikatne i miękkie. Generalnie suche wyraźnie zyskują blask i zdrowy wygląd. A co najlepsze - pachną bosko. Poruszenie głową powoduje, że zapach się rozchodzi wokół i naprawdę da się wyczuć, że włosy pachną cudownie. Przebija zdecydowanie zapach olejku z pestek winogron. Nie spodziewałam się, że aż tak będę zadowolona z efektu. Już dawno nie czułam się tak jakby włosy w dotyku były jak naturalne, a nie farbowane. Zdecydowanie mogę polecić maseczkę i warto wydać na nią te 50 zł. 


Jest też wydajna, bo po 2 miesiącach mam ponad połowę. 

Dostępna w stacjonarnyh sklepach Organique oraz w sklepie internetowym tutaj.




Zostań w domu BeGlossy kwiecień 2020

Zostań w domu BeGlossy kwiecień 2020

Jak widać najpopularniejszy obecnie # stał się też tematem najnowszej edycji BeGlossy i firma również chce przyczynić się do promowania jedynej słusznej na ten moment postawy. Nic innego na razie nam nie pozostaje. Trzeba cierpliwości, pokory i rozumu. Gospodarka lada moment po prostu musi ruszyć, a więc firmy będą zmuszone wracać do życia, w przeciwnym razie mogą nie przetrwać i będą ogłaszać upadłość. Aby im pomóc i umożliwić powrót do normalnego funkcjonowania, na razie koniecznie trzymajmy się tego zalecenia. Czas spędzamy w domach można sobie umilić przecież na tak wiele sposobów. Jednym z nich (poza książkami, audiobookami, nauką języków, graniem, rozmowami ze znajomymi, maratonami seriali lub stand up'ów, treningami, webinarami i konferencjami online ...:D) jest właśnie dbanie o siebie regularnie i przegląd kosmetyków "na stanie" lub właśnie odkrywanie nowych, dzięki BeGlossy. Niestety poprzednia edycja marcowa, Spring Garden, trafiła do mojego biura dzień po tym, jak zaczęłam długotrwałą pracę zdalną i nie mam możliwości jej odebrać, dlatego nie pojawił się wpis na ten temat. Całe szczęście zmieniłam adres na domowy i mogę cieszyć się kolejnym pudełkiem. Jak wygląda najnowsza edycja?


Pudełko ma klasyczną, standardową szatę graficzną. Wagowo było dość ciężkie, a w środku odkryłam 6 produktów, z czego wszystkie są pełnowymiarowe, a jeden z nich to maseczka jednorazowa. Mamy sporą różnorodność, bo znalazło się tu coś do pielęgnacji ciała, włosów, twarzy, a także 2 produkty do makijażu (w domu też można delikatny robić, a kiedy tak jak ja, bierze się udział w videorozmowach w pracy to tym bardziej :)).


Przejdźmy do zawartości.

1. Bell HYPOAllergenic - hypoalergiczny fluid do konturowania twarzy

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 37,99 zł/ 15 g - niestety jest to cena zawyżona, natomiast tak wskazał producent. W całej sieci cena jest dużo niższa, a nawet w oficjalnym sklepie bellsklep.com.pl mamy promocję z 27,99 na 20,99 co pokazuje, że cena przed promocją była wciąż 10 zł niższa niż ta podana na stronie BeGlossy. 

Obecność samego produktu akurat dla mnie jest na minus, ponieważ nie konturuję twarzy. Na pewno komuś sprezentuję. Dla tych, którzy stosują takie produkty, może to być coś ciekawego.


2. Maybelline New York - Brow Ultra Slim- automatyczna kredka do brwi

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 36,99 zł/9 g

Po wstępnym obejrzeniu kredki, jej koloru, opakowania - jestem na tak. Sam produkt mi potrzebny, choć przywykłam do specjalnego cienia i pędzelka. Cieszę się, że poza kredką, mamy tu też szczoteczkę do wyczesywania. Kolor jest dopasowany, naturalny. Sama kredka występuje w 3 naturalnych odcieniach. Bardzo wygodna w użytkowaniu, bo wystarczy ją wykręcić, bez konieczności temperowania. Zapowiada się bardzo dobrze. Cena tym razem można powiedzieć, że jest rynkowa, bo w drogeriach się pokrywa, a w tych najtańszych internetowych znajdziemy ją za około 25 zł. W jednym w ostatnich BeGlossy znalazł się tusz do rzęs Maybelline, który sprawdza mi się genialnie, dlatego zawsze cieszę się jak coś tej marki trafia do pudełka. Jeśli już stawia się na wyłącznie średniopółkowe produkty dostępne w drogeriach, przynajmniej fajnie, że jest to Maybelline lub AA, które też lubię. 




3. Biovax Botanic - szampon w kostce 

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 23 zł/82 g

Mydło występuje w 3 wariantach:
1) Baicapil, malina moroszka, olej z róży
2) Skrzyp polny, aloes
3) Czystek, czarnuszka

Moja wersja to nr 3 i jestem już po pierwszym jej użyciu. Póki co bardzo pozytywne wrażenia i zamierzam w ciągu najbliższych tygodni intensywnie testować, a niebawem opisać działanie. Dotychczas miałam doświadczenie tylko z jednym mydłem, które też wywarło na mnie bardzo, bardzo dobre wrażenie i niesamowicie je polubiłam. To bardzo ciekawa propozycja do pudełka i jednocześnie mój faworyt tej edycji. No dobra, na równi z kredką do brwi :) W ogóle produkty Biovax do włosów uwielbiam i mam już kolejną tubkę maski. Pierwszą odkryłam dzięki BeGlossy i była to wersja Glamour Gold Argan i Złoto, o której pisałam tutaj. 


4. Lirene - algowa maska głęboko nawilżająca

Produkt jednorazowy
Cena: 12,60 zł/szt.

Standardowo, maseczka :) Tym razem fajnie, że jest to inna firma, a nie powtórka z Tołpy lub L'biotica. Chętnie wypróbuję. 


5. Gliss Protein + - maska do włosów 4w1 - 1 z 3 wersji

Produkt pełnowymiarowy
Cena: 19,99 zł/400 ml

Maska Gliss (w pierwszej chwili myślałam odruchowo, że to Gliss Kur, ale najwyraźniej nazwa się zmieniła i nastąpił jakiś rebranding) jest bardzo duża. Pojemność 400 ml na pewno wystarczy mi na kilka miesięcy. Zakupy mam z głowy :). Od razu zaczęłam wąchać i nie zawiodłam się. Pachnie słodko, bajecznie! Wersje, które pojawiały się w pudełko to:

1) Różowa - nadająca blask - do włosów zniszczonych i farbowanych Babassu Nut Oil z proteinami soi 
2) Żółta - odżywiająca - do włosów zniszczonych i osłabionych Shea Butter z proteinami soi
3) Miętowa - nawilżająca - do włosów zniszczonych i suchych Cocoa Butter z proteinami soi

Moja wersja jest żółta i chyba właściwie każda byłaby ok jeśli wszystkie tak pięknie pachną. Cena się pokrywa, 2 zł różnicy w drogerii.


6. Allvernum - balsam perfumowany Cherry&Musk

Produkt pełnowymiarowy 
cena: 14,90 zł/ 200 ml

Nie miałam chyba dotychczas nic z Allvernum. Pierwsze, co pomyślałam to, że super, bo kończy mi się przedostatni balsam, a drugie to, że piękne opakowanie. Trochę mało entuzjazmu budzi u mnie "perfumowany", bo wolę mniej sztuczności i naturalne zapachy. Czuję już, że jest bardzo wodnisty i rzadki. Zobaczymy jak działa i jak się sprawdzi na dłuższą metę. Kwiat wiśni i piżmo zachęca, kojarzy się ze świeżymi i subtelnymi nutami.


I to już wszystko :) Co sądzę? No cóż. BeGlossy Zostań w domu na pewno umili mi czas i pozwoli na testowanie działania nowych kosmetyków. Nie przebiło BeGlossy Sweet Dreams, które w lutym oceniłam 5/6, ale i tak uważam je za udane. 

Cena: 49 zł w subskrypcji
Wartość pudełka: około 135 zł - tutaj przebija poprzednie edycje
Moja ocena: 4/6

A Wam jak podoba się kwietniowa zawartość?


Aranżacja sypialni - moje mieszkanie, dodatki i wielki powrót rattanu

Aranżacja sypialni - moje mieszkanie, dodatki i wielki powrót rattanu

Już prawie miesiąc minął odkąd całe dnie spędzam w domu. Zawsze mi tego brakowało, szczególnie od czasu kiedy w końcu kupiliśmy wymarzone mieszkanie. Urządzaliśmy je od podstaw i powoli puste pomieszczenia z gołymi ścianami zaczęły się wypełniać i jakoś wyglądać. Skorzystaliśmy co prawda z pomocy architekta, który zaprojektował nam większość, ale nie wszystko. Sypialnię i mały pokój zostawiłam dla siebie, ponieważ uwielbiam tworzyć aranżacje, wybierać kolory pomieszczeń, meble oraz dodatki. I właśnie dopiero teraz, odkąd COVID-19 i izolacja wymusiły spędzanie czasu w domu, mogę nacieszyć się własnymi czterema kątami, które przez rok widywałam tylko późnymi wieczorami oraz czasem w weekendy. Nie narzekam więc na to, w jakiej sytuacji jesteśmy i doceniam możliwość pracy z domu, ale wiem, że niebawem będę zbyt mocno tęsknić za kontaktem f2f, bo telefon i kamera to nie wszystko. Ten czas, który spędzam w domu dał mi też szansę na ogromny research w sieci i znalezienie dodatków, których mi brakowało w domu. Najbliższe plany to na pewno wymiana stołu (z białego Ikeowego na dębowy), który jest jedynym meblem przeniesionym z poprzedniego mieszkania oraz dokupienie fotela. Ostatnio na Instagramie wyszukałam wiele inspiracji, które przyczyniły się do stworzenia przeze mnie listy rzeczy do kupienia, czyli typowej wishlisty. Podczas oglądania inspiracji już od jakiegoś czasu moją uwagę zwrócił trend i wielki powrót rattanu oraz wikliny - nie mylmy ich, bo mimo podobnego wyglądu, surowiec jest inny, a rattan jest materiałem wytrzymalszym i pozyskiwanym z palmy.





Przyznam się, że przez wiele lat byłam ogromną przeciwniczką i jeśli u kogoś zobaczyłabym cokolwiek z rattanu, zawsze kojarzyło mi się to wyłącznie z obciachowymi koszami wiklinowymi na zakupy lub meblami ogrodowymi. Kiedy pojawiły się pierwsze rattanowe ozdoby, osłonki na doniczki, lustra, meble i wiele innych produktów, nie mogłam uwierzyć, że trend aż tak zyskuje na sile. Przekonałam się jednak, że wszystko jest dla ludzi o ile odpowiednio wpisze się w aranżację.  Rattan nadaje naturalnego, lekkiego wyglądu i potrafi bardzo zmienić pomieszczenie. Może przybierać proste, klasyczne formy, ale też bardziej fikuśne i awangardowe. Nadal nie wyobrażam sobie stworzyć całego pomieszczenia złożonego wyłącznie z rattanowych mebli i dodatków, poniewaź nie chciałabym mieć mieszkania w stylu retro, choć cenię sobie i szanuję wspaniałe wzornictwo i naturalne kolory, które go charakteryzują. Rok temu pojawiła się na moim balkonie rattanowa huśtawka, która przez wiele miesięcy dostarczała mi ogrom przyjemności podczas czytania i jedzenia (i wczoraj zdjęłam z niej pokrowiec! znów będzie bujane), a teraz zakochałam się w krzesłach i fotelach z tego materiału. Od dawna zastanawiałam się jakie krzesło postawić przy toaletce i zdanie zmieniałam już wielokrotnie. Miało być czarne, metalowe, nawiązujące do hokerów. Potem miało być szare welurowe, metalowe złote aż ostatnio padło na rattan. I nie żałuję! Piękne krzesło znalazłam w sklepie Edinos i to właśnie ono w tym tygodniu zagościło w mojej sypialni. Nawet mój mąż, który na początku raczej wolał nie komentować żeby nie wyrazić krytyki, kiedy kilka razy wszedł do sypialni, stwierdził potem, że "nawet dobrze to wygląda jednak jak się popatrzy". Mnie skradło serce, a w dodatku jest mega wygodne i dobrze podpiera plecy. Teraz jeszcze wygodniej będzie mi się robiło makijaż kiedy już będzie można wypełznąć z domu i zorganizować imprezę ku czci powrotu do życia :)



Bardzo szeroki wybór krzeseł oraz moje rattanowe krzesełko znajdziecie właśnie w sklepie Edinos -> tutaj

Mam też dla Was specjalny kod rabatowy edinos50, który obniży koszt Waszych zakupów 50 zł. Kod rabatowy jest ważny dla pierwszych 20 osób, które z niego skorzystają. 

A Wy co myślicie o rattanowym trendzie? 



Copyright © 2016 Good to try! , Blogger