Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uriage. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uriage. Pokaż wszystkie posty
beGLOSSY maj 2017 Sekret Piękna

beGLOSSY maj 2017 Sekret Piękna

Majowe beGLOSSY pokazuję Wam z opóźnieniem, ale mam nadzieję, że część z Was zajrzy mimo znanej już oficjalnie zawartości. Odebrałam pudełko Sekret Piękna dopiero po powrocie z krótkiego urlopu (ten właściwy i 2 tygodnie na Krecie już niebawem <3) i od razu rozpakowałam, aby przejrzeć. Z edycji My Way, która była w pięknej kosmetyczne, byłam zadowolona w 100%. Jak jest tym razem? 



1. Organique Sea Essence- oczyszczający peeling solny do ciała 

Produkt pełnowymiarowy

59,90 zł/ 200 ml

Jak zwykle produkt Organique jest najmocniejszym punktem pudełka. Genialnie, że po raz kolejny jest coś tej marki. Cieszy mnie, że to produkt do pielęgnacji ciała. Pachnie obłędnie i już czuję, że będzie świetny. Sam peeling zrobił ogromny plus dla beGLOSSY.


2. Vianek- normalizujący peeling do twarzy z ekstraktem z szałwii i spiruliną

Produkt pełnowymiarowy

18,99 zł/75 ml

Tym razem peeling, ale do twarzy. Też się bardzo z tego cieszę, a tym lepiej, że jest to naturalny produkt bardzo dobrej marki. Uwielbiam tonik-mgiełkę Vianek oraz peeling w innej wersji, dlatego i ten będzie prawdopodobnie dobry. Kolejny plus pod każdym względem. Pełnowymiarowy, naturalny, przydatny, interesujący. 



3. SheFoot- kuracja wzmacniająca odżywianie paznokci, skórek i skóry stóp

Produkt pełnowymiarowy

29,90 zł/szt.


Zadbane ciało, skóra twarzy, a więc i stopy po peelingu należałoby wysmarować. Produktów do stóp mam w domu nadmiar zarówno z zestawu Gehwol, jak i z pozostałych boxów. Nie nadążam ze zużywaniem. Kuracja od SheFoot jest jednak na tyle interesująca i wygląda zachęcająco, że odstawiam na razie pozostałe, licząc że ten kosmetyk będzie bardziej skutecznie i szybko działał. Bardzo podoba mi się opakowanie. Jeszcze nie miałam przyjemności z produktami SheFoot, a marka jest zdecydowanie wyspecjalizowana w pielęgnacji stóp. Podobają mi się ich plastry i pewnie zdecyduję się na zakup.


4. NIVEA - Jedwabisty mus do mycia ciała pod prysznic- rabarbar i malina

Produkt pełnowymiarowy

13,99 zł/200 ml

Kiedy pianki Nivea dopiero weszły na rynek i pojawiły się w sklepach, inna wersja również znalazła się w beGLOSSY. Wtedy zakochałam się w tej formie kosmetyku do mycia ciała. To dużo przyjemniejsze niż jakikolwiek żel lub olejek. Właśnie dlatego mimo że to znowu pianka Nivea, mega ucieszyło mnie, że jest w środku. Gdybym jej nie lubiła, może niezbyt ucieszyłby mnie fakt, że znowu produkt Nivea. Marka chce zaprezentować nowy, malinowy zapach, co jest zrozumiałe. Ja natychmiast zaczęłam jej używać i mówiąc szczerze w kolejnych boxach chętnie próbowałabym kolejne wersje, jeśli pojawią się nowe ;)



5. Uriage- dermatologiczny żel do mycia twarzy i ciała

Produkt miniaturowy

53,00 zł/400 ml

Dla odmiany od produktów pełnowymiarowych, jest też miniaturka. Uriage to świetne kosmetyki z wyższej półki i chciałabym któregoś razu znaleźć w beGLOSSY jeden pełnowymiarowy. Żel do twarzy na pewno się przyda, a jeśli się spodoba miniatura, zawsze można trafić na jakąś promocję i kupić większą butelkę.


6. Exclusive Cosmetics- maska hialuronowa w płatku fizelinowym z ekstraktem z kiełków pszenicy

Produkt pełnowymiarowy

9,99 zł/sztuka

Ta firma jest mi kompletnie nieznana. Być może gdzieś ją widywałam, ale nigdy nie korzystałam i nie kupowałam ich produktów. Jak zawsze jednorazową maseczkę uważam za coś, co warto umieszczać w takich boxach, ponieważ mają one fajne działanie, a warto stosować je często. Dzięki beGLOSSY mam okazję próbować wielu rodzajów i potem przy samodzielnym zakupie wiem które są dobre. Jestem ciekawa czy ta się czymś wyróżni.


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Drugie pudełko z rzędu jest rewelacyjne. W sumie to nawet lepsze. Zauważam nawet pewnie punkty wspólne. W kosmetyczce My Way znalazły się produkty Organique, Biolaven (naturalny), maseczka do twarzy i Nivea pod prysznic. Sekret Piękna również stawia na Organique, Vianek (naturalny), maseczkę do twarzy i znowu Nivea do mycia. Dla mnie podobne, ale lepsze, stąd ocena 6. Zróżnicowanie pod względem przeznaczenia- możemy zadbać o twarz, ciało i stopy. Zarówno w tej, jak i poprzedniej edycji zabrakło mi czegoś do makijażu. Podejrzewam, że produkt do opalania z filtrem będzie w czerwcu lub lipcu, a też szkoda, że nie już teraz. Miałabym co zabrać ze sobą do Grecji :) Mimo tego że nie ma kolorówki, zawartość trafiona idealnie w moje potrzeby i gust. Są produkty z wyższej półki, naturalne i nowości.

Ocena: 6/6
Wartość pudełka: około 135 zł - podobnie jak poprzednio

Swoje beGLOSSY, jeśli spodobała się Wam zawartość, możecie zamówić w tym miejscu, na stronie beGLOSSY. Jeśli nie kupujecie pudełek i uważacie, że lepiej samemu wybrać produkty niż czekać na nieznaną zawartość, to w tym przypadku widzicie, że nie bierzecie kota w worku, a pudełko jest genialne :) 

Listopadowe denko/ Nat

Listopadowe denko/ Nat

Witajcie ;)!

Z lekkim opóźnieniem przychodzę do Was z listopadowym denkiem. Nie ma tego nadzwyczaj dużo. Zazwyczaj wychodzi mi około sześciu zużytych produktów w miesiącu. W tym miesiącu zdecydowanie dominują produkty do pielęgnacji.  Zapraszam do lektury ;). 


Podczas jednych z zakupów skusiłam się na żel pod prysznic firmy Dove. Bardzo przypadł mi do gustu jego zapach i konsystencja. Zapach opisałabym jako kremowy tak samo zresztą jak konsystencja ;) Nie mam mu nic do zarzucenia. Kupiłam sobie wielkie opakowanie zawierające 400 ml produktu i to był mój błąd, ponieważ butelka zadawała się nie mieć końca ;). Ostatecznie udało się osiągnąć dno i z przyjemnością mogę zabrać się za inne żele. 


O tym produkcie nie będę się rozpisywać, wszystko co mogłam powiedzieć o wodzie termalnej Uriage zawarte jest w tym poście. Uwielbiam, uwielbiam! Polecam wszystkim! 


Ten peeling do stóp przedstawiałam Wam w poście o pielęgnacji do 15 zł. Jak dla mnie to topowy produkt Biedronki i wybieram się po kolejne opakowanie ;). Skuście się na niego, ponieważ bardzo dobrze spisuje się przy codziennej pielęgnacji stóp. Nie wyobrażam sobie kąpieli, prysznicu bez niego. Dajcie znać jeśli jesteście ciekawe tego produktu, a przygotuję dla Was jego recenzję! 


Ten krem do rąk również pojawiał się już kilka razy na blogu. Jego opis znajdziecie w tym samym poście co powyższy peeling oraz w kilku poprzednich denkach. Jest dobry i tani. To chyba moje piąte opakowanie ;). Już używam kolejne, ale kto wie może skuszę się na coś innego, tak o, dla urozmaicenia. 


Szampon Yves Rocher również doczekał się swojej recenzji na blogu. Nie kupiłam kolejnego opakowania, ponieważ szukam czegoś nowego. Nie żegnam się z nim na stałe, bo na pewno do niego wrócę. Na moich włosach spisuje się rewelacyjnie. 


Po raz kolejny skończyło się moje ulubione serum do końcówek włosów i ponownie je kupiłam. Dobrze zabezpiecza końcówki przed rozdwojeniem i puszeniem. Tutaj znajdziecie jego recenzję. Jest tani i wydajny. Takie opakowanie wystarcza mi na dwa miesiące regularnego, codziennego stosowania. 


Dotarłyśmy do ostatniego produktu, który jest jedynym reprezentantem kolorówki w tym denku ;). Zużyłam tusz do rzęs firmy Lovely. Jest to mój ulubieniec od bardzo dawna. Nawet nie sięgam po inne tusze. Dzięki rossmannowej promocji zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie ;). Jeśli jeszcze go nie próbowałyście to koniecznie to nadróbcie. Wiem, że ma on zarówno miłośników jak i hejterów. Ja jestem miłośnikiem i nie wiem kiedy zmienię go na coś innego.


Jak widzicie większość zużytych produktów to stali bywalcy w mojej kosmetyczce. Znam je i bardzo lubię. Cieszę się, że mam produkty sprawdzone do których mogę wracać i wiem, że mnie nie zawiodą. Oczywiście bardzo lubię nowości dlatego często im ulegam ;).

Lubicie próbować nowe kosmetyki czy dzielnie trwacie przy swoich ulubieńcach?

Projekt denko- wrzesień/ Nat

Projekt denko- wrzesień/ Nat

Witajcie ;)!

Anka już podzieliła się z Wam swoimi wykończonymi we wrześniu produktami. Teraz przyszedł czas na mnie ;). Jesteście ciekawe co zużyłam? Zapraszam do dalszej części postu. 


Jak czytam denkowe posty na innych blogach to zawsze jestem w szoku, że niektóre z Was mogą zużyć taką ilość produktów. Moje zużycia nie są duże, a każdy produkt jest praktycznie przeze mnie maltretowany by udało mi się go w miesiąc wykończyć ;). 

Maski oczyszczającej z Ziaji za wiele opisywać Wam nie muszę, ponieważ co miesiąc pojawia się w projekcie denko. Jak dla mnie najlepsza i już. Korzystam tylko z niej choć inne kuszą zapachami ;). 


We wrześniu udało mi się zużyć balsam do ust Tisane. To było moje trzecie opakowanie. Balsam ten przypadł mi bardzo do gustu. Na moje usta działa i na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie, choć teraz korzystam z masła Organique, które również spisuje się świetnie. 


Moje maniactwo lakierowe nie zna granic i zużyłam w przeciągu dwóch miesięcy zużyłam  zmywacz do paznokci w płatkach Style Pen o zapachu truskawkowym. Teraz używam o zapachu kokosowym i pasuje mi znacznie bardziej. O tym zmywaczy możecie przeczytać więcej w poście Anki tutaj.


Serum wygładzająco- regenerujące do końcówek włosów Joanna również doczekało się całkowitego zużycia. Rozpoczęłam już kolejne opakowanie. Jeśli chcecie poznać bliżej ten produkt do zapraszam Was na jego recenzję na blogu. 


Poniższy krem Nuxe dostałam od Anki podczas jednej z jej wygranych rozdań. Firmę miałam okazję poznać już wcześniej i dlatego też bardzo ucieszyłam się z możliwości przetestowania tego kremu. Zapach zdecydowanie był jego największą zaletą. Niestety było go na tyle mało, że nie udało mi się zaobserwować jakiegokolwiek działania. Z chęcią sięgnęłabym po ten krem ponownie. 


Maska do włosów L'biotica Biovax myślę, że jest wszystkim dobrze znana. Jej zapach również ;). Dość specyficzny. Właśnie przez zapach używałam jej tylko do mojej weekendowej pielęgnacji włosów podczas której mieszałam ją z innymi produktami. Czy działa sama w sobie to nie wiem, ale w połączeniu z innymi produktami spisała się całkiem nieźle. 


Jak już pisałam w recenzji tego produktu jest to obecnie mój numer jeden do demakijażu. Płyn micelarny BeBeauty z Biedronki podbił moje serce na długo. Dlatego też spotykacie się z nim po raz kolejny w denku. 


Równie często co powyższy płyn pokazuję Wam ten szampon Yves Rocher I love my planet. Pokazywałam go ostatnio w mojej aktualnej pielęgnacji włosów i ponawiam zobowiązanie, że pojawi się na blogu jego recenzja, bo zdecydowanie na nią zasługuje. Mój ulubieniec od dłuższego czasu!


Woda termalna Uriage również jest moim ulubieńcem. Ma również swoją recenzję . Wciąż jej używam, już przestałam nawet liczyć, które obecnie mam opakowanie. Na dobre zagościła w mojej pielęgnacji twarzy i nie sądzę aby ustąpiła miejsca komuś innemu. Totalne must have!  Zdecydowanie ją Wam polecam.





To by było na tyle w tym miesiącu. Znacie te produkty? Może macie lepszy do polecenia na miejsce już zużytych? Jestem tego niezmiernie ciekawa! Czekam na komentarze.

Denko lipcowe / Ania

Denko lipcowe / Ania

Hej :)

Po powrocie ze Szczecina mam sporo do zrobienia. Wszystko trzeba rozpakować, pochować i wyprać, a przywiozłam ze sobą takie ilości kosmetyków (tych kupionych i wygranych), że trochę to potrwa. Moje denko będzie dziś pisane zwięźle i na temat, bo w związku z powyższym po krótkiej przerwie na post wracam do sprzątania. 

Zapraszam na moje mam nadzieję niedenne denko :)


Poniżej zobaczycie, że zużycia podzielone są na 2 części. Jest to spowodowane tym, że większość czasu spędziłam właśnie w Szczecinie i produkty od 1-7 wykończyłam tam, natomiast 8 i 9 to produkty łódzkie :)
Jest tego troszkę więcej(w sumie 2 razy więcej) niż w zeszłym denku, na które zapraszam tutaj.



1.  Synergen- chusteczki oczyszczające

Do tej pory stosowałam w celu oczyszczania dłoni żel antybakteryjny Carex. Chusteczki Synergen bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły swoim delikatnym zapachem oraz uczuciem świeżości, jakie pozostawiają na dłoniach. Świetnie spisują się podczas wyjazdu, bo w każdej chwili mogłam po nie sięgnąć. W najbliższym czasie będę testować inne rodzaje chusteczek, ale te na pewno zapamiętam na przyszłość. 

2. Montibello Total Repair- balsam odbudowujący końcówki włosów

Próbkę otrzymałam wraz z zakupem HD's Thermic Spray od Montibello. Balsamik wystarczył na 3 aplikacje i dawał natychmiastowy efekt wygładzenia i ujarzmienia niesfornych i suchych końcówek. Natalia pisała o serum wygładzającym do końcówek, o którym poczytacie tutaj. Jak wiadomo część włosa jaką jest końcówka bywa bardzo problematyczna i ciężko dobrać właściwy produkt, ale balsam Montibello zapowiada się cudownie, dlatego zamierzam go kupić. Za tubkę 75 ml zapłacimy 40 zł, ale mam nadzieję, że cena odzwierciedla jakość, bo Montibello to kosmetyki jakby nie było profesjonalne. 

3. Bandi- krem ochronny z probiotykami

Po pełną recenzję kremu zapraszam tutaj, ale muszę Wam powiedzieć, że największą zaletą tego kremu jest jego cudowna, nietłusta konsystencja. Dobrze wygładza i odbudowuje, a przy tym ma mój ulubiony rodzaj otwarcia, czyli wygodną pompkę. Dzięki niej jest bardzo wydajny i używałam go prawie 4 miesiące. Jego jedyną wadą jest wysoka cena wynosząca około 50 zł.

4. Uriage Creme Lavante- krem do mycia 

Bardzo delikatny i przyjemny krem do codziennej pielęgnacji cery suchej i wrażliwej. Nie zawiera mydła i parabenów. Dostałam tę miniaturkę w lipcowym ShinyBox i z chęcią bym do niej wróciła. 

5. Lovely Curling Pump Up - mascara

Jeden z lepszych tuszów, jaki kiedykolwiek używałam. Niecałe 9 zł a dorównuje lub przebija mascary w cenie 50-60 zł. Świetnie podnosi, pogrubia i wydłuża. Szczegóły w tym miejscu. Będę kupować ją regularnie i polecam wszystkim. Chwilowo testuję mascary Wibo, Miss Sporty i Grashka, więc trochę poczekam i znów po nią pobiegnę :)

6. Grace Cole- scrub do ciała kokos- limonka

Jeśli czytaliście jego recenzję to wiecie, że nie przypadł mi do gustu i wypowiadałam się o nim niezbyt pochlebnie. Jego zaletą jest zapach, a główną wadą brak efektu wygładzania i ścierania martwego naskórka, czego wymagamy od tego typu produktów. Generalnie nie polecam i na pewno tego peelingu już nie kupię. Jest dla mnie za słaby i przebija go znacznie Sweet Secret, Green Pharmacy czy Bielenda.

7. Nivea Double Effect- dezodorant w sprayu z wyciągiem z avocado

Spisywał się przeciętnie. Pachniał ładnie i zapobiegał przykremu zapachowi potu. Pozostawia ślady na ubraniach, ale też wygładzoną skórę pod pachami. Raczej do niego nie wrócę.




8. L'biotica- regenerujący balsam do rzęs

Nigdy nie testowałam innych balsamów do rzęs, natomiast po tym zauważyłam poprawę. Zużyłam już 4-tą tubkę i wybieram się po kolejne. Póki co nie widzę dla niego żadnego zastępstwa. Pisałam o nim dokładnie, więc zachęcam do przeczytania KLIK.

9. Nivea Free Time- kremowy żel pod prysznic

Przeznaczony był do kąpieli po siłowni i basenie, a kupiony tylko ze względu na promocję. Bardzo wydajny, pachnie też niczego sobie. Bez ochów i achów, ale normalny, drogeryjny i przyzwoity żel. Z wyboru go nie kupię, bo mam teraz 2 butelki The Body Shop (borówka i orzech brazylijski), więc sami rozumiecie :D

Tyle na dziś. Jak tam Wasze zużycia? Więcej czy mniej niż u mnie? 






Ulubieńcy czerwca

Ulubieńcy czerwca


Dziś zapraszam Was na kolejny post z serii "Ulubieńcy". Miesiąc temu przeczytać mogliście o kolorze miętowym, który wciąż uwielbiam.

W czerwcu całkowicie moje serce podbiła woda termalna Uriage. Szczegółową recenzję zamieściłam wczoraj tutaj.  Powtórzę się, ale jest cudowna. Odkąd jej używam nie mam potrzeby używania kremu do twarzy. Na dodatek jest bardzo wydajna i wciąż dostępna na promocji w Super Pharm. Jestem przekonana, że nawet gdy zniknie jej cena promocyjna będę ją kupować.


Drugim ulubieńcem tego miesiąca są bransoletki. Pochwalę się Wam trochę ponieważ, bransoletki te wykonuję samodzielnie. W ciągu ostatnich kilku dni wykonałam ich kilkanaście. Sprawia mi to ogromną radość i daje satysfakcję. Od osób, które dostały ode mnie te bransoletki zebrałam same ciepłe słowa. Dlatego też postanowiłam podzielić się w Wami swoją nową pasją do DIY i handmade.
















Każda bransoletka jest inna. Różnią się one kolorami, zawieszkami i wielkością. Każdy może stworzyć sobie bransoletkę tylko dla siebie, jedyną i niepowtarzalną.






Woda termalna Uriage

Woda termalna Uriage


Od ponad miesiąca jestem szczęśliwą posiadaczką wody termalnej Uriage. Skusiłam się na nią tak naprawdę dzięki promocji w Super Pharm. Nigdy wcześniej nie używałam tego typu produktów i nie wiedziałam czego się spodziewać, a tym bardziej czy czegokolwiek się spodziewać.



Woda Termalna pochodząca z alpejskiego źródła, bogata w oligoelementy i sole mineralne (11 000mg/l). Naturalnie izotoniczna, dzięki czemu nie wymaga osuszania po aplikacji. Idealna do codziennej pielęgnacji (od 6 m.ż) dla każdego rodzaju skóry, nawet szczególnie wrażliwej. Wyjątkowy skład mineralny sprawia, że Woda Termalna Uriage łagodzi, koi, regeneruje skórę, działa antytrądzikowo i nawilża. Dodaje skórze blasku i witalności. Produkowana w sterylnych warunkach i pakowana bezpośrednio u źródła zachowuje naturalne właściwości i pH.

Wskazania:
Dzięki unikalnemu składowibpreparat przynosi ulgę w wypadku:zaczerwienień, podrażnień typu pieluszkowe zapalenie skóry, podrażnienia słoneczna, zapalenia skóry po goleniu itp.

Sposób użycia:
Rozpylić na skórę, pozostawić do wyschnięcia, nie wycierać.

 
 


Skóra dzięki używaniu tej wody termalnej staje się nawilżona i wygląda na zdrowszą. Rzeczywiście redukuje zaczerwienienia. Kiedy rozpoczęłam jej używanie odstawiłam krem nawilżający, a skóra wciąż jest nawilżona. Zauważyłam, że gdy spryskam nią twarz po regulacji brwi zaczerwienienie po zabiegu szybciej znika. Wody termalnej używam dwa razy dziennie - rano po przebudzeniu i umyciu twarzy i wieczorem po zmyciu makijażu. Możemy także używać jej po depilacji dla złagodzenia zaczerwienień.



Woda termalna to delikatna, lekka mgiełka wodna, którą rozpylamy na twarz.
Nie da się określić zapachu tego produktu. Uznałabym, że nie ma go po prostu. 

W promocji można kupić ją za 13,99 zł, cena regularna to 19,99 zł za 150ml produktu. Muszę Wam powiedzieć, że jest niezmiernie wydajna. Zapisałam sobie dokładnie kiedy użyłam jej po raz pierwszy. Było to 21 maja. Od tego dnia używałam jej dwa razy dziennie i zostało mi jej myślę, że na jeszcze 3-4 użycia.




 
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona wodą termalną Uriage. Nie sądziłam, że może zastąpić mi krem do twarzy i jednocześnie odświeżać ją. W upalne dni możemy korzystać z niej do ochłodzenia twarzy, będzie to bardzo przydatne na wakacyjnych wyjazdach. Czuję poprawę kondycji skóry na twarzy. Nie zapycha jak mogą to robić za tłuste kremy. Jest niezmiernie wydajna. Woda termalna stała się moją podstawą w pielęgnacji twarzy. 

Oczywiście! Już kupiłam kolejne opakowanie. Znów udało mi się dostać ją w cenie promocyjnej. Jestem przekonana, że na tych dwóch buteleczkach się nie skończy;)


 Używacie jakiejś wody termalnej? Jakie są Wasze odczucia na jej temat?





Copyright © 2016 Good to try! , Blogger