Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty
Styczniowe beGLOSSY Hello 2017

Styczniowe beGLOSSY Hello 2017

W Nowym Roku pudełko beGLOSSY przywitało mnie kilkoma nowościami kosmetycznymi, ale też zawartością, która spełniła bieżące potrzeby. Tak się złożyło, że wykończyłam w domu ostatni płyn micelarny oraz krem do rąk. Pogoniona potrzebą akurat podczas pobytu w Katowicach, wykorzystałam oczekiwanie na pociąg i kupiłam te produkty w Galerii Katowickiej. Na drugi dzień spojrzałam, że w beGLOSSY znalazły się oba te produkty. No cóż :) Znowu trafione i teraz mam po dwie sztuki. A co poza tym mogę teraz testować, zobaczcie dalej.


Pudełko kryło 5 produktów, prezent w postaci saszetki Wella oraz dodatkowy bonus w postaci olejku Mokosh. Cztery produkty są pełnowymiarowe.


Mamy przewagę pielęgnacji, ale też tusz do rzęs, co bardzo mnie cieszy. Na pierwszy rzut oka żałuję tylko, że mamy tu marki bardzo pospolite, dostępne w każdej drogerii. Od czasu do czasu fajnie jak pojawi się coś od Garnier, ale tutaj na dodatek jeszcze Farmona i Vis Plantis. Myślę, że mogły to być trochę bardziej niszowe firmy.


1. Garnier- Żel micelarny

Produkt pełnowymiarowy

Cena: 18,99 zł/200 ml


2. Garnier- Maseczka nawilżająca

Produkt pełnowymiarowy

Cena: 8,99 zł/32 ml


Żel micelarny uważam za bardzo fajną sprawę i lubię je stosować. Produkt jest z tej serii co mój ulubiony micel od Garnier, dlatego podejrzewam, że będę zadowolona. Maseczki jednorazowe również przynoszą mi zazwyczaj oczekiwany efekt mocnego nawilżenia, więc sam rodzaj produktu trafiony w moje potrzeby. Jedyna uwaga to oczywiście dostępność marki, która jest ogromna.


3. Vis Plantis- maska do włosów bazylia i argan

Produkt pełnowymiarowy

Cena: 29,99 zł/200 ml



Już niejednokrotnie testowałam nowości Vis Plantis i zawsze moje recenzje były pochlebne. To kosmetyki o dość dobrych składach, delikatne i skuteczne. Mają sporo składników aktywnych. Ta nowość pachnie pięknie i zapowiada się naprawdę świetnie. Cieszy mnie rozmiar maski. Na pewno będę umieszczała na blogu pełną recenzję.

4. Farmona- krem ochronny do rąk

Produkt pełnowymiarowy

Cena: 7 zł/100 ml


Akurat za kosmetykami Farmony nie szaleję. Są średnie i nigdy nie należały do moich ulubieńców. Sięgam zazwyczaj po inne marki. Krem jednak na aktualne mrozy jest idealny, dlatego będę często stosować. Być może okaże się tak skuteczny, że zmieni moją dotychczasową ocenę Farmony.

5. Wella- lotion Perfect Me

Próbka


Mała saszetka do zużycia na raz pewnie nie umożliwi mi wystawienia rzetelnej oceny o działaniu, ale będę miała możliwość zdecydować czy chciałabym kupić ten kosmetyk. Chociażby ze względu na zapach czy konsystencję.

6. Collistar- tusz do rzęs Infinito


Produkt miniaturowy

Cena: 99 zł/11 ml



Zdecydowany faworyt z pudełka. Na takie rzeczy czekam z każdym miesiącem otwierając beGLOSSY. Nie musi być to pełnowymiarówka, ale coś z wyższej półki, co będę mogła poznać. Nie miałam jeszcze przyjemności z Collistarem, a szczoteczka na pierwszy rzut oka wygląda na mój ideał. Silikonowa, cienka i precyzyjna. Zaraz lecę pierwszy raz użyć, bo akurat lecę na miasto w sobotni wieczór. Liczę, że zrobi mi rzęsy do nieba :).

7. Mokosh- ujędrniające serum

Prezent, który jest bardzo udany. Serum było już w którymś z pudełek i zużyłam je z przyjemnością. 



Zawartość pudełka jest i fajna i niefajna. Fajna, bo zróżnicowanie przeznaczenia kosmetyków. Mamy coś do włosów, twarzy, dłoni oraz makijażu. Z drugiej strony, tym razem pojawiły się tu marki głównie drogeryjne, powszechne. Mogłoby to być coś ciekawszego i mam nadzieję, że w przyszłych pudełkach nie będzie więcej Garniera, który mogę sobie zakupić w każdym Rossmannie.


Ocena: 4/6

Co myślicie o tej edycji? 

Farmona Tutti Frutti- rozświetlająca mgiełka do ciała brzoskwinia&mango

Farmona Tutti Frutti- rozświetlająca mgiełka do ciała brzoskwinia&mango

Wokół mgiełki do ciała Tutti Frutti chodziłam po sklepie z zamiarem zakupu dość długo. Powstrzymywała mnie jak zwykle świadomość tego, ile tych samych lub podobnych kosmetyków mam już w domu. Mgiełki co prawda mam dwie, ale są one nawilżające i mają zapachy roślinne. Mi bardzo zależało na czymś rozświetlającym, co nada skórze lekkiego shimmeru. Zapach soczystych owoców tylko podsycał. Trafiłam na promocję i to wtedy dłużej się nie opierałam. Zobaczcie czy było warto.

Nowości kosmetyczne czerwca

Nowości kosmetyczne czerwca

W tym miesiącu jest co opisywać, więc post prezentujący nowości kosmetyczne jest jak najbardziej uzasadniony. Będzie tego całkiem sporo i najlepsze jest to, że wszystko jest dla mnie całkiem nowe i nieznane.

Pełnoletnie denko września/Ania

Pełnoletnie denko września/Ania

Hej ;]

Czas na denko. Tym razem wrześniowe, chociaż niektóre produkty są bardzo letnie i będę tęsknić za ich soczystymi zapachami. Im bliżej zimy, tym bardziej czekolada, pierniki i inne tego typu zapachy zastąpią truskawki, żurawinę czy maliny. Co prawda nikt nie zabroni mi kupować dowolne zapachy o każdej porze roku, ale temperatura na zewnątrz ma ogromny wpływ na moje preferencje i potrzeby nie tylko zapachowe, ale też kolorystyczne. Być może tytuł wydał Wam się dziwny, ale 18 zużytych produktów jakoś tak podsunęło mi takie hasło :). 

Pożegnania zawsze są trudne...denko marcowe :)

Pożegnania zawsze są trudne...denko marcowe :)

Hej ! ;)

Mam nadzieję, że uda Wam się dzisiaj kogoś nieźle wkręcić, bo u mnie misja Prima Aprilis kończy się powodzeniem kazdego roku. Jednocześnie sama jeszcze nigdy nie dałam się złapać i nabrać na jakieś głupoty :D A dzisiejsze denko bynajmniej nie jest formą jakiegokolwiek żartu, więc zapraszam Was do obejrzenia co udało mi się zużyć w marcu.


Farmona Sweet Secret- cukrowy peeling o zapachu korzennych pierniczków z lukrem

Farmona Sweet Secret- cukrowy peeling o zapachu korzennych pierniczków z lukrem

Hej!

Dwa dni przed Wigilią wprowadzę na blogu przedświąteczną atmosferę dzięki zapachowi, który dla Was opiszę. Peeling cukrowy dostałam w zestawie, w skład którego wchodzi też balsam i tym samym zapachu oraz krem do rąk Wanilia i Daktyle. Choć za oknem słońce i brak śniegu, dzięki temu maleństwu poczułam aromat Świąt :) Oczywiście pomijając grzyby, które już moczą się do zupy ;) One pachną obłędnie. 



Od producenta:

Wyjątkowy kosmetyk o niezwykle gęstej, aksamitnej konsystencji i wspaniałym, korzennym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z miodu i imbiru doskonale nawilża i wygładza ciało, a kryształki cukru trzcinowegousuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając dotlenienie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie Piernikowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo aromatyczny, rozkosznie słodki zapach relaksuje i odpręża, zapewniając dobry nastrój.

Przeznaczenie:

Każdy rodzaj skóry.

Skład:

Składniki aktywne

Ekstrakt z miodu, imbir.

Składniki INCI

Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Sucrose, Sodium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Petrolatum, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Propylene Glycol, Zingiber Officinalis (Ginger) Root Extract, Mel Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane), Inulin Lauryl Carbamate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Eugenol, Cinnamal, Caramel Colour E150d, CI 16255, CI 19140

Sposób użycia:

Peeling nanieś na zwilżoną skórę wykonując delikatny masaż ciała. Następnie spłucz wodą.

Opakowanie:

Peeling umieszczony jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu o pojemności 225 ml. Opakowanie posiada dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, co jest jak najbardziej uzasadnione i potrzebne ze względu na konsystencję produktu. Graficznie Sweet Secret to jedna z moich linii kosmetycznych. Na każdym pudełku czy tubce znajdują się smakowitości przedstawiające zapach danego produktu. Zawsze kiedy patrzę na te obrazki robię się głodna :)


Zapach: 

Zgodnie z opisem, peeling ma zapach korzenny. Czy są to korzenne pierniczki z lukrem nie mogę powiedzieć :) Tutaj troszkę producent chcą zadziałać na naszą wyobraźnię i zmysły, bo w składzie mamy ekstrakt z imbiru i miodu i to właśnie tym pachnie peeling. Korzenny, lekko ciężkawy zapach świąt. 

Konsystencja:

Jest zbita i mocno cukrowa. Drobinki szybko się rozpuszczają w wodzie. 


Wydajność:

Z wydajnością jest średnio. Ponieważ drobinki rozpuszczają się pod wpływem wody. często dokładam więcej lub robię to na suchej skórze. Opakowanie wystarcza mi na około 1,5 miesiąca. Za taką cenę to naprawdę dobry wynik.

Dostępność:

M.in: Superpharm, Hebe, sklepy internetowe. 

Cena: 
12 zł

Moja opinia:

Linia Sweet Secret ma swoich zwolenników, ale są też osoby krytycznie nastawione do tych produktów. Nie można zaprzeczyć, że skład zarówno tego peelingu jak i innych kosmetyków Sweet Secret jest chemiczny. Balsamy zawierają parabeny, peelingi na pierwszym miejscu składu mają olej mineralny, którego wiele osób nie toleruje. To nie ulega wątpliwości- skład jest słabą stroną tych kosmetyków. Linia wypłynęła jednak dzięki zapachom, które rozkochały wiele osób- w tym mnie. Sweet Secret do niedrogie produkty, a za taką cenę ciężko jest wymagać, aby skład był organiczny. Podstawową zaletą peelingu, jak zresztą każdego innego produktu SS, jest jego zapach. Tutaj wyczuwany jest miód, przyprawy korzenne i imbir. Lekko ciężkawy i intensywny, ale nie mdlący. Dla mnie przyjemny. Konsystencja jest zbita, ale nie tak jak w przypadku peelingu Green Pharmacy. Drobinki rozpuszczają się szybko i warto wykonać masaż na suchej lub tylko lekko zwilżonej skórze. Po jego użyciu odczuwam komfort, skóra jest wygładzona i ma delikatny film, który znika po paru chwilach. Nie oczekuję od peelingu żadnych właściwości nawilżających lub innych cudów. Ma to być jedynie uprzyjemniacz kąpieli, który wygładza i ściera martwy naskórek. I właśnie do tego nadaje się Sweet Secret. Produkt dla niewymagających, ale spragnionych przyjemnych doznań zmysłowych. Ja bardzo go lubię.


Plusy:
  • zapach 
  • konsystencja
  • opakowanie
  • cena
  • dostępność
  • dobrze ściera
Minusy:
  • szybkie rozpuszczanie się drobinek
  • skład
  • zapach się nie utrzymuje


Moja ocena:


Na koniec podzielę się z Wami radością :D W konkursie na blogu ShinyBox udało mi się wygrać zestaw TBS. Uwielbiam ich kosmetyki, a wersji z masłem shea nie miałam, więc jestem bardzo szczęśliwa. Prezent przedświąteczny idealny :)



Lubicie kosmetyki Sweet Secret? Który zapach jest Waszym faworytem?

Moje największe denko- październik/Ania

Moje największe denko- październik/Ania

Hej :)

Tym razem wykończyłam więcej produktów niż w ostatnich miesiącach, z czego bardzo się cieszę, ponieważ mogłam otworzyć wiele nowych :) Staram się teraz otwierać po jednym produkcie danej kategorii, a nie jak dotychczas- używać 4 płynów do kąpieli czy balsamów. Moje denko październikowe to aż 19 produktów. Widziałam dużo wyższe wyniki u Was, ale jak na mnie to bardzo dużo. Dotychczas mój rekord to 9 :D 


Pielęgnacja twarzy

1. Garnier Czysta Skóra- żel peelingująco- rewitalizujący przeciw niedoskonałościom

Produkt przeciętny, największą zaletą jest owocowy zapach. Dobrze oczyszcza, zostawia uczucie świeżości i wygładza. Nie zauważyłam poprawy stanu skóry i działania przeciw niedoskonałościom. Jakiś czas po jego użyciu przetłuszczała mi się skóra twarzy. Z tego powodu odpada.

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: brak

2. Bourjois- płyn micelarny 

To bardzo dobry płyn micelarny. Jest dużo lepszy niż uwielbiany przez większość płyn z Biedronki, bo zmywa lepiej i nie piecze. Mam wrażliwe oczy, ale ten micel sprawdza się doskonale. Makijaż zmywa dobrze, choć z wodoodpornym tuszem nieco słabiej. Jeśli nie używacie produktów wodoodpornych, a zależy Wam na niedrogim produkcie do wrażliwych oczu to będzie bardzo dobry. Kosztuje 13 zł i jest dostępny w Rossmannie. 

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: brak


Produkty do kąpieli

3. Les Cosmetiques Design Paris- miodowy żel do kąpieli

Ogólne wrażenie po zużyciu tego żelu jest pozytywne, ale ma on swoje wady, o których możecie poczytać w pełnej recenzji. Jest on tak tani, że można wybaczyć mu ten skład. Kosztuje niecałe 5 zł.

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: tutaj

4. The Body Shop- borówkowy żel pod prysznic

Od zapachów TBS jestem uzależniona. Uwielbiam każdy, jaki wyprodukowali. Wersja borówkowa jest obłędna i cudowna, a udało mi się ją kupić za 12.50 zł. Każdy kto używał żelu TBS wie o czym mówię. Poza zapachem, dobrze oczyszcza, nie wysusza i nawet długo się utrzymuje. Nie lubię w nim otwarcia- zatrzask jest koszmarny. 

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: brak

5. Nuxe- kremowy żel pod prysznic bez mydła

Jest całkiem dobry. Oczyszcza, pachnie świetnie i ma genialną konsystencję. Po więcej odsyłam Was do recenzji. 200 ml można dostać już za 13 zł, ale cena średnia to ponad 20 zł. 

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: tutaj


Produkty antycellulitowe

6. Eveline Cosmetics- serum antycellulitowe

W tym przypadku mam mieszane uczucia i nie byłam zadowolona z tego serum. Irytował mnie zapach, lepkość jaką po sobie zostawiał i oczywiście to, że nie spełniał swojej funkcji. Otrzymałam go do testów od Maliny, ale sama bym więcej nie kupiła.

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: tutaj

7. Marion- koncentrat antycellulitowy chłodzący

Koncentrat znajdował się w plastikowych ampułkach, których w opakowaniu było 5. Był to mój pierwszy produkt firmy Marion i znalazłam go w sierpniowym ShinyBox. Jego działanie jest zerowe, przynajmniej po zużyciu jednego opakowania. W ampułkach znajduje się za dużo koncentratu, więc reszta idzie do wyrzucenia, a sam produkt jedynie wygładza i chłodzi. Jest rzadki i ciężko się go nakłada, ciężko go nie rozlać.

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: brak



Pielęgnacja włosów

8. Phenome Rebalance - szampon przywracający równowagę skóry głowy

Ten szampon miał dla mnie tylko jedną, małą wadę- zapach miętowej gumy. Poza tym ma same zalety, bo dobrze oczyszcza, ma naturalny skład, jest wydajny i ma piękne opakowanie. Cena jest wysoka, ale adekwatna do jakości produktu i jego składu. Za 200 ml zapłacimy 75 zł, a za 50 ml 25 zł.

Czy kupię ponownie?: nie- ze względu na zapach
Recenzja: tutaj

9. Phenome Volumizing- szampon na objętość

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo jego recenzję dopiero zamieszczę, ale jest bardzo dobry i warty uwagi. 

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: wkrótce


10. Cece Care- szampon chroniący kolor do włosów farbowanych

Dostałam go w prezencie razem z odżywką. To był pierwszy produkt tej firmy i nie był zły, ale też mnie nie zachwycił i miłości z tego nie będzie. To szampon o niezwykle rzadkiej, lejącej konsystencji i niezbyt przyjemnie pachnący. Skład też nie jest fajny, zawiera silikony. Włosy są po nim ok, ale nie jest to produkt, do którego wrócę.

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: brak

11. Timotei with Jericho Rose- szampon do włosów brązowych

Bardzo lubię wszystkie szampony Timotei ze względu na zapach, opakowanie i działanie. Są niedrogie i ciekawe, choć jak wiadomo skład jest taki sobie, bo nie jest to produkt naturalny.

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: tutaj

12. Alterra- szampon do włosów matowych i zniszczonych

Polubiłam Alterrę za skład i ładny zapach. Bardzo denerwuje mnie jednak gęsta, kluchowata konsystencja, która powoduje,  że często szampon zeskakuje mi w dłoni i ląduje w wannie. Mimo braku SLS dobrze się pieni i rozprowadza jeśli zrobimy to umiejętnie. Generalnie jestem na tak.

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: brak


Pielęgnacja ciała

13. Alva- krem do rąk

Krem wygrałam w konkursie Poluj na kosmetyki organizowanym przez ShinyBox. W ogóle mi nie przypasował choć jest to produkt naturalny, o doskonałym składzie. Nie odpowiadał mi jego duszący zapach. Nie wiem czy to wina nagietka, rumianku czy czegoś innego, ale był nie do zniesienia. Działanie super, bo dłonie były miękkie i elastyczne, ale mimo to oddałam go partnerowi. 

Czy kupię ponownie?: nie
Recenzja: brak

14. Scottish Fine Soaps Au Lait- mleko do ciała

Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. To mój ulubieniec jeśli chodzi o zapach, konsystencję i nawilżenie. To najlepszy produkt z wrześniowego ShinyBox. Skóra jest po nim cudowna, a zapach przepiękny.

Czy kupię ponownie?: tak
Recenzja: tutaj

15. Farmona Sweet Secret- masło do ciała, ciemna czekolada i orzech pistacji

Masło o idealnym zapachu dla mojego nosa. Kocham zapachy czekoladowe, kokosowe, malinowe, bananowe, jagodowe oraz ich mixy. Ten czekoladowo-pistacjowy cud to mój ulubieniec. Jest to masło, ale ma taką konsystencję musową i jest naprawdę świetne. Kosztuje około 13-15 zł, ale każdemu polecam i na pewno kiedyś po zużyciu wszystkic nagród kupię inne zapachy, z których słynie ta seria. Szarlotka, migdały i trufle, kokos-banan czy inne... aż chce się jeść. Kocham Farmonę ! Jeśli chodzi o czekoladę z pistacją to miałam też mleko do kąpieli oraz peeling cukrowy i wszystko polecam !

Czy kupię ponownie?: wiele razy
Recenzja: brak

16. Green Pharmacy- peeling cukrowo- solny, masło shea i zielona kawa

O tym peelingu wypowiem się szczegółowo w recenzji, która pojawi się wkrótce. Będzie to jednak recenzja innego zapachu, ponieważ z tym poniżej nie chcę mieć do czynienia. Zapach był okropny i zraził mnie do tego produktu. Sądziłam, że nigdy go nie kupię, ale teraz nie jestem pewna. A dlaczego? Wersja masło shea i kawa to produkt z kupionego przeze mnie ShinyBoxa, ale niedawno napoczęłam wygrany w konkursie peeling o zapachu Figi i oleju arganowego. No i całkiem zmieniłam zdanie, choć do konsystencji nadal nie jestem przekonana. To dobry ścierak. 

Czy kupię ponownie?: wciąż się waham
Recenzja: wkrótce



17. Capivit Sun System- kapsułki

To nie kosmetyk, ale wiąże się z dbaniem o skórę, więc dorzuciłam je do reszty. Brałam przez całe wakacje, ale moja skóra i tak prawie się nie opala, więc nic nie wskórały. 

18. Rimmel Stay Matte- puder prasowany nr 005 Silky Beige

Po raz pierwszy puder w moim denkowym poście. Na lato miałam odcień ciemniejszy, a teraz używam 003 peach glow, bo jestem już biała jak ściana. Od dawna używam tylko tego pudru, bo jakoś się do niego przyzwyczaiłam. Bardzo dobrze matuje i stosuję go na podkład jako wykończenie. Kiedy są promocje -40% robię zapasy, bo kosztuje wtedy około 15 zł. 


19. Palmolive- mydło w płynie

Już wiele mydeł w płynie przewijało się przez moją łazienkę. Nigdy nie zwracam na nie uwagi, ale teraz to się zmieniło. Pierwszy raz produkt do mycia rąk jest dla mnie ciekawy i wart uwagi. Pierwszy raz też mam zamiar udać się specjalnie po to do drogerii, bo dotychczas mydło do rąk wybierałam losowo lub kupowałam te przecenione. Z tej serii widziałam w Rossmannie 3 zapachy: fioletowy- lawenda i rumianek, różowy- róża damasceńska i piżmo oraz zielony- bergamota i werbena. Każdy z tych zapachów jest wyjątkowy, ale najbardziej spodobał mi się rumianek z lawendą. Jest po prostu cudowny i polecam Wam zakup tego mydełka :) Teraz zaczęłam używać różowego :) 


Koniec :) Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tak długim denkiem i że przeczytaliście choć trochę. Jestem oficjalnie dumna z tego, że wykończyłam tyle kosmetyków! :D 

Ile Wam udało się zużyć w tym miesiącu? 

Ulubieńcy września/ Nat

Ulubieńcy września/ Nat

Witajcie ;)!

Podsumowując ubiegły miesiąc nie może zabraknąć moich ulubieńców. We wrześniu padło na 7 produktów. Muszę się przyznać, że dwa z nic użyłam tylko kilka razy, ale spełniły moje wszelkie oczekiwania, dlatego znalazły się w ulubieńcach.


1. Podkład Revlon Colorstay. Kupiłam go niedawno, ze względu na ogrom pozytywnych opinii o nim. Chciałam go wypróbować i sama ocenić czy zasługuje na pochwały. We wrześniu miałam okazję przetestować go w ekstremalnych warunkach jakim jest weselna zabawa. Spisał się ;). Nie używam go jednak codziennie, gdyż nie potrzebuję silnego krycia. 


2. Eyeliner w żelu Inglot. Ten produkt użyłam dwa razy w tym miesiącu właśnie na weselu i poprawinach. Wytrzymał wesele w stanie nienaruszonym i na dobrą sprawę wcale nie musiałam go zmywać, były idealny na następny dzień. Jednak nie wyobrażam sobie pójścia spać w makijażu i musiałam go zmyć. Na bazie z kredki i bazy pod cienie trzymał się od momentu nałożenia do zmycia. Nie musiałam się martwić o poprawianie makijażu w trakcie zabawy. Jak dla mnie idealny! Pisałam już o nim na samym początku istnienia bloga tutaj.

3. Eyeliner Eveline. Drugi eyeliner w ulubieńcach w tym miesiącu. Kupiłam go podczas większych zakupów w Hebe wraz z podkładem Revlon. Od tamtego czasu używam go codziennie. Pobił moje ulubione linery Sephora. Oczywiście kupiłam go tylko ze względu na pozytywne opinie na blogach. Zdecydowanie na nie zasługuje. Odpowiada mi jego pędzelek oraz konsystencja. Długo się utrzymuje i narysowanie nim kreski zajmuje chwilkę. 

4. Podkład Chanel towarzyszył mi przez większość wakacji. Jest idealny na lato dzięki swojej lekkiej, wodnistej konsystencji. Zresztą kolor również jest letni- ciemniejszy niż w zimie. Jeśli macie okazję go kupić to zdecydowanie polecam! Ważne jest tylko to, że nie jest to podkład kryjący. Nie ma co się łudzić, że zakryje niedoskonałości. Dla mnie to ponadczasowy ulubieniec! Jeśli chcecie dowiedzieć się o nim czegoś więcej to zapraszam na jego recenzję. 


5. Balsam Bath&Body Works podbił moje serce niesamowitym zapachem! Uwielbiam go! Ponieważ, to bardzo mała buteleczka zaczęłam go oszczędzać, tym bardziej, że nie ma go w asortymencie sklepu ;(. Mimo wysokich cen byłabym w stanie kupić pełnowymiarowy produkt. Honey sweetheart to najlepszy zapach balsamu jaki kiedykolwiek miałam. Ten balsam jest moim pierwszym produktem z tej firmy. Mam nadzieję, że będąc w Warszawie odwiedzę ten sklep i wybiorę balsam o bardzo zbliżonym zapachu.


6. Odżywka do włosów Jantar. Ostatnio dużo jej na blogu. Pojawiła się w mojej aktualnej pielęgnacji włosów oraz na blogu znalazło się miejsce na jej pełną recenzję. Lubię ją, idealnie współgra z drożdżową maską Babuszki Agafii, a przede wszystkim działa! 


7. Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii. Mój niepodważalny hit! Kończę pierwsze opakowanie, ale już planuję zakup kolejnego. Myślę, że na długo zagości w mojej pielęgnacji włosów. Początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do jej zapachu, a teraz praktycznie wcale go nie czuję. Jeśli zastanawiacie się nad jej wypróbowaniem koniecznie zamówcie ją już teraz. Wszystkich niezdecydowanych zapraszam na jej recenzję

Znacie te produkty? Może są również waszymi ulubieńcami? Z chęcią dowiem się co trafiło we wrześniu do Waszych ulubieńców! Dajcie mi znać!

Moja aktualna pielęgnacja włosów

Moja aktualna pielęgnacja włosów

Witajcie ;)!

Bardzo interesują mnie posty włosowe na blogach. Lubię je czytać i dowiadywać się z nich nowych rzeczy. Chciałabym, aby na blogu pojawiało się więcej włosowych tematów i dlatego też postanowiłam rozpocząć je od mojej aktualnej pielęgnacji włosów. Właściwie możemy przyjąć, że rozpoczęłam już serię włosową od ostateniego postu o odżywce do włosów Jantar ;).

Swoją przygodę z intensywnym dbaniem o kondycję swoich włosów rozpoczęłam po pierwszym farbowaniu w  życiu na dodatek farbą z amoniakiem. To co stało się z moimi włosami było istną tragedią. Wypadła mi ich ponad połowa. Skutki tego były widoczne, ponieważ od dziecka miałam gęste i ciężkie włosy, a nagle stały się oklapnięte, cienkie i słabe. Bardzo długo musiałam męczyć się z ich tak fatalną kondycją. Łapałam się wszystkich możliwych sposobów na ich uratowanie. Jednak popełniałam kilka błędów przez co nie mogłam spodziewać się sukcesów. Po pierwsze nie byłam systematyczna i regularna. Wciąż poszukiwałam nowych, lepszych produktów dla moich włosów przestając stosować poprzednie. Wypróbowałam wiele różnych produktów w nadziei, że ostatecznie znajdę idealne rozwiązanie.


Na ten moment moja pielęgnacja jest ustabilizowana, stosuję tylko już sprawdzone kosmetyki i przede wszystkim stosuje je przez dłuższy czas, nie zmieniając ich po jednym opakowaniu, ponieważ nie jest miarodajne.

Kosmetyki, które goszczą w mojej pielęgnacji teraz to:
1. Szampon Yves Rocher Bio
2. Maska do włosów drożdżowa z receptury babuszki Agafii
3. Serum na zniszczone końcówki Joanna
4. Odżywka do włosów i skóry głowy Jantar
5. Płukanka octowa malinowa Marion ( wymiennie z Yves Rocher)
6. Szczotka Tangle Teezer
Rzadziej stosuję:
7. Suchy szampon do włosów Batiste
8. Odżywka Aussie 3 minutes miracle
9. Pianka do loków Taft

1. Szampon Yves Rocher kiedyś nie sprawdzał się u mnie dobrze i przez bardzo wiele opakowań używałam szamponu Alterra. Powróciłam jednak do niego i jestem bardzo zadowolona z jego działania na moje włosy. Poznaliście go trochę bliżej w ulubieńcach i na pewno pojawi się o nim osobna recenzja.



2. Maska drożdżowa receptury babuszki Agafii to mój zdecydowany faworyt. Bałam się, że obciąży włosy i jak każda maska spowoduje u mnie silne wypadanie włosów. Nic z tych rzeczy. Idealnie współgra z Jantarem stymulując cebulki włosów do porostu. Jej recenzja jeszcze w tym tygodniu!!



3. Serum na zniszczone końcówki włosów Joanna. Moje kolejne opakowanie. Początkowo myślałam, że to pic na wodę, ale nie. Działa! Recenzja już pojawiła się na blogu tutaj.




4. Odżywka do włosów i skóry głowy Jantar od niedzieli gości na blogu jej recenzja. Jeśli jeszcze nie miałyście okazji to zapraszam do lektury tutaj.


5. Płukanka octowa o zapachu malin Marion. Piękny zapach utrzymujący się przez dłuższy czas na włosach to jest to. Jeśli jeszcze to są maliny to jest to strzał w dziesiątkę. Zauważyłam, że dzięki niej moje włosy są wygładzone i sypkie.



6. Szczotka do włosów Tangle Teezer. Zdecydowanie warta swojej ceny. Delikatnie rozczesuje włosy nie pusząc ich. Najeżone końcówki to najgorsze co może być.



7.  Suchy szampon Batiste podbił moje serce pięknymi zapachami. Dopiero później przekonałam się, że jest najlepszy w swoim działaniu. Nic mu nie dorównuje. Szybka pomoc w nagłych sytuacjach jak np. zaspanie lub lenistwo ;).


8. Odżywka do włosów Aussie 3 minutes miracle condition/revitaliser. Zdaję sobie sprawę jak bardzo naładowana jest silikonami. Myślałam, że przez to będzie obciążać moje włosy jak wszystkie inne odżywki. Jednak byłam w ogromnym szoku kiedy tego nie zrobiła. Dla moich włosów jest lepsza niż Alterra czy Isana.



9. Pianka do loków Taft. Używam jej do podkreślenia i utrwalenia swoich loków/fal. Moje włosy z natury są falowane, a ta pianka pięknie to podkreśla bez sklejania włosów.


10. Co drugi weekend nakładam bombę witaminową na włosy na 2h. Jeśli jesteście ciekawe co i jak nakładam to zapraszam do tego postu.

11. Raz w miesiącu nakładam na noc na włosy olej kokosowy.

Jakie są moje włosy:
- Przestałam je farbować. Wcześniej, pomijając oczywiście nieszczęsne pierwsze farbowanie, używałam Casting Creme Gloss nr. 323
- Mierzą 49 cm- sięgają mi za łopatki. Oczywiście mam okrągłą cyfrę do której aktualnie dążę;) Chciałabym. aby osiągnęły 70 cm długości i tym samym sięgały mi do okolicy lędźwi.
- Miałam duży problem z rozdwajającymi się końcówkami, wciąż  nie są idealne, ale kiedyś miałam straszne siano.
- Moje włosy są z natury falowane/ kręcone. Bardzo łatwo poddają się stylizacji. Niewielka pomoc w postaci pianki i mam burzę loków. Natomiast jeśli chcę aby były w miarę proste wystarczy rozczesać je przy suszeniu. Jednak końcówki zawsze się buntują i są podkręcone ;).
- Mam problem z określeniem ich porowatości ponieważ, z jednej strony są bardzo podatne na stylizację, a z drugiej kiedy dotykam pojedynczego włosa jest gładki. Długo schną i nie wchłaniają wody od razu.

Dzięki regularności i stosowaniu tych podstawowych 6 produktów kondycja moich włosów znacznie się poprawiła. Na linii włosów pojawiły się pierwsze baby hair, mają około 1,5-2 cm. Jestem z nich bardzo dumna. Kiedy wkładam dłoń we włosy czuję ich grubość i dużą ilość. Świetnie znów to czuć. Jeśli chcecie zadbać o włosy postawcie przede wszystkim na systematyczność.

Poniżej zdjęcie aktualnego stanu moich włosów.



Chcę również pokazać dwa zdjęcia znalezione w internecie na stronie www.stylowi.pl, które zainspirowały mnie do zadbania o moje włosy.



Tak jak pisałam już przy poszczególnych produktach recenzje kosmetyków do pielęgnacji włosów będą w najbliższym czasie często pojawiały się na blogu. Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu.

Na koniec mam jeszcze do Was pytanie. Czy chcecie, abym co miesiąc zamieszczała aktualizację z długości oraz stanu moich włosów?

Copyright © 2016 Good to try! , Blogger