Lakierowy poniedziałek- Golden Rose Jolly Jewels 115

Lakierowy poniedziałek- Golden Rose Jolly Jewels 115

Witajcie ;)!

Kilka dni temu wrzuciłam na Instagram zdjęcie paznokci pomalowanych tym lakierem, potem ten mani pojawił się w mobile mix i w obu odsłonach zebrał wiele pozytywnych komentarzy. Pisałyście, że bardzo Wam się podobał. Dlatego też postanowiłam zaprezentować Wam go bliżej w dzisiejszym poście. 


Do wykonania tego manicure niezbędne jak dla mnie są dwa lakiery, lecz dziś swoją uwagę skupimy na jednym- Golden Rose Jolly Jewels o numerze 115. Jak widzicie na zdjęciu powyżej lakier ten nie jest nudny. Kolorów ma w sobie dużo. Składa się on z lekko białej bazy oraz ogromnej ilości brokatowych płatków. Wśród tylu drobinek znajdziemy kolor zielony, żółty, ciemny różowy, fioletowy, błękitny, pomarańczowy i jeszcze kilka innych. 


Aplikacja jest dość przyjemna, choć pędzelek nie jest z serii moich ulubionych grubasków;). Jednak nie sprawia on problemów, a brokatowe drobinki dobrze się go trzymają i wychodzą z buteleczki w ogromnej ilości. Wszystkie drobinki otulone są delikatnie mleczną bazą, która trzyma je w ryzach. Dzięki temu konsystencja nie jest rzadka, dzięki czemu nasze skórki nie są pokryte kolorowymi płatkami brokatu. 


Dla idealnego krycia, które mnie zadowala potrzeba jednej warstwy Jolly Jewels oraz dwóch warstw zwykłego białego lakieru jako bazy. Ja do tego używam lakieru Golden Rose Paris. Lakier schnie dość szybko.


Brokat na paznokciach trzyma się dobrze, drobinki przylegają do płytki paznokcia i nie powodują haczenia. Aby uzyskać lepszy połysk na paznokciach i jednocześnie utrwalić manicure nakładam na sam koniec top coat. Jeśli chodzi o trwałość to mogę śmiało powiedzieć, że paznokcie trzymają  mi się przez tydzień. 


Zmywanie pozostawia wiele do życzenia. Niestety. To najgorsza rzecz przy tym lakierze. Właśnie przez to bronię się przed nim bardzo. Pomaga, choć niewiele, przytrzymanie wacika nasączonego zmywaczem przez chwilę na płytce i dopiero po chwili tarcie płytki paznokcia. Bardzo tego nie lubię. To dla mnie jedyny minus tego lakieru, ale tak to już jest z brokatami.


Jolly Jewels znajdziecie bez problemu na stoiskach Golden Rose.  W zależności od miejsca gdzie go kupujecie cena waha się od 11 do 15 zł za 10,8 ml lakieru. 

Lakier na paznokciach wygląda jak dla mnie fenomenalnie. Pasuje absolutnie do wszystkiego, a na dodatek jest niebanalny. Zazwyczaj używam go na jakieś większe okazje. Tydzień temu kiedy miałam nim pomalowane paznokcie byłam na weselu i pasował do dwóch zupełnie różnych sukienek własnie przez swoją szeroką gamę kolorystyczną. Uwielbiam go mieć na paznokciach, dopóki nie pomyślę o zmywaniu ;)!

Plusy:
+ dużo kolorów
+ wygląd
+ pasuje do wszystkiego
+ nie rozlewa się na skórki
+ długa trwałość

Minus:
- zmywanie!


Moja ocena:


Przypadł Wam do gustu?

Denko wrzesień/Ania

Denko wrzesień/Ania

Hej :)

Znowu moje zużycia są dość skromne i nie jest tego dużo. Używam wszystkiego w pojedynkę i nie pomagają mi jak w wielu przypadkach ani mama ani siostry, więc powoli wykańczam produkty. A w tym miesiącu wykończyłam następujące produkty...


1. Timotei 2 w 1 Intensywna pielęgnacja- szampon i odżywka o zapachu kokosa

Zazwyczaj nie przepadamy za produktami 2 w 1 czy 3 w 1, bo ich działanie jest niezadowalające. Ten produkt jest całkiem ok jako szampon, ale i tak nakładałam maskę po jego użyciu. Ładnie pachnie, dobrze się pieni i unosi lekko włosy u nasady. Bardzo lubię zapachy szamponów Timotei, a sam produkt jest jednym z lepszych jeśli chodzi o te drogeryjne. Kiedyś pisałam już o szamponie Timotei Głęboki Brąz i zapraszam do lektury. 

2. Bioelixire Argan Oil- maska do włosów

Na jej temat obszernie się już wypowiadałam, więc jeśli jesteście jej ciekawi to zapraszam tutaj. Generalnie sprawdziła się u mnie bardzo pozytywnie. Piękny zapach i wygładzone, błyszczące włosy. 

3. Pantene Nature Fusion- odżywka do włosów

Od dawna nie miałam styczności z firmą Pantene, a teraz używałam tej odżywki, ponieważ ją dostałam. W ogóle mnie nie zachwyciła. Nie przepadam za Pantene, a ta odżywka jest słaba i nic nie zdziałała na włosach.


Pora na produkty do kąpieli.

4. Original Source Watermint&Lemongrass- żel pod prysznic

Szczerze mówiąc spośród wszystkich zapachów OS ten podoba mi się najmniej. Właściwie wcale mi się nie podoba i 2 pozostałe butelki pewnie zużyje mój chłopak. Żel pachnie trochę tak jak męskie produkty do pielęgnacji. Wygraliśmy nad morzem 4 butelki, więc zużywamy :) Poza zapachem jest ok, bo dobrze oczyszcza i nie wysusza skóry.

5. Joanna - peeling myjący z gruszką

Jeden z najcudowniejszych zapachów jaki spotkałam. Spośród wszystkich dostępnych zapachów to właśnie ten jest moim nr 1. Peelingi Joanna Naturia to dobre ścieraki :)

6. Ziaja - kremowe mydło pod prysznic kozie mleko

Zapach kozie mleko jest dużo lepszy w postaci kremu do rąk niż w przypadku tego mydła. Raczej nie kupię go ponownie. Do kąpieli z Ziaji używam wersji oliwkowej, która pięknie pachnie. 


7. Gerovital Plant- krem nawilżający

Bardzo ciekawy i przyjemny krem! Po zużyciu próbki, która wystarczyła mi na kilka użyć jestem jak najbardziej na tak. 

8. Tołpa- wyszczuplający krem- żel antycellulitowy

Świetny zapach i fajna, żelowa konsystencja. Używałam go całe lato głównie dla przyjemnego zapachu i wygładzenia. Nie działa antycellulitowo jak 99.9% przeznaczonych do tego produktów, ale jest przyjemniejszy w użyciu niż produkty Eveline czy Perfecty i  nie daje efektu chłodzenia, którego nie lubię.



To tyle. Jak tam Wasze zużycia we wrześniu?


Mobile mix wrzesień/Ania

Mobile mix wrzesień/Ania

Hej :)

Zostały mi 2 dni wakacji... Nie wiem jak sobie z tym poradzę ! Dobrze mi było tak odpoczywać 3 pełne miesiące. Odpoczywałam głównie psychicznie, bo całe 3 miesiące bez przerwy pracowałam nad poprawą sylwetki trenując w domu i na powietrzu. Gdzieś pomiędzy zdjęciami pomęczę Was trochę(choć mam nadzieję, że pomogę) małymi wstawkami dotyczącymi diety. Zawsze tematy żywienia i sportu pojawiają się wiosną, kiedy chcemy zrobić formę na lato, ale dla mnie to bzdura. Dbać o siebie powinniśmy cały rok. Już czas powrócić do literatury naukowej, wcześniejszego wstawania i późnych powrotów do domu. Mix wrześniowy jest trochę połowiczny- początek był jeszcze typowo letni, a połowa i koniec sami wiecie jaki... 


Na pierwszych zdjęciach udało mi się uchwycić tę cieplejszą część miesiąca. Powyżej i poniżej piękne jezioro Miedwie. Wyskoczyłam tam z mamą na 1 dzień i widoki były przepiękne. 


Kolejny jednodniowy wypad, tym razem do Międzyzdrojów. Pogoda była piękna, a wiele osób odważyło się na wejście do wody :D



Rada dla Was jeśli chcecie poprawić swój wygląd. Samo się nie zrobi, a często rozmawiam z ludźmi, którzy chcą schudnąć nie robiąc nic w tym kierunku. To wymaga poświęcenia i nieco większych zmian niż sobie wyobrażamy. Jeśli nie mamy efektów, co często się zdarza, oznacza to, że gdzieś popełniamy błąd.


Truskawki znikają ze sklepów :( To okropne, bo kocham shake'i na bazie jogurtu z truskawkami i bananami.




Nigdy nie słodzę owoców, bo same w sobie już są smaczne. Popularne są truskawki, jagody czy porzeczki z cukrem lub cukrem i śmietaną. Niby drobiazg, ale właśnie takie szczegóły są ważne kiedy chcemy schudnąć. U mnie w domu nawet nie ma cukru, bo po prostu nic nie słodzę. Jeśli lubicie słodkie możecie zamienić cukier na słodzik. To jak zamiana coli na colę zero :) 


Teraz już typowo jesiennie :D Dla mnie lepsze grzyby niż kurki nie istnieją. Pierwszy raz próbowałam ich smażonych razem z bobem ;] Pyszne !


Krem z marchwi robiłam dziś pierwszy raz. Przyznaję, że nie jest trafiony w mój gust. Został zdominowany przez kurkumę i gałkę muszkatołową i w rezultacie niezbyt mi smakował. Zdecydowanie wolę kremy z cukini, pora czy brokułów. Ten był trochę słodkawy,  a ja kocham słone i ostre smaki.



Największą radość podczas wakacji nie dawały mi książki, gazety ani seriale... Najcudowniejsze było to, że spędzałam całe dnie z moją ukochaną :* Wybawiłyśmy się za całe 9 miesięcy, które zostawiałam ją na wiele godzin samą.


Rozpływam się jak koty śpią w tej pozycji ! To jest tak słodkie, że aż mdli :)


Wydaje mi się, że to cudo stało na rynku Manufaktury stało w sierpniu i nie wiem jak trafiło do folderu z września. W każdym razie wyglądało genialnie. 

Choć nie pracuję, zaczęłam czytać książkę, którą dostałam od zespołu, z którym współpracowałam podczas praktyk. Na pewno wrócę do niej kiedy zacznę pracować ;] Świetnie napisana.


Essie A Crewed Interest znacie już z naszego post, a jeśli nie znacie to zapraszam. Już od 4 dni nie mogę się z nim rozstać. 


Tyle ode mnie :) Oby w październiku zagościło trochę więcej słońca, a liście niech nabiorą kolorów. Wtedy zdjęcia będą piękne, a jak na razie szaro, brzydko i mokro to nie ma co wychylać się z aparatem. Studentom życzę miłego początku roku akademickiego !


10 celów na jesień !

10 celów na jesień !

Hej :)

Dzisiaj podczas porannego kursu po blogach trafiłam do One little smile. Szablon, który zamieszczam poniżej jest własnością autorki bloga, która jednak zachęca, aby z niego korzystać. Spodobał mi się pomysł 10 postanowień na jesień, choć tych noworocznych nigdy nie spisuję i nawet nie tworzę w głowie. Dla mnie większą zmianą jest przejście z wakacji w nowy rok akademicki niż zmiana roku w kalendarzu, stąd post tego typu. Pozwoliłam sobie dorzucić do szablonu drobny koci element, bo jak wiadomo to moja obsesja, a szablon jest bardziej spersonalizowany :D



Gwiazdka przy punkcie nr 3 dotyczy ShinyBox. Nie chcę kupować kolejnego szamponu czy masła do ciała, ale wciąż będę kupować ShinyBox na etapie niespodzianki, a nigdy nie wiem co się trafi :) Punkt nr 5 to bardziej uwaga do pkt. 4 niż cel sam w sobie. Nie można całkowicie odciąć się od tzw. cheat meal'ów, więc i ja sobie czasem na nie pozwolę. Wiele dietetyków sądzi, że są nawet wskazane. 

Jeśli chciałybyście spisać swoje postanowienia to zachęcam do pobrania szablonu u One little smile lub stworzenia własnego jeśli macie takie zdolności :) 


Mobile mix września/ Nat

Mobile mix września/ Nat

Witajcie ;)!

Zapraszam Was na wrzesień w obiektywie mojego telefonu;) Miesiąc ten upłynął mi głównie na pracy. Udało mi się jednak uchwycić kilka różnych zdarzeń, którymi chcę się z Wami podzielić. 

Dowiedziałam się, że w Szczecinie jest Hebe. Kawałek drogi do niej mam, ale pierwsze zakupy z Anką już się odbyły;). Nie mogłam się powstrzymać, by nie założyć karty. Enta w moim pękającym portfelu, ale przecież muszę ją mieć..


Bardzo lubię kwiaty. Przede wszystkim lubię je dostawać, ale sama też sobie kupuję ;). Bardzo ożywiają pokój i cieszą oko.



Nie mogłam sobie odmówić zjedzenia kilku smakołyków, choć wciąż bardzo staram się ograniczyć takie posiłki. 



Niestety wraz z końcem września coraz częściej pogoda psuje nam humor. W Szczecinie panuje chaos. Rano leje deszcz, a po południu świeci słońce. Musimy się jednak do tego przyzwyczaić, lato się skończyło  ;(.


Uchwyciłam swoim telefonem kilka chwil w których przygotowuję dla Was posty. Czasem zdarza się tak, że mam zapisane na kartce główne myśli, którymi chcę się podzielić, ale zazwyczaj po prostu siadam i piszę;)



Coraz prężniej działam z tworzeniem bransoletek ;). Ich produkowanie sprawia mi ogromną radość, a na dodatek odpręża mnie. Przygotowałam ostatnio kilka sztuk, z czego trzy zamieszczone poniżej na indywidualne zamówienie. 


Nie mogę się na nią napatrzeć, mam wrażenie, że nawlekłam na gumkę kulki Nesquik;)
Standardowo w moim mobile mixie nie może zabraknąć zdjęcia z ulubionym manicure. 



Jak Wam minął ten miesiąc? Był równie spokojny co mój? 

Oczyszczające chusteczki z aloesem Alterra

Oczyszczające chusteczki z aloesem Alterra

Hej!

Jeśli kiedykolwiek zastanawiacie się stojąc w Rossmannie czy warto kupić ten produkt to chciałabym dziś rozwiać Wasze wątpliwości. Oczywiście możecie mieć zupełnie inne zdanie niż ja, to zrozumiałe, ale przeczytałam już kilka opinii zanim je kupiłam i większość jest zgodna z moją. A jaka jest, zobaczcie.


Opis producenta:

Każda skóra zasługuje na indywidualna pielęgnację. Nawilżone chusteczki oczyszczające Alterra z wyciągiem z aloesu oczyszczają skórę wyjątkowo delikatnie. Łagodna formuła rozświetla i ożywia; nadmiar tłuszczu, pozostałości makijażu i cząsteczki brudu zostają delikatnie usunięte,a preparat przygotowuje skórę do kolejnego etapu pielęgnacji. Subtelny zapach rozpieści Twoje zmysły. Można stosować również do bardzo wrażliwej skóry.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników,
- głównie z surowców pochodzenia roślinnego,
- bez silikonów i innych związków olejów mineralnych,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
- testowany okulistycznie,

Przeznaczenie: skóra sucha i wrażliwa

Skład:

Aqua, Coco-Glucoside, Glycerin, Aloe Barbardensis Leaf Extract*, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum**, Linalool**, Geraniol**
* z upraw ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne



Opakowanie: 

Miękkie, mieszczące 25 chusteczek z możliwością wielokrotnego zamknięcia dzięki naklejce.

Zapach: 

Okropny... Aloesowe kremy, balsamy jakich używałam dotychczas nigdy nie śmierdziały jak te chusteczki. Mdli mnie gdy przykładam je do twarzy, dlatego już tego nie robię.


Dostępność: 

Drogerie Rossmann

Cena: około 4 zł


Moja opinia:

Nigdy dotąd nie stosowałam chusteczek oczyszczających w pielęgnacji mojej twarzy. Chusteczki do rąk, owszem, ale skórę twarzy pierwszy raz potraktowałam czymś takim. Na wielu blogach padają stwierdzenia "fatalne", "śmierdzą niemiłosiernie" czy "najgorsze z jakimi się spotkałam". Jedyne co mogę zrobić to potwierdzić i dorzucić swoje 5 groszy. Chusteczki zraziły mnie do tego stopnia, że nie wiem czy sięgnę po inne. Przede wszystkim pachną okropnie... Ten zapach jest dla mnie duszący i czuję się jakbym wyciskała sobie a twarz sok z doniczkowego kwiatka. Po prostu fu ! Same chusteczki są jakieś dziwnie mączne, mocno nasączone i pienią się na twarzy. Z makijażem radzą sobie tak średnio, że i tak trzeba poprawiać micelem, więc nie ma sensu używać ich do demakijażu- po co robić to podwójnie. Oczyszczają jako tako, ale twarz się klei i śmierdzi, mówiąc krótko, dlatego koniecznie trzeba ją umyć po kontakcie z tymi chusteczkami. Poza ceną nie znalazłam plusów, ale za taką jakość to ja podziękuję i więcej po nie nie sięgnę. Nie zauważyłam podrażnienia, zaczerwienienia i wysuszenia po dwukrotnym użyciu. Nie mam jednak pewności co by było gdybym stosowała je dalej. Nie mam zamiaru! 


Reasumując, żałuję, że nie sugerowałam się negatywnymi opiniami i mimo wszystko je kupiłam. Dobrze, że wydałam na to grosze, bo w innej sytuacji żałowałabym bardziej :) Jeśli którejś z Was odpowiadają, a i takie opinie znalazłam, to macie szczęście posiadać produkt tak niedrogi i dobry. W mojej opinii BEZNADZIEJNY.

Plusy:

  • cena
Minusy:
  • zapach nie do zniesienia
  • lepkość skóry
  • zbyt duża piana
  • nie radzą sobie z makijażem

Moja ocena:


Zgadzacie się ze mną? Jeśli znacie inne chusteczki do twarzy, które oceniacie na co najmniej 5, dajcie znać w komentarzu !



Copyright © 2016 Good to try! , Blogger