Kosmetyki kolorowe - ulubieńcy 2015 roku /Nat

Hejka ;)!

Koniec roku za pasem więc czas na podsumowania. Zawsze staram się przeanalizować ubiegły rok w kwestiach prywatnych, dlatego też postanowiłam przygotować pewne podsumowania związane z prowadzeniem bloga. Przed Wami w najbliższych dniach seria ulubieńców 2015 roku. Zaczniemy od kosmetyków kolorowych ;). Jeśli jesteście ciekawi jakie produkty znajdują się w tym zestawieniu, to zapraszam dalej.


Podkład Inglot HD PERFECT COVERUP


Skusiłam się na zakup tego podkładu na swój ślub. Szukałam podkładu trwałego, kryjącego, ale nie dającego efektu maski. Chciałam aby dobrze prezentował się na zdjęciach. To wszystko miało mieć na dodatek przystępną cenę. Całe szczęście znalazłam produkt, który spełnił moje oczekiwania. Inglot HD. W najważniejszym dla mnie dniu spisał się doskonale. Z przyjemnością używałam go również później. Daje bardzo dobre krycie bez sztucznego efektu. Nie tworzy efektu maski. Jak na tak kryjący produkt jest dość lekki. Jest to taki produkt do którego z pewnością z przyjemnością będę wracać. Wiem, że najważniejszych momentach nie zwiodę się na nim. 

Hybrydy Semilac


Moja miłość do hybryd jest ogólnie znana. Swoją przygodę rozpoczęłam właśnie od lakierów Semilac i to im jestem wierna. Spisują się u mnie doskonale. Szeroki wachlarz kolorów jest niezmiernie kuszący. Doskonała jakość w dobrej cenie. Wśród wszystkich posiadanych przeze mnie kolorów jestem fanką dwóch: Starlight Night i Mardi Gras. Dwa zupełnie różne, ale niesamowite odcienie. Hybrydy Semilac trzymają się u mnie około czterech tygodni. Zazwyczaj zdejmuje je wcześniej przez duży odrost. Paznokcie pod hybrydą rosną mi w ekspresowym tempie. Przeglądając ulubieńców roku 2014 hybryda Semilac również znalazła się w moim zestawieniu. To musi o czymś świadczyć ;)!!!

Pomadka Golden Rose Matte Crayon Lipstick nr 11 


Kiedy nie mam ochoty na intensywny kolor na ustach, albo kiedy mam na tyle mocny makijaż oczu to zawsze stawiam na pomadkę Golden Rose Matte Crayon. Numer 11 jest odcieniem, który śmiało mogę określić jako o ton ciemniejszy niż kolor moich ust. Wygląda u mnie dość naturalnie. Czuję się w nim doskonale. Jest to taki odcień przy którym nie muszę obawiać się o nierównomierne schodzenie. Po prostu traci na swej intensywności. Nie jest na tyle intensywny by dominować makijaż, ale nie jest też zupełnie niewidoczny. Co więcej jest to pomadka matowa więc jej trwałośc jest bardzo dobra - około 5 godzin w moim przypadku. Myślę, że każda powinna mieć w swojej kosmetyczne taką pomadkę - która jest ciut ciemniejsza niż odcień ust. W wielu sytuacjach okazuje się bezcenna ;). 

Cień w kremie Maybelline On and on bronze


Cień uniwersalny. Śmiało mogę powiedzieć all in one. Jeden kolor, a prezentuje się jak perfekcyjnie zrobiony makijaż. Delikatnie się mieni, co bardzo mi się w nim podoba. Mogę uzyskać nim bardzo intensywny odcień lub delikatną poświatę.Jest to taki kosmetyk, który zawsze zabieram ze sobą na wyjazdy. Z jego użyciem makijaż jest ekspresowy, prosty i przyjemny. Zawsze aplikuję go palcem po czym delikatnie rozcieram granice pędzelkiem kuleczkowym. W roku 2015 był to najczęściej używany przeze mnie cień. Czego zupełnie nie widać po zużyciu. Jego kremowa konsystencja sprawia, że wystarczy niewielka ilość do uzyskania pięknego makijażu. 

Tusz L'Oréal Paris Volume Million Lashes So Couture


Produkt prawie idealny. Już tłumaczę dlaczego prawie ;) Osoby, które śledzą bloga wiedzą, że mam fioła na punkcie rzęs. Wyczesanych, długich i zawsze umalowanych ;). To się chyba nigdy nie zmieni... Tusz So Couture dawał mi dokładnie taki efekt jakiego oczekiwałam. Długie, grube i ciemne rzęsy. Doskonale wyglądające od chwili nałożenia aż do demakijażu. Jest jedno ale. Niestety. Okropnie się u mnie kruszy. W sumie nawet nie mogę tego nazwać kruszeniem, bo co jakiś czas małe ziarenko po prostu wpadało mi w oko. I tak przez cały dzień, ale bez osypywania się pod oczy. Dla moich wrażliwych po operacji oczu to tragedia. Kiedyś coś takiego zupełnie by mi nie przeszkadzało. Teraz jest męczarnią. Mimo wszystko jednak zasługuje na polecenie, przez to jak bajecznie wygląda, a z tego co się orientowałam nie u wszystkich tak się zachowuje.

Róż Mac Well Dressed


Kolejny produkt, który ponownie pojawia się w ulubieńcach roku. Wielokrotnie pojawiał się również w ulubieńcach miesiąca. W chwili obecnej to jedyny róż jaki posiadam i bardzo się z tego cieszę. Jest doskonały. Mam go już dwa lata i dopiero w grudniu zobaczyłam denko. Nie zmienia to jednak faktu, iż będę używała go przez jeszcze długi czas. Pięknie prezentuje się na policzkach. Daje naturalne wykończenie. Nie można sobie nim zrobić krzywdy. Zdecydowanie jest on wart swojej ceny, co więcej jestem pewna, że kiedy wykończę go całkowicie to kupię go ponownie. Nie chcę eksperymentować z nowymi produktami jeśli znalazłam coś co w 100 % spełnia moje oczekiwania. 

Catrice Camouflage 


Ten korektor jest przeze mnie intensywnie użytkowany co jakiś czas. Może nie używany a maltretowany. Co jakiś czas moja skóra przechodzi bunt, a w tedy bez kamuflarza ani rusz ;). Grudzień należał do takiego buntowniczego miesiąca i utwierdziło mnie to jedynie w przekonaniu, że podsumowanie roku bez tego produktu po prostu nie może mieć miejsca ;). Doskonałe krycie za niewielką sumę. Dodatkowo korektor ten wysusza nieprzyjaciół, przez co szybciej znikają z twarzy. Owszem wysusza się również okolica miejsca w którym był aplikowany, ale z tym radzę sobie szybko nawilżającą pielęgnacją ;).


Czy powyższe produkty należą również do Waszych ulubieńców? 

25 komentarzy:

  1. Kredki GR to także mój hit roku 2015, choć odkryty stosunkowo późno :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Korektor z Catrice to również i mój ulubieniec :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ile lakierów! zazdraszczam :D
    ja znalazłam je u mnie stacjonarnie i chciałam 096, ale akurat nie było :( wykupili przed sylwestrem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. On and on bronze uwielbiam, czesto łącze z permanent taupe. Korektor Catrice tez bardzo sobie cenię. Moje wyzwanie na 2016 to poznać hybrydy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się skusić kiedyś na ten podkład z Inglota :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie opakowania podkładów jak ma Inglot HD.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zainteresowalas mnie podkladem. A hybrydy to i moi ulubiency

    OdpowiedzUsuń
  8. Hybrydy i ja pokochałam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hybrydy też są moimi ulubieńcami jednak posiadam innej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam tylko kamuflaż catrice i też lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam jeszcze okazji wypróbować tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię ten tusz i kamuflaż z Catrice ;)Wow, ile masz semilaczków :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie używałam jeszcze nowych podkładów Inglota, jakoś... nie było okazji.
    Co do tuszu zgadzam się w 100%! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie również color tatto i tusze z loreal wylądowały w ulubieńcach ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Praktycznie wszystkie produkty są i moimi ulubieńcami :).

    OdpowiedzUsuń
  16. ten podkład z Inglota mnie kusi, a kredka z GR szybko podbiła moje serce ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Semilaczki również uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kredka z GR wymiata! Semilac co prawda nie używam, ale uważam, że mają piękną gamę kolorystyczną :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ją odkryłam hybrydy w tym roku i bardzo mi się spodobały mimo, że nie trzymają się u mnie za długo :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam kredki Golden Rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zazdroszczę takiej kolekcji hybryd <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kamuflaż Carice mam i aktualnie używam. Radzi sibie całkiem nieźle. W planach mam pomadkę z GR.

    OdpowiedzUsuń
  23. Muszę w końcu wypróbować pomadki GR :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze i sugestie!
Zapraszamy ponownie i zachęcamy do obserwowania :)

Copyright © 2016 Good to try! , Blogger